"Niestety patrząc na analizy obecnej fali zachorowań wygląda na to, że wzrosła liczba zakażeń wśród dzieci (...) w różnych kategoriach wiekowych. Najstarsze dzieci, nastolatki chorują zdecydowanie częściej" - powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Magdalena Marczyńska. "Analizując dokładnie czas, kiedy szkoły były otwarte i ten okres wzrastania liczby zakażeń, one niestety się pokryły" - dodała członkini Rady Medycznej przy premierze.
Jeśli mielibyśmy zacząć szczepić dzieci przeciw Covid-19 to może pod koniec roku - powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Magdalena Marczyńska.
Muszą być przeprowadzone badania kliniczne. Te badania, które przeprowadził Pfizer, rozpoczęły się może miesiąc czy dwa miesiące temu - zaznaczyła członkini Rady Medycznej przy premierze.
Co dalej? Przedłużać obostrzenia dotyczące szkół? - zapytał swojego gościa Marcin Zaborski. Jeżeli z danych wyniknie, że wzrost wśród dzieci jest wyraźnie większy, to raczej należy zalecać, żeby szkół nie otwierać - oświadczyła prof. Marczyńska.
Nie przypuszczam, żebyśmy widzieli powody do przesuwania terminów egzaminów maturalnych - powiedziała na antenie RMF FM prof. Magdalena Marczyńska.
Forma tego egzaminu może jednak budzić dyskusję. Czy jesteśmy w stanie rzeczywiście zapewnić taki dystans uczniom? - zastanawiała się nasza rozmówczyni.
To zupełnie niezrozumiałe dla nas, że szczepią się 40- i 50-latkowie. Wszyscy mówimy o tym, że pierwszeństwo szczepień ma być dla osób starszych. Tak naprawdę uzyskujemy konsensus, zgodę premiera. Potem widzimy co innego - powiedziała w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM prof. Magdalena Marczyńska.
Chorują młodsze osoby, ale jeżeli popatrzymy na to, w jakim wieku umierają ludzie na Covid-19 to ciągle są to ludzie powyżej 60. roku życia i tylko sporadycznie, pojedyncze, młodsze osoby, które np. mają dodatkowe czynniki ryzyka - zaznaczyła członkini Rady Medycznej przy premierze.
Marcin Zaborski podczas programu poruszył także temat działań niepożądanych po szczepionkach.
Mam pełne zaufanie do preparatu firmy AstraZeneca - oświadczyła prof. Marczyńska. W niektórych klinikach już są rozpoczęto badania kliniczne sprawdzające odporność poszczepienną - dodała.
Marcin Zaborski, RMF FM: Prof. Magdalena Marczyńska Warszawski Uniwersytet Medyczny, Klinika Chorób Zakaźnych Wieku Dziecięcego i Rada Medyczna przy premierze. Dzień dobry.
Prof. Magdalena Marczyńska: Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry państwu.
Czas wracać do szkoły? Co będzie pani doradzała rządowi w sprawie uczniów, którzy jeszcze kilka dni mają zostać w domach?
Niestety, patrząc na analizy obecnej fali zachorowań, na pewno wzrosła liczba zakażeń wśród dzieci. Na pewno też analizując dokładnie czas, kiedy szkoły były otwarte i okres wzrastania liczby zakażeń - niestety one się pokryły. Po otworzeniu szkół, ok. 2 tygodnie później rzeczywiście widzimy, że jest wzrost zachorowań. Tyle tylko, że on jest proporcjonalny w ogóle do wzrostu zachorowań.
Jest dużo zakażeń w ogóle i część z tego to są zakażenia dzieci. Pytanie, co teraz zrobić? Bo to wstrzymanie nauki w szkołach dla najmłodszych dzieci obowiązuje jeszcze przez kilka dni. Trzeba podjąć decyzję - co dalej? Przedłużać to zamknięcie szkół?
W tej chwili czekamy jeszcze raz na pełne analizy, które Ministerstwo Zdrowia mamy nadzieję, że ma. Przekazano nam liczbę zakażeń dzieci w kategoriach wiekowych. I tak najstarsze dzieci chorują zdecydowanie częściej, czyli nastolatki.
Ale czy na podstawie tych danych, które państwo mają dzisiaj, czy za chwilę będziecie mieli, jesteście w stanie podjąć dzisiaj decyzję, podpowiedzieć rządowi, co robić? Mamy czas świąt, kiedy i badań było mniej, i w związku z tym mniej zakażeń.
Tak jest, jeżeli z tego oczywiście wyniknie, że zobaczymy, że ten wzrost wśród dzieci jest wyraźnie większy, to raczej należy zalecać, żeby tych wszystkich klas, szkół nie otwierać. Ale tak, jak mówię, takie ewidentne wzrosty dotyczą nastolatków, czyli dokładnie tego samego, co było jesienią. Jeśli chodzi o młodsze dzieci, patrzymy też na przedszkola i żłobki, które były otwarte cały czas - liczba zakażeń również wzrosła, jest to po prostu inny wariant w tej chwili.
A co teraz zrobić z przedszkolami i żłobkami, bo też trzeba podjąć decyzję. Dalej mają być zamknięte, czy jednak może wrócić do pracy?
