"Podobała mi się dzisiejsza konferencja ministra Niedzielskiego. Próbował umotywować to, z czym będziemy mieć do czynienia w najbliższym czasie" - stwierdziła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Maria Gańczak, kierownik Katedry Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Zielonogórskiego, odnosząc się do środowej konferencji ministra zdrowia poświęconej regionalnemu luzowaniu obostrzeń epidemicznych. "Wydaje się, że rząd odrobił lekcję z jesieni ubiegłego roku, kiedy otwarto szkoły dla wszystkich dzieci, bez żadnych zasad praktycznie kontroli zakażeń. To z zawężeniem testowania przyczyniło się wydatnie do powstania tzw. drugiej fali. Teraz tego błędu nie chcemy powtórzyć - w związku z tym nie mamy otwarcia szkół dla wszystkich" - dodała.
Ja od początku tej epidemii - tak samo wielu innych ekspertów, zajmujących się kontrolą zakażeń, jesteśmy bardzo sceptyczni, jeśli chodzi o wesela - przyznała w RMF FM prof. Maria Gańczak - kierownik Katedry Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Zielonogórskiego.
To są pomieszczenia zamknięte, wiele godzin przebywania pod jednym dachem osób z bardzo różnych baniek społecznych, z różnych zakątków Polski. O jakimkolwiek przestrzeganiu zasad kontroli zakażeń mowy nie ma. Przekonaliśmy się o tym wielokrotnie w zeszłym roku, że takie imprezy są źródłem zakażeń, a nawet zgonów dla biesiadników - ostrzegła rozmówczyni Marcina Zaborskiego.
Powiało optymizmem, ale to nie jest sytuacja np. z lutego, kiedy mieliśmy 5 tysięcy zakażeń dziennych, zdecydowanie mniej zgonów, zajętych łóżek czy respiratorów - mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Maria Gańczak. Czy jej zdaniem nadszedł już moment, by znieść nakaz noszenia maseczek na zewnątrz? W tej chwili nie mamy podstaw do tego, żeby tych masek nie zakładać - stwierdziła ekspertka. To jest sytuacja czysto teoretyczna, że idąc ulicą nie jesteśmy w bliskiej odległości z innymi ludźmi, tak samo, jeśli idziemy do parku czy spacerujemy bulwarem - oceniła.
W kontekście nowych wariantów koronawirusa, które się pojawiają, epidemiolodzy - w tym ja - uważają, że 80 proc. populacji musi być zaszczepione, by mówić o odporności zbiorowej - powiedziała w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Maria Gańczak. Prowadzone są w tej chwili badania pod kątem szczepień nastolatków. Oznaczać to będzie, że pula społeczeństwa uodpornionego będzie nam się poszerzać - zauważyła rozmówczyni Marcina Zaborskiego.
Byłabym bardzo ostrożna w zachęcaniu rodaków do podróży zagranicznych - podkreśliła w RMF FM prof. Maria Gańczak, pytana o to, czy można spokojnie planować w tym roku wyjazdy wakacyjne. Jej zdaniem, znacznie bezpieczniejsze będą wyjazdy w kraju. Do izolowanych wyjazdów tam, gdzie jest cisza, spokój i nie ma innych ludzi jak najbardziej zachęcam. Każdy wyjazd rodaków poza granicę kraju, to niestety możliwość przywiezienia do Polski innych wariantów wirusa, których się obawiamy - alarmowała ekspertka.
Marcin Zaborski, RMF FM: Zapowiedź powrotu do normalności czy raczej zapowiedź nowych kłopotów? Jak pani widzi, to, że już kilka dni uczniowie w 11 województwach - ci najmłodsi - wrócą do szkół?
Prof. Maria Gańczak: Myślę, że to jest krok dobrą stronę. Podobała mi się dzisiejsza konferencja ministra Niedzielskiego z tego względu, że próbował umotywować to, z czym będziemy mieć do czynienia w najbliższym czasie. Wspomniał o Polsce kilku prędkości, mówię tutaj o województwach, które mają określony współczynnik zakażeń 100 tys. mieszkańców jako niski, w granicach około 20 i mamy do czynienia z województwem śląskim, gdzie jest ten wskaźnik w granicach 50.
Tak i tych 5 województw, które mają najgorszą sytuację, musi poczekać. Pozostałe przygotowują się do tego, żeby dzieci wróciły do szkół. Na konferencji prasowej padało to pytanie - czy to nie jest tak, że kiedy dzieci wrócą do szkół, to będzie jak wcześniej, że zacznie się za chwilę - z opóźnieniem - kolejna czwarta fala zachorowań koronawirusowych, zakażeń i zachorowań covidowych?
