"Nie pracowałem nigdy jako kierowca Tuska, byłem szefem biura. Robiło się wszystko w owych czasach" - powiedział w Porannej rozmowie poseł PO Tomasz Siemoniak odnosząc się do zarzutów, jakie padły pod jego adresem z oficjalnego konta resortu obrony na Twitterze. "To przykład amoku, w jakim jest Macierewicz i jego ludzie. Na pytania o dodatki dla żołnierzy z Lublińca wybuch konto MON-u" - dodał. "KOD to tysiące ludzi, którzy wychodzili na ulice. Oni nie zniknęli. Opozycja ma kilka barw - główną siłą jest PO" - zauważył gość Roberta Mazurka. "Ludzie oczekują od nas, że odsuniemy PiS od władzy. To jest dominujący temat na spotkaniach. Mało jest dyskusji o przeszłości - raczej o przyszłości" - podkreślił Siemoniak.
Robert Mazurek: Państwa i moim gościem jest Tomasz Siemoniak, wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej. Człowiek, który przyznał się, że nie oglądał żadnego z nagrodzonych filmów.
Tomasz Siemoniak: Widać, że do ostatniej chwili nie jest się pewnym, który film na pewno wygrał, więc lepiej poczekać, może jeszcze parę godzin odczekać, kto naprawdę wygrał Oscara za najlepszy film.
Czyli pan od jutra idzie do kina, jak już naprawdę wydrukują w gazecie, tak?
No takie mamy czasy, czasy post-prawdy, że różne wypowiedzi mogą być nieaktualne, to i Oscary mogą się okazać nieaktualne. Rzeczywiście, trochę zabawna wpadka, ale trochę taka, że zdarza się coś po raz pierwszy i będziemy pamiętali te Oscary przez długie lata.
A jak pan spędził sobotę? Był pan na demonstracji przed Sejmem?
Byłem we Wrocławiu. Wspólnie z Grzegorzem Schetyną spotkaliśmy się z samorządowcami z Platformy Obywatelskiej z Dolnego Śląska, więc nie byłem.
Pytam dlatego, że ta demonstracja to taki obraz upadku KOD-u. Miało być kilkadziesiąt tysięcy osób. Przyszło ze 100, nawet nie było Mateusza Kijowskiego.
Nie wiem, nie śledziłem tej sprawy. Takich demonstracji na pewno nie warto robić zbyt często, bo się dewaluują. Ja pamiętam naszą wielodziesięciotysięczną 7 maja i do niej się należy odwoływać. Natomiast demonstracje mogą być mniejsze, większe. Liczy się cel, liczy się danie świadectwa...
Krzysztof Łoziński, jeden z liderów KOD-u, mówi że przeżywamy kryzys wizerunkowy. KOD chciał być takim hegemonem w opozycji, a dzisiaj w zasadzie nie istnieje. To jest pytanie, kto tak naprawdę jest liderem opozycji? Kto tę opozycję może jakoś skupić wokół siebie?
KOD to przede wszystkim tysiące ludzi, które wychodziły w ciągu ubiegłego roku na ulice i oni nie zniknęli. Oni są. Natomiast opozycja ma tu kilka barw. Moja odpowiedź jest taka dość naturalna. Główną siłą w opozycji, parlamentarnej przede wszystkim, jest Platforma Obywatelska i staramy się tę odpowiedzialność dźwigać.
A podpisał się pan już pod wnioskiem o wotum nieufności dla ministra Błaszczaka?
Nie, nie.
A wie pan w ogóle, ile trzeba podpisów, żeby zgłosić wniosek o wotum nieufności dla ministra?
Myśmy składali wniosek, jako Platforma, o odwołanie ministra Błaszczaka, podobnie jak ministra Macierewicza. Teraz zebraliśmy podpisy pod wnioskiem o odwołanie ministra Szyszki...
Ja tylko tak pytam, ile trzeba podpisów? To jest w konstytucji...
No więcej niż ma klub Nowoczesnej.
Ale wie pan, ile dokładnie?
Nie, nie pamiętam, ile dokładnie.
69 podpisów trzeba mieć. Rzeczywiście, to jest mniej więcej dwa razy tyle, ile ma Nowoczesna.
My mamy 130 posłów, więc nie mamy z tym problemu.
Nie macie z tym problemu, ale nie chcecie pomóc kolegom z opozycji, z Nowoczesnej, to znaczy nie podpisujecie się pod ich wnioskiem o odwołanie Błaszczaka.
To jest ich wniosek, tak? I jeżeli ktoś nie ma tylu posłów, żeby taki wniosek przeprowadzić, to powinien zacząć od zapytania większego klubu, czy zechce go poprzeć, a nie rozpoczynać i stawiać przed jakimś faktem dokonanym. Nam się wydaje, że dziś...
...ale to jest taka drobna złośliwość, tak? "A my wam chłopaki nie podpiszemy się i co zrobicie?".
Nie, rozumiem, że Nowoczesna na własną odpowiedzialność takie działanie podejmuje. My zebraliśmy błyskawicznie, jeśli chodzi o ministra Szyszkę i wydaje się, że sprawa tego wyrębu drzew, stodoły Szyszki, poroża Szyszki, dziwnych rzeczy, które się dzieją wokół Szyszki, znacznie bardziej wymaga takiego wniosku i debaty w Sejmie. O Błaszczaku już debatowaliśmy...
Ale ja nie chcę teraz rozmawiać o wnioskach o ministrów tak naprawdę...
To pan pytał...
Pytanie dotyczy czego innego - współpracy między wami, a Nowoczesną, to znaczy tej współpracy, której de facto nie ma, a którą obiecywaliście na przykład podczas wspólnej okupacji sali sejmowej.
