Komisja Europejska mocno uderzyła w Nord Stream 2 - donosi korespondentka RMF FM Katarzyna Szymańska-Borginon. Bruksela przedstawiła propozycję zmian w dyrektywie gazowej, która może zatrzymać budowę rury - ta dostarczając gaz do Europy Zachodniej ma omijać Polskę i Ukrainę.
Objęcie nowymi, unijnymi przepisami całego Nord Stream 2 wraz z jego morskim odcinkiem spowoduje, że Gazprom straci monopol na unijnym rynku. Po prostu - musiałby dopuścić do tej rury inne firmy zainteresowane transportem, choć rosyjskie prawo daje mu monopol. A w konsekwencji - cała inwestycja przestanie być dla niego opłacalna.
Do tej pory Rosja twierdziła (zgadzał się z nią Berlin), że unijne prawo nie stosuje się do części morskiej gazociągu. Polska od początku apelowała o stosowanie unijnego prawa na całej długości gazociągu. Na propozycję Komisji musi się jeszcze zgodzić Parlament Europejski i kraje członkowskie. Ze zgodą eurodeputowanych raczej nie powinno być problemu. Ostatnio zajęli oni bardzo ostre stanowisko apelując o wstrzymanie inwestycji, która szkodzi interesom całej UE, bo jest niezgodna z zasadą dywersyfikacji źródeł energii.
Przeciw Nord Stream 2 wystąpił nawet szef frakcji chadeków, należący do CDU i blisko związany z Angelą Merkel - Manfred Weber. Jednak wciąż kwestią otwartą pozostaje ostateczna decyzja Berlina. Po wyborach w Niemczech jest więcej szans na krytyczne spojrzenie na tę inwestycję.
Największym promotorem tego przedsięwzięcia w Niemczech są socjaldemokraci na czele z zatrudnionym przez Gazprom byłym kanclerzem Grehardem Schroederem. Mam nadzieję, że teraz PE i państwa Unii Europejskiej zastosują szybką ścieżkę legislacyjną - mówił odpowiedzialny za unię energetyczną komisarz Maroš Šefčovič. Chodzi o to, aby zdążyć przed zaplanowanym na 2019 rok ukończeniem budowy kontrowersyjnego gazociągu.
(m)