Nad wieżą stojącą na polach na zachód od Rekowa od ponad tygodnia bucha gazowy płomień. To jeszcze nie przełom, ale ważny znak dla poszukiwań skutecznej metody wydobycia gazu z polskich łupków. Cena akcji firmy, która jest właścicielem koncesji, wzrosła w Londynie o dziesięć procent.
Sukcesem chwali się jedno z międzynarodowych konsorcjów wiercących w polskich łupkach. Powtórzone badania odwiertu na Pomorzu dały znacznie lepsze rezultaty niż poprzednio, chociaż wstępne dane o wielkości przepływu nie oznaczają przełomu, lecz - jak to określa firma - "znaczący postęp".
Dotychczasowe wyniki odwiertów w Polsce nie są rewelacyjne. Eksperci powtarzają, że przeniesione z Ameryki technologie wymagają przystosowania do polskich warunków. Ponowiony test dowiódł, że wprowadzone zmiany w metodzie "pobudzania" gazu przynoszą rezultaty. Współpracująca z gigantem energetycznym z Ameryki ConocoPhillips spółka 3Legs Resources, podaje że ponowione po kilkunastu miesiącach szczelinowanie poziomego odwiertu między Rekowem i Łebieniem jest większe mniej więcej o jedną trzecią niż poprzednio i stanowi wyjątek od dotychczasowej polskiej reguły, bo nie potrzebuje dodatkowego wsparcia w postaci azotu.
Firma zastrzega jednak, że dopiero dalsze testy pozwolą ocenić ile warte jest złoże. Wciąż zatem nie wiadomo, czy polskie łupki mogą być na tyle wydajne, by produkcja przynosiła zyski. Przepływ gazu wciąż jest mniejszy niż w dobrych testowych odwiertach - w Stanach Zjednoczonych, ale również Chinach czy Ameryce Południowej - które zwiastują wysoką wydajność, a przez to zyskowność przedsięwzięcia.