Do wyborów jest jeszcze dużo czasu. Najbliższy fakt to są wybory samorządowe i dlatego w sobotę we Wrocławiu razem z Grzegorzem Schetyną apelowaliśmy o jedną wspólną listę opozycji, zachęcając Nowoczesną do współpracy, do rozmowy i ja jestem przekonany, że logika będzie taka, że do takiej współpracy dojdzie. Mówił pan o KOD-zie, który przeżywa kryzys. Nowoczesna też nie jest w najlepszej kondycji, delikatnie mówiąc. Niech wyjdą na prostą i ja myślę, że tutaj taka współpraca jest po prostu konieczna. Tego chcą wyborcy od nas.
Ale to jest Kubuś Puchatek. Im bardziej zaglądał, tym bardziej go tam nie było, a z wami jest tak - im bardziej apelujecie o jedność opozycji, tym bardziej jej nie ma. Nawet nie byliście w stanie umówić spotkania z Nowoczesną. Od czasu okupacji Sejmu minęło 1,5 miesiąca. Nie spotkaliście się.
Wciąż się spotykamy z posłami Nowoczesnej...
Na korytarzu na nich wpadacie.
To nie jest jakiś główny problem opozycji w tym momencie, jak mówię: Róbmy swoje. My jeździmy po Polsce, Nowoczesna jeździ po Polsce. Budujmy poparcie tak, aby suma PO-Nowoczesna była wyższa od sumy PiS-u.
Ale nie jest, suma PO plus Nowoczesna jest mniejsza.
Ale będzie. Tydzień po tygodniu pracujemy i tak będzie.
Mówi pan, że pracujecie tydzień po tygodniu i efekty są takie, że macie o kilka punktów procentowych mniejsze poparcie niż mieliście w dniu wyborów. Opozycja nie zbiera punktów?
To jest tak że... Ja jestem przekonany, że jeżeli 100 posłów PO jedzie na Śląsk, i w każdym powiecie jest spotkanie, to to przynosi rezultaty, bo kilka tysięcy ludzi w nich uczestniczy. Sondaże są lepsze, gorsze, nie ma też co się nimi specjalnie sugerować.
Ja nie pytam o sondaże tak naprawdę, pytam, co tak naprawdę ma dać nadzieję tym ludziom, którzy nie są zwolennikami rządów PiS? Jeżeli wy nie potraficie się dogadać z Nowoczesną, jeżeli KOD przestaje de facto istnieć , to co oni mają, ci wasi biedni, osieroceni wyborcy, począć?
Platforma buduje swoje poparcie, odbudowuje swoją wiarygodność...
Na razie tracąc poparcie w sondażach...
Akurat jeśli chodzi o ostatnie miesiące to jednak jest systematyczny wzrost - o pół, o procent w ciągu miesiąca; zbliżyliśmy się, a w niektórych sondażach, przekroczyliśmy 20 procent, więc szanujemy to bardzo i uważam, że wyborcy szanują pracę i taką pryncypialność opozycyjną.
Panie ministrze, mówi pan, że jeździcie do ludzi; rzeczywiście, PO organizuje takie spotkania wyjazdowe, a co wam ludzie mówią - nie na temat rządów PiS? Co wam mówią o was?
Ludzie mówią przede wszystkim o rządach PiS. Oczekują od nas, że odsuniemy PiS od władzy. To jest dominujący temat na tych spotkaniach. Minęło od wyborów już trochę czasu, więc mało jest takich dyskusji o przeszłości, raczej o przyszłości.
Nie, nie, nie o przeszłości. Czego oczekują od was? Nie oczekują na przykład tego, że się zjednoczycie, dogadacie? To jest ulubione słowo Polaków!
Ludzie chcą żebyśmy się dogadali, ale przede wszystkim chcą, żeby w najbliższych wyborach skutecznie odsunąć PiS od władzy. Społeczeństwo jest rozdyskutowane, zainteresowane polityką, jest wiele pomysłów, co należy robić. Natomiast wydaje mi się, że tutaj akurat jak jestem na tych spotkaniach, to wiem, o co ludzie pytają. Ich już nie interesuje tak bardzo ta jedność opozycji, bo uważają, że tak po prostu będzie, tylko komentują, oceniają to, co się dzieje. Każdy tydzień dostarcza jakichś... - a to wyrąbywane są drzewa, a to edukacja, a to zdrowie, o tym ludzie mówią.
Jest pan bardzo aktywnym politykiem na Twitterze. Ostatnio polemizował pan z kontem rzecznika MON-u - tam zamieszczono, przypomniano książkę Pawła Piskorskiego, w której oskarżono pana, oskarżono, opisywano właściwie, że dowoził pan pizzę Donaldowi Tuskowi. Pan się bardzo obruszył.
Obruszyłem się, bo to nieprawda.
Ale to nie była pizza?
Nie, nieprawda, bo po prostu nie pracowałem nigdy jako kierowca. Byłem szefem biura od samego początku i oczywiście robiło się wszystko w owych czasach. I nic nie spada na głowę, jeżeli się paczkę przyniesie i tak dalej. Pizzy się nie jadało.
A Tomasz Siemoniak lubi pizzę?
Tak, lubię pizzę, ale jakby wspomnieć początek lat 90. to pizzy się wtedy jakoś specjalnie nie jadało, nie było tych pizzerii.
Były, były, panie pośle. Były.
Dla mnie to jest przykład amoku w jakim jest Macierewicz i jego ludzie, bo na pytanie o dodatki dla żołnierzy z Lublińca, wybucha konto MON-u pytając, co ja myślę o tym, że 26 lat temu...