Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się w Popołudniowej rozmowie w RMF FM do działań rządów PO-PSL i PiS w sprawie obsadzania zarządów spółek Skarbu Państwa. Jak stwierdził, nie ma porównania między tym, co robi PiS, a co robiła koalicja w poprzednich kadencjach. W rozmowie z Marcinem Zaborskim były minister pracy powiedział, że zawody medyczne nie są w Polsce odpowiednio traktowane. „Premier Szydło sama w expose mówiła, że pielęgniarki, ratownicy medyczni są niedoceniani. Przyszedł czas, kiedy mówią: sprawdzam" – powiedział prezes PSL. Przyznał, że na dwa miesiące przed wyborami nowych władz Polskiego Stronnictwa Ludowego jego kontrkandydat się nie zgłosił. Wytypował też swojego faworyta do zagrania w hollywoodzkiej produkcji na temat polskiej historii.
Marcin Zaborski: Z nami prezes PSL, były minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, polityk i lekarz. Dzień dobry.
Władysław Kosiniak-Kamysz: Witam serdecznie.
Słusznie ratownicy medyczni, diagności, laboranci, fizjoterapeuci, radiolodzy upominają się o wyższe pensje?
Pani premier sama w expose mówiła, że pielęgniarki, ratownicy medyczni, inne zawody są niedocenieni pod względem zarobków.
A pana zdaniem są docenieni?
Nie są. I przyszedł czas, kiedy mówią "sprawdzam". Dzisiaj pielęgniarki, w sobotę już całe środowisko medyczne wyjdzie na ulice Warszawy.
To środowisko upominało się o podwyżki także rok temu, kiedy rządziła koalicja PO-PSL.
I pielęgniarki otrzymały 4x400.
Właśnie - pielęgniarki otrzymały, a laboranci, diagności, radiolodzy mówili, że to niesprawiedliwe, że tylko pielęgniarki dostają.
Gdybyśmy mieli szansę, to pewnie wykonalibyśmy drugi krok, ale ten drugi krok należał do PiS-u. Przez rok nic w tej sprawie się nie działo. Nie było żadnych spotkań, żadnego dialogu czy merytorycznej dyskusji, jak słyszymy z tych środowisk.
Nie, pani premier mówi, że dialogu nie było przez całe 8 poprzednich lat.
Nie, przyjęliśmy wspólnie nawet ustawę o dialogu społecznym. Przegłosowały ją nie tylko wszystkie związki zawodowe i organizacje pracodawców, wspólnie wynegocjowaliśmy je z nimi, ale też wszystkie kluby parlamentarne.
Ale chce pan powiedzieć, że Komisja Trójstronna wtedy działała?
Był moment trudny.
Nie było dialogu, bo Komisja Trójstronna zawiesiła wtedy pracę.
Był moment trudny i udało się wtedy powołać nowe ciało, z którego dzisiaj rządzący korzystają - z Rady Dialogu Społecznego, gdzie jest większa partycypacja partnerów społecznych, gdzie jest ich większe upodmiotowienie i bardzo się cieszę, że miałem okazję przeprowadzić jednogłośnie tę ustawę przez parlament.
Kiedy rok temu, przed wyborami pracownicy medyczni upominali się o podwyżki, rzecznik Ministerstwa Zdrowia mówił tak: "postulaty protestujących są niemożliwe do zrealizowania, bo niosą za sobą ryzyko dla stanu finansów systemu ochrony zdrowia". Dzisiaj, pana zdaniem, tego ryzyka nie ma?
Dla nas, w PSL-u, najważniejsze są finanse polskich rodzin. Na pewno w przypadku szczególnie ratowników medycznych, fizjoterapeutów, diagnostów laboratoryjnych one są dziś zagrożone, a nie finanse publiczne.
Ale dzisiaj można dać podwyżki?
O tym wie lepiej pewnie minister zdrowia i minister finansów. Tylko czy się zastanawiali obiecując wszystko przed wyborami? Pamiętam też spotkanie chyba w lipcu 2015 roku pani premier w Wyszkowie, gdzie gratulowała, mówiła, że sukcesem pielęgniarek jest to, że wytrwały. Trzeba te słowa dzisiaj przypominać. Łatwo stawia się diagnozy, pisze recepty w opozycji. Trudniej się je później realizuje, będąc w rządzie.
A propos: .Nowoczesna prowadzi swoją akcję pod hasłem #PiSiewicze, Platforma Obywatelska składa doniesienia do prokuratury ws. nepotyzmu, kolesiostwa w spółkach Skarbu Państwa. Spoglądam na stronę internetową PSL-u, na profil społecznościowy PSL-u w internecie - ani słowa o nepotyzmie. Dla ludowców nie ma problemu w tym temacie?
Nie, my dzisiaj zajmujemy się poważnymi sprawami, takimi jak szkolnictwo wyższe, edukacja.
A to nie jest poważna sprawa? Nepotyzm, kolesiostwo, korupcja polityczna.
Każdy, szczególnie w opozycji, ma prawo do decydowania o agendzie, którą przyjmuje. W tym tygodniu konferencja programowa dotycząca szkolnictwa wyższego, z propozycjami praktyk zawodowych, staży dla studentów i tych 10 tys. stypendiów, które powinien przyznawać pan prezydent. Powinien mieć na to budżet. W czwartek spotkanie ws. służby zdrowia i nasze propozycje, pakt dla zdrowia. Nie każdy musi się emocjonować tylko i wyłącznie sprawami osobowymi.
A może nie każdy może.
Ale też mam tutaj zdanie. Z chęcią się wypowiem.
