Przy takich wizytach nie ma wyników, które miałyby materialny wyraz. Gdyby przyjąć ten punkt widzenia, nie byłoby po co jeździć do Moskwy - komentuje wizytę prezydenta w Moskwie Janusz Reiter, szef Centrum Stosunków Międzynarodowych.

Tomasz Skory: Pan też, jak prezydent, kanclerz i premier uważa, że stworzenie polsko–niemieckiej grupy prawników uniemożliwi skuteczne dochodzenie roszczeń wynikłych z II wojny światowej?

Janusz Reiter: Nie, nie uniemożliwi. Ale myślę, że każdy, kto będzie chciał z takimi roszczeniami występować będzie wiedział, że występuje przeciwko rządom obu państw, a także przeciwko ogromnej większości opinii publicznej; po polskiej stronie przeciwko całej opinii publicznej, po niemieckiej przeciwko ogromniej jej większości.

Tomasz Skory: Proszę powiedzieć, dlaczego rząd niemiecki nie zrobi rzeczy najbardziej oczywistej, jakby się zdawało, i nie weźmie ewentualnych roszczeń na siebie, tylko nie popiera i organizuje pomoc prawną dla tych, których te pozwy mogą dotyczyć.

Janusz Reiter: Ja sam uważam i pisałem, że rząd niemiecki powinien złożyć taką deklarację i zobowiązać się, że jakikolwiek będzie wynik tych spraw sadowych, to rząd niemiecki przejmuje za to odpowiedzialność.

Tomasz Skory: Dlaczego tego nie robi?

Janusz Reiter: Tłumaczy to w ten sposób, że jeśli złoży taką deklarację, to zamiast 1500 pozwów, jak dzisiaj, będzie 150 tysięcy, a może jeszcze więcej. O ile ludzi, którzy uważają, że od rządu polskiego coś im się należy, że coś można dostać jest niewielu na szczęście, to ludzi, którzy uważaliby, że od niemieckiego rządu coś im się należy byłoby oczywiście znaczenie więcej. Taka jest logika, którą kieruje się rząd niemiecki.

Tomasz Skory: Wczorajsze deklaracje kanclerza i premiera mają też taki niewygodny aspekt. Oznacza to być może, że polski rząd będzie musiał wspólnie z niemieckim występować przeciwko polskim obywatelom. Dopuszcza pan taką sytuację?

Janusz Reiter: Ja nie wiem dokładnie, jaki będzie mandat tej komisji. Nie wydaje mi się, żeby ona miała się zajmować ewentualnymi polskimi roszczeniami. Myślę, że dla większości Polaków sprawa stanie się nieaktualna w chwili, kiedy oni nabiorą przekonania, że pozwy niemieckie są bez szans lub zostaną one oddalone przez odpowiednie sądy. Dlatego że dla większości ludzi w Polsce, którzy popierają ideę reparacji wojennych od Niemiec dla Polski, tak naprawdę jest to odpowiedź na roszczenia niemieckie. Jeśli te roszczenia będą oddalone, to w ten sposób zmieni się kontekst.

Tomasz Skory: Pożegnamy się też z ewentualnymi reparacjami?

Janusz Reiter: Co znaczy pożegnamy się? To, tak naprawdę, nasze racje prawne są tutaj bardzo słabe. Większość prawników uważa, że czy się nam to podoba, czy nie, to prawo nie daje nam nadziei tak naprawdę na żadne reparacje wojenne.

Tomasz Skory: Dzisiaj z roboczą wizytą do Moskwy udał się prezydent Kwaśniewski. Domyśla się pan po co, bo kiedy się studiuje program tej wizyty można mieć wątpliwości.

Janusz Reiter: Domyślam się, że dlatego, że w tej chwili jest ważny okres w historii Rosji. Wykonuje ona niebezpieczny zwrot i jednocześnie wszyscy, którzy tylko potrafią i mogą starają się wpłynąć na ten kierunek polityki rosyjskiej, co - mówiąc szczerze - wydaje się mało realistyczne.

Tomasz Skory: Czy Pan wierzy, że prezydent Kwaśniewski jest w stanie wpłynąć na prezydenta Putina?

Janusz Reiter: Nie, tak samo jak nie wierzę, że wpływ na to może mieć kanclerz Niemiec albo prezydent Francji. Ale ponieważ tamci dwaj i jeszcze inni jeżdżą do Moskwy i uważają, że należy prowadzić dialog z prezydentem Putinem i władzami Rosji, to może dobrze, że Polska też uczestniczy w tych próbach. Chociaż co do ich skuteczności jestem lekko sceptyczny.

Tomasz Skory: Prezydent Kwaśniewski jest pierwszym przywódcą państwa, który odwiedza Rosję po tragedii w Biesłanie i albo teraz przemilczy sprawę Czeczeni i rządy twardej ręki, udzielając tym samym poparcia polityce Putina, albo pogorszy i tak nie najlepsze stosunki.

Janusz Reiter: Na szczęście to nie jest tak. Jest jeszcze taki złoty środek, który niesłychanie trudno odnaleźć i tego nie da się zrobić teoretycznie, to jest kwestia intuicji politycznej. Ale jeśli ktoś ma taką intuicję, to może ten złoty środek znaleźć. Zobaczymy, może to się uda.

Tomasz Skory: A czy nie jest tak, że wizyta prezydenta Kwaśniewskiego jest stracona już na samym początku. Popatrzmy, nie ma żadnego planu rozmowy z Putinem, nie ma żadnej umowy do podpisania, nie ma porozumienia gospodarczego, o którym mówił parę tygodni temu premier Hausner. Jest za to wykład do wygłoszenia, fabryka podpasek pod Moskwą do zwiedzenia...

Janusz Reiter: Ja bym tutaj w tej chwili nie ogłaszał tej wizyty sukcesem zanim się rozpoczęła, ale też nie ogłaszał porażką. Gdyby przyjąć taki sposób myślenia, to tak naprawdę nikt nie powinien jeździć do Moskwy. Bo z czym oni wszyscy stamtąd wracają, no przecież nie wracają nawet z jakimś plikiem kontraktów dla firm. Na ogół przy tego typu wizytach nie ma takich wyników, które byłyby uchwytne, takich, które miałyby jakiś materialny wyraz. Gdyby przyjąć ten punkt widzenia, to w ogóle nie byłoby po co jeździć do Moskwy. A jednak tam jeżdżą. Ja bym tym wizytom nie odmawiał pewnego sensu, to nie jest tylko polityczna turystyka.