"Wzmocnienie flanki wschodniej NATO ma wiele wymiarów. To ważne, że na spotkaniu Bukaresztańskiej Dziewiątki padła jasna deklaracja" – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Robert Pszczel, były szef Biura Informacji NATO w Moskwie.

Paweł Balinowski w Rozmowie popołudniowej w RMF FM pytał, czy wizytę Joe Bidena w Polsce i w Kijowie faktycznie można uznać za historyczną: Czy historyczną, to pokaże czas. Na pewno uznałbym ją za bardzo ważną - sam fakt, że doszło do tej wizyty w tym momencie, tuż przed rocznicą inwazji rosyjskiej. Świetnie, że Joe Biden pojechał do Kijowa i to miało ogromne znaczenie dla morale Ukraińców. Im się to po prostu należy. Natomiast przyjazd do Warszawy oznaczał uczestnictwo w grupie B9. Grupa bukaresztańska wcześniej nie wzbudzała entuzjazmu w NATO - mówił Pszczel.

Były szef Biura Informacji NATO w Moskwie stwierdził, że sam fakt, iż udało się na szczycie B9 podpisać deklarację jednoznacznie potępiającą Rosję - to duży sukces: Stało się to mimo obecności Węgier i postawy Viktora Orbana. W samej deklaracji pada hasło konieczności wzmocnienia flanki wschodniej NATO. Chodzi o ‘krzepką’ obecność wojskową i teraz chodzi o realizację postanowień szczytu, który już się odbył. Na spotkaniu w Wilnie musimy już mówić o tym, na jakim etapie realizacji jesteśmy. To sformułowanie o ‘krzepkości’ ma kolosalne znaczenie.

Czy na Władimirze Putinie ta wizyta zrobiła wrażenie - dopytywał w Rozmowie popołudniowej w RMF FM Paweł Balinowski. Czy Kreml był zaskoczony, trudno powiedzieć. Kreml nie odniósł się do wizyty Bidena, ale ona była transmitowana przez cały świat, także w Rosji. Przekaz był taki, że wszystko tu odbywało się w przyjaźni, gdy w tle wyją syreny. Putin od początku wojny nie odwiedził nawet terenów przylegających do frontu - wyjaśniał Robert Pszczel.

Pszczel: Dopóki Putin pozostanie przy władzy w Rosji nic się nie zmieni

Pszczel: Dopóki Putin pozostanie przy władzy w Rosji nic się nie zmieni

To, co się stało na Łużnikach (stadion Łużniki w Moskwie - przypis. RMF FM) to jest taka koncertowa wersja. Bo to są seanse nienawiści na dobrą sprawę, w których wielki przywódca opowiada rodakom, próbując sprzedawać to również światu. Ale świat to już w coraz mniejszym stopniu kupuje. To ma służyć mobilizacji społeczeństwa. To jest próba przejścia z systemu autorytarnego do totalitarnego. Czyli nie wystarczy tylko pasywnie akceptować Putina, ale trzeba go aktywnie wspierać. Wydaje mi się jednak, że Rosjanie nie są na to mimo wszystko gotowi, co nie zmienia faktu, że Putin pozostaje osobą, która pociąga za sznurki w Rosji. I dopóki on pozostanie przy władzy, to się mało co zmieni - mówił w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Robert Pszczel, były szef Biura Informacji NATO w Moskwie i ekspert Fundacji Pułaskiego.

Zdaniem gościa RMF FM na Łużnikach było maksimum 10 proc. ludzi, którzy przyszli tam dobrowolnie czy z własnej chęci: Większości albo ktoś zapłacił, albo po prostu była presja, np. w pracy - mówił.

Paweł Balinowski pytał swojego gościa również o postawę Chin. Dziś doszło do spotkania szefa biura Komisji Spraw Zagranicznych Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin, a do niedawna ministra spraw zagranicznych Wang Yi z prezydentem Rosji. Czy to może oznaczać zacieśnienie współpracy? Chiny mają swoje interesy i Chiny prowadzą swoją politykę. I w części tych interesów i w części tej polityki mieści się sens wspierania Rosji - mówił Pszczel. Na płaszczyźnie politycznej Chiny chcą uzyskać pewne korzyści gospodarcze, na przykład: jak można od Rosji kupić taniej pewne produkty, to Chiny to zrobią. Jak Rosji coś można sprzedać korzystnie za większe pieniądze, to Chiny to zrobią. Natomiast Chińczycy nie są zainteresowani jakąś konfrontacją pełnokrwistą, która miałaby podważyć całkowicie zasady normalnego funkcjonowania handlu, bo Chiny zarabiają na handlu. Chiny nie są zainteresowane konfliktem nuklearnym i skrytykowały takie groźby - dodał ekspert Fundacji Pułaskiego.

Opracowanie: