W środę Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Olsztynie otworzyła swoje drzwi, aby pokazać czym zajmują się jej pracownicy. Można było zobaczyć laboratoria oraz dowiedzieć się, że na naszym telefonie czy pieniądzach jest więcej zarazków, niż w toalecie.

Sanepid zazwyczaj kojarzy się z różnymi kontrolami. Tym razem pracownicy Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej postanowili dokładnie pokazać, czym się zajmują, ale też edukować. 

Chcemy służyć pewną poradą, ponieważ na każdym piętrze w naszym sanepidzie stoją fachowcy w różnych dziedzinach, od zapobiegawczego nadzoru, czyli inżynierowie od laboratoriów, którzy zajmują się materiałem klinicznym. Dzisiaj można korzystać z ich wiedzy - mówi warmińsko-mazurski inspektor sanitarny Janusz Dzisko.

W czasie dni otwartych można było np. zwiedzić niedostępne dla postronnych osób laboratorium BESL 3, w którym badane są najbardziej zjadliwe patogeny. Pracownicy prezentowali też m.in. mierniki, które używane są do badania promieniowania radioaktywnego. Były też chromatografy gazowe cieczowe, które służą do identyfikacji toksycznych substancji w żywności. Dużym zainteresowaniem cieszyło się stanowisko na ósmym piętrze, gdzie można było dowiedzieć się, ze nasz telefon jest ogromnym siedliskiem zarazków.

Dla wielu osób może to być zaskoczenie, że na naszym telefonie jest więcej bakterii niż np. na desce sedesowej. Deska sedesowa jest dosyć często myta przez nas, przez panie sprzątające w różnych biurowcach. Natomiast telefon jest często zapomniany. Telefonu używamy na co dzień, a ponieważ dotykamy różnych rzeczy, różnych przedmiotów dlatego na tym telefonie jednak tych bakterii jest dosyć dużo. Tutaj mamy to pokazane - plytkę odciskową przyłożyliśmy do telefonu na 10 sekund, potem włożyliśmy to do cieplarki, po to, żeby te bakterie wyrosły - mówi starsza asystent Emilia Tarabasz.