W połowie marca z serwerów białoruskiej Rady Koordynacyjnej z konta przewodniczącej Anżeliki Mielnikawej pobrano wszystkie dokumenty, do których miała dostęp w ramach pracy w tej opozycyjnej organizacji. Taką informację przekazała pełniąca obowiązki szefowej Rady Stanisława Glinnik. Stanęła na czele organizacji po tajemniczym zaginięciu Mielnikawej.
- Anżelika Mielnikawa, przewodnicząca białoruskiej Rady Koordynacyjnej, zaginęła w Warszawie wraz z dwiema córkami.
- W połowie marca z jej konta pobrano wszystkie dokumenty związane z jej pracą w Radzie Koordynacyjnej.
- Pobranie plików nie nastąpiło z terytorium Białorusi.
- Mielnikawa miała dostęp do wielu wrażliwych informacji dotyczących białoruskiej opozycji.
- Jej zaginięcie może stanowić zagrożenie dla osób zaangażowanych w działania przeciwko reżimowi Aleksandra Łukaszenki.
- Obecnie brak informacji o miejscu pobytu Mielnikawej i jej córek.
Stanisława Glinnik zwraca się do wszystkich zaangażowanych w prace Rady Koordynacyjnej w Polsce, by ocenili, czy, a jeśli tak, w jakim stopniu są zagrożeni tym wyciekiem danych. Jak zaznaczyła, Anżelika Mielnikawa miała dostęp do wielu informacji, także wrażliwych.
To były wszystkie służbowe dokumenty, do których miała dostęp Anżelika. Wszystkie wewnętrzne raporty, wywiady, strategiczne plany, a także budżet i plany budżetowe. W jakim celu to było ściągnięte, nie wiemy - mówi Stanisława Glinnik.
Ustalono, że pobranie plików nie nastąpiło z terytorium Białorusi. Do tej pory nie wiadomo, co stało się z Mielnikawą i jej dwiema córkami.
Przypomnijmy, Anżelika Mielnikawa, mieszkająca w Warszawie przewodnicząca Rady Koordynacyjnej Białorusi, zaginęła we wtorek 25 marca. Wraz z Białorusinką zniknęły także dwie jej córki w wieku 6 i 12 lat, które mieszkały z nią w Polsce. Informację przekazało wówczas na Telegramie białoruskie Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna".
Cztery dni później - w sobotę 29 marca - rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński poinformował, że polskie służby odebrały informację, iż przedstawiciele Rady Koordynacyjnej Białorusi od kilku dni nie mają kontaktu z Białorusinką.
Nie mamy wielu informacji (...). Udało nam się samodzielnie ustalić, że jej telefony znajdowały się 19 i 25 marca na Białorusi. Wiemy ze źródeł policji, że jej były mąż wyjechał na Białoruś 23 (marca), a ona sama z dziećmi wyleciała do Londynu. Nic więcej nie umiem powiedzieć - mówił w środę 2 kwietnia w rozmowie z RMF FM Paweł Łatuszka, lider białoruskiej opozycji w Polsce.
Białorusin mówił, że "wiedza Anżeliki Mielnikawej zagraża życiu wielu osób". Chodzi o informacje dotyczące osób, które przygotowywały i wspierają wniosek o postawienie Aleksandra Łukaszenki przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym za zbrodnie przeciwko ludzkości. Anżelika Mielnikawa dobrze zna nazwiska m.in. białoruskich prawników, którzy zajmują się tą sprawą.