"Edukacja zdrowotna to rzetelna wiedza dotycząca wartości, profilaktyki, aktywności fizycznej, odżywiania, zdrowia psychicznego, dojrzewania i zdrowia seksualnego, uzależnień, internetu. Edukacja seksualna to 1/10 tego programu" – mówiła wiceminister edukacji Katarzyna Lubnauer, która była gościem Popołudniowej rozmowy w RMF FM.
Od 1 września będziemy mieli nowy przedmiot w szkołach: edukację zdrowotną. Ilu w tej chwili mamy nauczycieli, którzy są gotowi do poprowadzenia tego przedmiotu? - zapytał dziennikarz RMF FM Piotr Salak.
Jest ich wystarczająco. Będą to mogli robić: nauczyciele wychowania do życia w rodzinie, biologii, WF, psychologowie, wszyscy, którzy mają odpowiednie przygotowanie medyczne, czyli np. lekarze, farmaceuci - odpowiedziała Katarzyna Lubnauer. Uruchamiany studia podyplomowe i będą materiały na Zintegrowanej Platformie Edukacyjnej - dodała wiceszefowa MEN.
Jaki wpływ będzie miało rodzic na wybór nauczyciela do edukacji zdrowotnej? - zapytał gospodarz Popołudniowej rozmowy w RMF FM.
Rodzic ma tak samo umiarkowany wpływ na przykład na wybór psychologa szkolnego albo na wybór wychowawcy - odparła Lubnauer.
Edukacja zdrowotna to rzetelna wiedza dotycząca wartości, profilaktyki, aktywności fizycznej, odżywiania, zdrowia psychicznego, zdrowia społecznego, dojrzewania i zdrowia seksualnego, uzależnień, internetu. Edukacja seksualna to 1/10 tego programu - przekonywała Katarzyna Lubnauer.
Piotr Salak zapytał, kiedy będzie gotowy podręcznik do tego przedmiotu. Nie mamy w Polsce obowiązku w ogóle korzystania z podręczników. Gdy został uruchomiony HiT (Historia i Teraźniejszość - red.), to bardzo wielu nauczycieli w ogóle zrezygnowało z podręcznika. Ale oczywiście rozmawiamy z wydawcami, są gotowi, żeby go przygotować - zapewniła wiceminister.
Lubnauer potwierdziła, że od 1 września nastąpi zapowiadane ograniczenie lekcji religii w szkołach.
To była nie tylko nasza obietnica wyborcza, takie jest oczekiwanie społeczne - stwierdziła Lubnauer. Powiedziała, że decyzję MEN o tym, by ocena z religii nie była wliczana do średniej, 69 proc. Polaków odbiera pozytywnie. Jeśli chodzi natomiast o fakt umieszczenia lekcji religii na początku lub na końcu zajęć, poparcie wynosi 79 proc. To znaczy, że te rozwiązania popiera nie tylko elektorat koalicji 15 października, ale również wyborcy Prawa i Sprawiedliwości - skonstatowała Lubnauer.
Wiceminister edukacji przyznała, że w tej sprawie strona kościelna poprosiła o jeszcze jedno spotkanie komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu.
My chcemy, żeby religia w szkole została. Po pierwsze dlatego, że to jest prawo konstytucyjne Polaków do tego, żeby wychowywać dzieci zgodnie ze swoją wiarą i religią, ale również z innego powodu. To jest czysta wygoda z punktu widzenia rodziców, którzy są często zapracowani i religia w szkole ułatwia im funkcjonowanie - powiedziała Katarzyna Lubnauer.
Kościół katolicki w pewnym momencie przespał moment, w którym rodzice i dzieci zaczęli decydować o lekcjach religii, po prostu wypisując się - stwierdziła wiceminister.
Piotr Salak w dalszej części rozmowy zapytał o słowa premiera Donalda Tuska, który zdecydowanej reakcji służb na akcje Ostatniego Pokolenia.
Protestujący są przeciwskuteczni, doprowadzają do sytuacji, że nawet ci, którzy mogliby poprzeć ich postulaty, występują przeciwko nim (...). Dla mnie jest oczywiste, że wszyscy musimy zadbać o klimat, ale musimy to zrobić w sposób racjonalny - powiedziała Lubnauer.
Czy uważa pani, że w szkołach powinien być wprowadzony odgórny zakaz smartfonów? - zapytał gospodarz Popołudniowej rozmowy w RMF FM.
Bardzo dobrze jest wyciągać wnioski z tego, co robią inne kraje, na ile to jest skuteczne (...) Chcemy, żeby strefą wolną od smartfonów, czy w ogóle ekranów, nawet telewizora, były przedszkola. Jeżeli mamy tam uczyć algorytmicznego myślenia, to powinniśmy to robić bez sprzętu elektronicznego. To jest czas i miejsce na zabawę, na pracę w grupie, na aktywność - mówiła wiceminister.
A co z zakazem używania smartfonów w szkołach?
Eksperci wskazują, że ograniczenia są skuteczne, kiedy jest to wspólna decyzja nie tylko władz (rządu - red.), ale przede wszystkim grona pedagogicznego i przede wszystkim rodziców. Bo to rodzice muszą reagować pozytywnie na tego typu zakazy. Wie pan, co się dzieje, kiedy ten zakaz jest wprowadzany wbrew rodzicom? Kończy się na tym, że nauczyciel zatrzymuje telefon, a po chwili przychodzi rodzic wezwany przez dziecko i pyta: "dlaczego pan zawłaszcza moją własność?" - mówiła Lubnauer.
Na koniec Piotr Salak zapytał, jak przekonać do edukacji zdrowotnej tych rodziców, którzy nie chcą, żeby jego dzieci uczyły się o seksualności gdzieś na za domem.
W Łodzi były dobrowolne zajęcia dodatkowe właśnie z edukacji seksualnej. Okazało się, że praktycznie całe klasy były zapisywane, bo wielu rodziców nie potrafi o tym rozmawiać - odparła Lubnauer.
Zwróciła uwagę, że ten przedmiot to rozmowy o rozwoju seksualnym człowieka, ale także o zagrożeniach związanych z przemocą seksualną, ze "złym dotykiem", o tym, co czyha w internecie.
Jeżeli w tej chwili słyszymy, że 1,2 mln niepełnoletnich osób korzysta z różnych platform pornograficznych, to musimy bardzo poważnie się zastanowić jako społeczeństwo, jak temu przeciwdziałać. My jako Ministerstwo Edukacji nie możemy zamknąć oczu. Musimy dać dzieciom tarczę - podsumowała wiceszefowa MEN.