"Osobiście żałuję, że odchodzi prezes JSW. To jest człowiek, który wykazał wielką odwagę i odniósł sukces" - mówi w Kontrwywiadzie RMF FM minister w kancelarii premiera Jacek Rostowski. "Górnicy zgadzają się na rzeczy, których nigdy przedtem nie wprowadzono w górnictwie - obcięcie "14" o połowę, zamrożenie płac, odrobienie kosztów strajku, sześciodniowy tydzień pracy, utrata przywilejów na jakieś 50 mln zł" - dodaje Rostowski. Zdaniem byłego ministra finansów, JSW ma autentyczną szansę przetrwania. "To jest sukces zarządu JSW i również górników" - ocenia gość RMF FM.
Konrad Piasecki: Jak to się stało, że tym razem PSL nie protestował przeciwko pańskiej kandydaturze i nominacji?
Ja myślę, że PSL nie ma nic do powiedzenia w sprawie wyborów ze strony pani premier.
Ale parę miesięcy temu, kiedy pan miał objąć tę funkcję, PSL zaprotestował i jakoś się nie udało.
Ale wtedy miałem tę funkcję objąć także jako członek rządu, minister konstytucyjny w kancelarii premiera i tu oczywiście była nieco inna sytuacja.
Dziś na linii Rostowski-PSL - pokój. Pakt o nieagresji w każdym razie.
Naprawdę żadnej agresji nie ma z mojej strony i myślę, że także ze strony PSL-u.
Panie premierze, kiedy widzi pan prezesa JSW, który poddaje się w sporze ze związkowcami to wie pan, że to jest porażka rządu i rządzących.
Powiem tak: ta umowa, o ile będzie ostatecznie podpisana, bo też nie wiem, na jakim etapie jesteśmy dzisiaj, parę minut po 8, jest jednak wielkim osiągnięciem zarządu JSW. Prezes Zagórowski kilka tygodni temu wystąpił z propozycjami, które miały dały oszczędności na 500 mln złotych rocznie. Ta umowa, według obliczeń tych, które zostały podane opinii publicznej, da 400 mln złotych oszczędności i to przy dość konserwatywnym oszacowaniu skutków sześciodniowego tygodnia pracy.
Tylko to jest taki sukces, który pożera własnego ojca. To znaczy ojciec tego sukcesu, czyli prezes Zagórowski, właśnie odchodzi, bo uznał się za osamotnionego w sporach ze związkowcami.
Muszę powiedzieć, że ja osobiście żałuję. Uważam, że to jest człowiek, który wykazał wielką odwagę i odniósł sukces...
Który go pożarł.
Zdecydował z własnych powodów, że lepiej będzie dla spółki, może dla siebie samego, żeby pod pewnymi warunkami odejść, ale myślę, że warto podkreślić miarę sukcesu. Bo na przykład jeszcze bardzo ważny element tej umowy jest, że górnicy mają odrobić straty wynikające ze strajku, pracując w soboty za normalną płacę, a nie na zasadzie tych stawek nadgodzinowych. Więc efekt jest taki, że spółka dzisiaj ma autentyczną szansę przetrwania. I to jest sukces zarządu i oczywiście także sukces górników, mimo że wydaje się, że oni tego nie są świadomi.
A nie ma pan przekonania, że protesty górnicze będą politycznie Platformę i rząd ogromnie dużo kosztowały, zwłaszcza na Śląsku, a górnicy i tak na nich wygrywają to, co chcieli wygrać?
Nie no, powiem panu tak: według tej umowy, górnicy zgadzają się na rzeczy...
Dla nich przykre, ale...
Nie - których nigdy przedtem nie wprowadzono w górnictwie. Nie tylko zamrożenie płac, de facto obcięcie czternastki o połowę, odrobienie kosztów strajku za te same stawki co normalna praca w tygodniu, sześciodniowy tydzień pracy, utrata różnych innych przywilejów na jakieś 50 milionów złotych i to znaczy, że JSW ma szansę przetrwania. To jest korzystne dla spółki, korzystne - jak powiedziałem - dla górników. To, że oni tego de facto w pewnym sensie nie rozumieją - że to jest jedyna szansa, żeby uratować ich miejsca pracy - to jest smutna sprawa. Ale mam nadzieję, że jak emocje opadną, to będą tego świadomi. Rynek węgla jest tak z jednej strony niestabilny, a z drugiej strony na nim istnieją tak drapieżne podmioty - wielkie światowe spółki, że dzisiaj nie można organizować tego przemysłu - w żadnym kraju - na zasadach takich spokojnego folwarku jak kiedyś.
Czy w roli szefa doradców doradzi pan rządowi jeszcze jakieś duże i ważne ruchy przed wyborami? Czy już tylko trwanie?
Nie, nie, przepraszam. Program rządu na ten rok pani premier przedstawiła w swoim expose i tam było bardzo dużo do zrobienia. W styczniu 40 proc. tych zadań było dokończonych. To są duże i bardzo znaczące. Tutaj nie brakuje ważnych rzeczy. Znaczące posunięcia w polityce społecznej. Złotówka za złotówkę przy zasiłkach rodzinnych itd. To są wszystko ważne usprawniające system ubezpieczeń społecznych zapomogi, gospodarki działania.
Pana rolą jest obmyślanie programu do wyborów czy na czas po wyborach?
Na czas do i po wyborach.
W przekonaniu, że Platforma te wybory wygra, czy dla każdego innego rządu obmyślanie programu też?
To jest dla tego rządu, czyli dla Po-PSL. Jeszcze w dodatku poza tym co jest w expose, co jest konsekwentnie realizowane, świat nie przestał się zmieniać, dlatego że mamy tylko 7 miesięcy do wyborów. Mamy wojnę na Ukrainie, mamy olbrzymi kryzys strefy euro, mamy potrzebę naprawy górnictwa, i tymi wszystkimi rzeczami rządu też musi się zajmować i musi to robić w sposób, który jest spójny z tym programem, który do końca roku formalnie już istnieje, a my teraz budujemy perspektywę na następne cztery lata.
To a propos perspektyw, ale już bardziej politycznych. Jak się pan czuje w Platformie, która się przesuwa wyraźnie w lewo? Pan jako konserwatysta.
Ja już jakiś czas temu powiedziałem, że jak przystąpiłem do Platformy, to była to partia konserwatywno-liberalna. Dzisiaj jest to partia konserwatywno-liberalno-lewicowa.
Co w pańskich ustach nie jest komplementem, jak rozumiem?
Ale uważam z drugiej strony, że ten element lewicowy jest relatywnie mały obecnie. I oczywiście ta ewolucja jest jakby naturalnym skutkiem tego, że w normalnych demokracjach partie lgną do środka, do centrum. U nas z różnych powodów tak się nie dzieje. Ludzie przechodzą do tych centrowych formacji, jakimi są PO i PSL. I skoro żyjemy w niebezpiecznych czasach, to ten zdrowy, stabilny środek to jest coś, co trzeba budować, nawet biorąc na siebie ten trud współpracy w szerszej formacji. A to, że Platforma jest wielonurtowa, to mi się podoba.
A nawet akceptując np. akceptację dla związków partnerskich?
No wie pan, ja - jak pan dobrze wie - mam z tym problemy. Wszystko zależy od tego, jaka jest forma tego, na czym skończymy, bo ja nie mam żadnego problemu z tym, aby osoby, które współżyją miały np. dostęp do informacji medycznej swoich partnerów itd. Pytanie jest, czy tworzymy jakąś namiastkę małżeństwa, jakąś instytucję, która jest próbą odtworzenia małżeństwa, czy jest to po prostu nadawanie praw.