Wydaje się, że nasz rząd odrobił lekcję z jesieni ubiegłego roku, kiedy otwarto szkoły dla wszystkich dzieci i bez żadnych zasad praktycznie kontroli zakażeń. To oczywiście z zawężeniem testowania przyczyniło się wydatnie do powstania tzw. drugiej fali. Teraz tego błędu nie chcemy powtórzyć. W związku z tym nie mamy otwarcia szkół dla wszystkich. To są tylko uczniowie klas 1-3.
Przed trzecią falą też tak było, że zgodziliśmy się na to, żeby dzieci 1 -3 wróciły do szkół, no i dzieci w przedszkolach i żłobkach.
Tak, ale proszę zauważyć, że to, że mieliśmy tyle zakażeń i tak dynamicznie narastającą trzecią falę, nie zależało głównie od powrotu dzieci do szkół w klasach 1-3. Zależało to od tego, że na przełomie nowego i starego roku czy też w okresie świątecznym pozwoliliśmy na przyjazd Polaków, którzy pracują czy mieszkają w Wielkiej Brytanii. Tam wtedy były liczne zakażenia wariantem B117, który był zdecydowanie bardziej transmisyjny.
To patrząc na to, co przed nami, pani profesor. Mamy jeszcze 2 miesiące nauki w szkole przed wakacjami. Myśli pani, że jeszcze w tym roku szkolnym, wszyscy uczniowie - także ci starsi - będą mogli wrócić do klas?
Tutaj nie można mówić, co ja akurat konkretnie myślę. Mam nadzieję, że decyzje będą podjęte w oparciu o aktualną sytuację epidemiologiczną we wszystkich województwach, tak jak ma to miejsce teraz. Mam nadzieję, że sytuacja epidemiczna będzie ulegała poprawie. Zarówno te współczynniki, o których mówiłam, będą spadały i będą osiągały takie poziomy, jak w tej chwili np. w województwie podlaskim czy warmińsko-mazurskim. Mam nadzieję, że w pozostałych województwach też tak będzie. Mam nadzieję, że podstawowa liczba odtwarzania R dla całego kraju spadnie poniżej 1, że będziemy mieć spadek dodatnich odsetków w testach...
Czy pani zdaniem czas zdjąć maseczki z twarzy - przynajmniej na dworze?
To jest bardzo dobre pytanie, które będzie przedmiotem bardzo dużych deliberacji.
Ta dyskusja już trwa. Ja pytam panią jako eksperta, co pani na to? Bo słyszy pani różne opinie. Minister Niedzielski dzisiaj mówi: "to absolutnie jest nieakceptowalne ryzyko".
Zdecydowanie mniejsza jest możliwość transmisji Sars-Cov 2 w przestrzeni otwartej niż w zamkniętej. To by przemawiało za tym, żebyśmy już mogli z tych masek na zewnątrz zrezygnować. Ale to jest sytuacja czysto teoretyczna, że idąc ulicą nie jesteśmy w bliskiej odległości z innymi ludźmi. Tak samo, jeśli idziemy do parku, czy spacerujemy bulwarem. Natomiast jeśli na zewnątrz mamy taką sytuację, że ludzie czekają w kolejce do restauracji, która jest już otwarta i przez 15-20 minut są bardzo bliskiej odległości, stoją jeden za drugim w kolejce i rozmawiają ze sobą, to już jest sytuacja zupełnie inna na zewnątrz.
Czy w weekend w parku wiosną, kiedy jest piękna pogoda, mnóstwo ludzi, duży tłok, pani zakłada maseczkę na twarz czy też nie?
Absolutnie tak. W tej chwili nie mamy podstaw do tego, żeby tych masek nie zakładać. Umówmy się: powiało optymizmem, ale to nie jest sytuacja np. z lutego tego roku, kiedy mamy 5000 zakażeń dziennych, kiedy mamy zdecydowanie mniej zgonów i zdecydowanie mniej zajętych łóżek czy respiratorów.
Na tyle powiało optymizmem, że minister zdrowia mówi, że być może w maju wróci możliwość organizacji wesel - niedużych, takich do 25 osób pewnie na początek... Pani wybierze się w maju na wesele, jeśli ktoś zaprosi, jeśli to będzie prawnie możliwe?
Ja od początku tej epidemii i tak samo wielu innych ekspertów zajmujących się kontrolą zakażeń, absolutnie jesteśmy bardzo sceptyczni, jeśli chodzi o wesela i możliwość transmisji wirusa w trakcie takich imprez. To są pomieszczenia zamknięte. To jest wiele godzin przebywania pod jednym dachem osób z bardzo różnych baniek społecznych, z różnych zakątków Polski. O jakimkolwiek przestrzegania zasad kontroli zakażeń mowy nie ma. Już przekonaliśmy się o tym wielokrotnie w zeszłym roku, że takie właśnie imprezy są źródłem zakażeń, a nawet zgonów dla tych biesiadników.