Być może jest niezręcznie wytykać innym kolesiostwo, jeśli przed chwilą było się bohaterem innych afer, kiedy się rządziło.
Panie redaktorze, przy PiS-ie PSL to jest mały Miki.
Pamięta pan taśmy PSL-u? Zielona pajęczyna oplata Polskę.
To są stwierdzenia medialne, nieprawdziwe.
Ale rozmowa Serafin-Łukasik nie mówiła nic o tym panie prezesie?
Mówiłem dzisiaj o tej konferencji w sprawie szkolnictwa wyższego i rozumiem, że dobrze że pan Misiewicz dostał szansę na takie praktykowanie, może praktyki studenckie. Szkoda, że zaczął od kierowniczego stanowiska. Ale teraz rozumiem - będzie możliwość na dokończenie licencjatu, więc porównywanie dzisiejszych czasów do tego, co było kilka lat wcześniej jest po prostu niemożliwe, bo są dwie różne rzeczywistości.
Dlaczego panie prezesie? Pamięta pan jak dziennikarze udowodnili na przykład w 2009 roku, że w Agencji Rynku Rolnego można dostać pracę na telefon, powołując się na ministra Sawickiego.
To nie wiem, czy pan jest tutaj, panie redaktorze, precyzyjny, bo w tej sprawie chyba był nawet proces w Białymstoku. I ja rozstrzygnięcia nie pamiętam, ale jakby było pewnie niekorzystne dla PSL-u to byłoby o nim głośno, więc moim zdaniem było pewnie korzystne.
A dlaczego przez dwie kadencje koalicja PO-PSL nie wprowadziła zmian, które zresztą zapowiadała, że będzie zupełnie inny sposób wyłaniania zarządów i rad nadzorczych spółek Skarbu Państwa?
Były konkursy. Teraz już nie ma konkursów w służbie cywilnej, nie wiem czy to zauważyliśmy.
Komitet Nominacyjny albo Narodowa Rada Powiernicza - takie były pomysły.
Bardzo ważna zmiana, że nie ma konkursów w służbie cywilnej. I wielu pracowników służby cywilnej straciło swoje miejsca funkcjonowania, gdzie byli za różnych ekip rządzących. Ja rozumiem, że się zmieniają ministrowie, wiceministrowie, gabinety polityczne, to jest naturalne. Ale to, że doszło do zmiany w pracownikach służby cywilnej, to jest niepokojące, bo taki trzon państwa został w ten sposób naruszony.
Ma pan z kim przegrać walkę o prezesurę w Polskim Stronnictwie Ludowym?
U nas musi być dwóch kandydatów...
I będzie dwóch? Wie pan, kto będzie tym drugim?
Będzie, bo tak wymaga statut Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Zgłosił się już ten drugi?
Na razie jeszcze się nie zgłosił kontrkandydat, ale jeszcze jest dwa miesiące do wyborów.
Poparcie dla PSL-u, w momencie kiedy pan obejmował przywództwo w partii, było wyższe niż dzisiaj, bo to było 5,5 procent.
A były jakieś wybory w międzyczasie?
Nie, spojrzałem do sondażu CBOS-u. Październik, czyli chwilę przed pana wyborem: 5,5 procent. Dzisiaj najnowszy sondaż: 3 proc. poparcia dla PSL.
A dwa tygodnie temu było 5 procent.
Nie, mówimy o sondażu CBOS, tu się nic nie zmieniło - 3 procent.
Nie, nie, to się nawet ekscytował CBOS, że pierwszy raz od wyborów było 5 procent.
Ale to nie są jakieś wielkie zmiany, raczej idziemy w dół niż w górę.
Jedyną prawdziwa weryfikacją są wybory. Na tej podstawie, nie na podstawie sondaży się decyduje. To nie jest sytuacja, kiedy jest jakaś euforia w PSL, ale po roku…
Ale nie będzie mnie pan przekonywał, że idzie dobrze?
Idzie dużo lepiej niż pokazują sondaże. Pytanie jeszcze na jakiej próbie są robione. Pan redaktor dobrze wie, że możemy zaraz wykonać sondaż, opublikować i powiedzieć, że on jest dużo lepszy, choć może być niewiarygodny.
Dlatego porównujemy CBOS z CBOS-em, a nie inaczej.
Ale czy próba była taka sama?
Metodologia w tym sondażu zawsze jest taka sama.
Metodologia, a próba nie zawsze się z tym zgadza. Nie najważniejsze są sondaże, tylko najważniejszy jest wynik wyborczy, a najbliższe wybory to są wybory samorządowe. I PSL po raz kolejny udowodni, że potrafi wygrywać.
Słyszał pan zapewne o planach rządu na stworzenie wielkiego hitu kasowego, filmu o historii Polski. Wiceminister kultury Jarosław Sellin mówił rano w RMF FM, że Mel Gibson byłby idealnym Janem III Sobieskim, no to pytanie do pana, kto mógłby zagrać Wincentego Witosa?
Może Russell Crowe? Bardzo go dobrze wspominam z roli w „Gladiatorze”, a Wincenty Witos to taki gladiator walczący o podmiotowość chłopów polskich, o polską wieś. Nawet z tych poprzednich kreacji myślę, że dobrze by się wczuł w młodego Witosa – Adrien Brody, a tego już starszego Brad Pitt.
Z Bradem Pittem może być kłopot...
Bo już obsadzony?
Nie, rozwodzi się z Angeliną Jolie, może mieć trochę mało czasu na grę.
Może być zajęty, ale myślę, że pierwszy wybór Russella Crowe jest chyba dobry.