Celnicy razem z policjantami odkryli ponad trzysta litrów paliwa z przemytu. Sposób jego przechowywania stwarzał ogromne zagrożenie dla okolicznych mieszkańców. Funkcjonariusze szukali przemycanego z Rosji tytoniu. W ten sposób trafili do mężczyzny mieszkającego w Morągu na Mazurach.
W jego mieszkaniu faktycznie odnaleźli wyroby tytoniowe, przy okazji postanowili jednak sprawdzić należący do niego garaż. W środku odkryli kilkaset litrów paliwa: 175 litrów benzyny i 165 litrów oleju napędowego. Kupował je w Rosji, a następnie przelewał z baku swojego auta do pojemników - powiedziała reporterowi RMF FM Anna Hatała-Wanat z olsztyńskiej Izby Celnej.
Przemytnik nie próbował w żaden sposób zabezpieczyć paliwa. Było przechowywane m.in. w plastikowych baniakach po wodzie mineralnej. Jak wynika z relacji celników, niektóre pojemniki miały pęknięcia, przez które paliwo mogło wydostać się na zewnątrz.
Zagrożenie dla okolicznych mieszkańców było tym większe, że garaż znajdował się w samym centrum miasta. Ta "przemytnicza bomba" została już "rozbrojona" przez celników, którzy zarekwirowali paliwo. Sprawa trafi do sądu, funkcjonariusze będą chcieli doprowadzić do ukarania mężczyzny nie tylko za przemyt, ale i za stworzenie zagrożenia dla mieszkańców.