Mam nadzieję, że będzie można wrócić do pracy, będzie można otworzyć szkoły i te młodsze klasy także, ale tak jak powiedziałam, jeszcze napisaliśmy jako członkowie Rady do pana ministra prośbę o udostępnienie nam pełnych danych, jeśli chodzi o dzieci. Wszyscy państwo słyszycie medialnie o bardzo ciężkich przebiegach zakażenia dzieci, a z nas nikt takich przebiegów nie widzi, albo są to bardzo sporadyczne sytuacje, kiedy dzieci mają inne choroby towarzyszące. W związku z tym nie możemy odpowiedzieć, jak to wygląda w całej grupie, w całej Polsce.
Ale słucham lekarzy, którzy mówią: "obserwujcie wasze dzieci, spodziewamy się, że po świętach będzie więcej małych pacjentów z PIMS-em, czyli zespołem pocovidowym". To ci lekarze nie wiedzą, co mówią?
Myślę, że to są wyselekcjonowane oddziały, które przyjmują PIMS-y, wtedy jeżeli widzą, że mają więcej tych zachorowań, to rozpoznają więcej i wygłaszają apel. Ja z kolei mam informację z 12 ośrodków z Polski - oddziały, które przyjmują dzieci zakażone Sars-Cov2 i to były pojedyncze sytuacje, kiedy był ciężki przebieg choroby i dotyczył tych dzieci, które miały dodatkowe choroby towarzyszące. Naprawdę to są pojedyncze przypadki na 1207 dzieci, które przeanalizowaliśmy.
Ale kiedy słyszę taki komunikat - jako rodzic - "prosimy rodziców o czujność, obserwujcie swoje dzieci w związku z Covidem" - to na co powinniśmy jako rodzice być wyczuleni, co powinno budzić nasze obawy?
Tak naprawdę wyłącznie wysoka gorączka utrzymująca się dłużej niż 3 doby, albo jeżeli stan gorączkującego dziecka od samego początku jest ciężki - w sensie jest trudność z nawiązaniem kontaktu, odmawia zabawy, a przy spadku gorączki po lekach nadal jest apatyczne, niechętnie nawiązujące kontakt, odmawiające jedzenia, picia, z biegunką, z dolegliwościami, z bólami brzucha. To są objawy PIMS-u, ale myślę, że informacje, które są w tej chwili przekazywane, są według mnie nieco na wyrost. Należy wiedzieć, na co zwracać uwagę, to prawda, ale nie należy bać się. We wszystkich komunikatach, nie wiem, czy pan redaktor to wyłapał, mówiono o tym, że to jedno na 1000 dzieci zakażonych.
Pytanie tylko czy to dotyczy tych dzieci, które objawowo przechodziły Covid, czy ten zespół pocovidowy dotyczy wszystkich dzieci, niezależnie od tego, jak wyglądała sama choroba, zakażenie?
Niestety, może dotyczyć każdego pacjenta, który uległ zakażeniu wirusem Sars-Cov2. To nadmierna odpowiedź immunologiczna po przebytym zakażeniu. Takie obrazy kliniczne rzadziej opisywaliśmy, czy rzadziej mogliśmy powiązać, ale zdarzały się po przebiegu różnych innych chorób wirusowych, które stymulowały taką samą odpowiedź zapalną.
Rozumiem, że jesteśmy uspokojeni. Mam taką nadzieję. A czy rząd zadawał Radzie Medycznej przy premierze pytanie o tegoroczne matury i egzaminy ósmoklasisty?
Na razie nie.
Nie było pytań? Bo to już za miesiąc, jeśli chodzi o maturę.
Od tego jest komisja edukacji, w której sporadycznie biorę udział, ale komisja edukacji, pan minister Czarnek albo ktoś przedstawicieli ministerstwa biorą udział, przedstawiciele kuratorium.
Rozumiem, tylko rok temu decyzje o tym, że przesuwamy matury, przesuwamy egzaminy, podejmowaliśmy mniej więcej o tej porze, więc pytanie czy matury powinny odbyć w tym roku w zaplanowanym terminie. Czy państwo jako lekarze, eksperci widzą jakieś powody, żeby przesunąć te egzaminy w czasie?
Nie przypuszczam, żebyśmy zawsze widzieli powody do przesuwania terminów egzaminów. Natomiast forma tego egzaminu może budzić dyskusje, to znaczy, czy na pewno online i jak wtedy zdawać maturę, czy jesteśmy w stanie zapewnić rzeczywiście taki dystans, jak należy. Jeżeli tak - to myślę, że nie ma specjalnych przeszkód.
Tyle, że matura ma się odbywać stacjonarnie, w salach, tu się nic nie zmienia, tak jak do tej pory. nie ma innego pomysłu na matury 2021.
No właśnie, może znacznie więcej sal, czyli zwiększanie dystansu.
Tak, żeby było mniej osób w salach. Myśli pani, że jeszcze w tym roku zaczniemy szczepić dzieci przeciwko koronawirusowi?
Jeżeli, to może koniec roku, dlatego, że muszą być przeprowadzone badania kliniczne. Te badania, które przeprowadził Pfizer, rozpoczęły się może miesiąc, dwa miesiące temu.
12-, 13-, 14-, 15-latkowie zostali przebadani i Pfizer twierdzi, że czuli się dobrze, że szczepionka działa stuprocentowo i że wszystko co się dzieje, jest porównywalne z grupą 16-25 lat. To jeszcze nie jest wystarczające, żeby wprowadzać szczepionkę?
Na razie nie mamy dostatecznej ilości Pfizera dla tych osób, dla których choroba stanowi zagrożenie życia.