"Mamy tylko na 3 dni zapas masek i strojów ochronnych. Mamy nadzieję, że dostaniemy więcej poprzez wojewodę z Agencji Rezerw Materiałowych. W innym przypadku lekarze nie będą kontynuować pracy" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak. Powiedział, że jego zdaniem wszyscy samorządowcy mają ten problem, "tylko jest pytanie, czy są to zapasy na 2 czy na 4 dni". Przyznał także, że brakuje respiratorów. "W szpitalu zakaźnym mamy 61 sztuk, ale one są potrzebne też w innych przypadkach, nie tylko do koronawirusa" - mówił.
Powiedział, że już teraz w Poznaniu pracownicy miejskich spółek są wysyłani na kwarantannę. Mąż tej pani, u której zdiagnozowano koronawirusa w Poznaniu, jest pracownikiem strategicznej spółki miejskiej. 30 osób, które z nim pracowały, poprosiliśmy o pozostanie w domu - mówił Jaśkowiak. Podkreślił, że jest to spółka wodociągowa i "nie może pozwolić sobie na to, żeby w takiej spółce zabrakło pracowników".
Samorządowiec pytany o możliwe przesunięcie wyborów prezydenckich podkreślił, że decyzja w tej sprawie leży po stronie parlamentarzystów, rządu i prezydenta. Ja uważam, że w tych okolicznościach te wybory powinny być przesunięte - powiedział Jacek Jaśkowiak.
Sprzętu ochronnego jest tak niewiele, że zabezpieczamy go przede wszystkim dla szpitali - odpowiedział w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF Jacek Jaśkowiak na pytanie, czy straż miejska w Poznaniu jest wyposażona w narzędzia chroniące przed zakażeniem się koronawirusem. Miasto, wzorem Krakowa, rozważa zaangażowanie strażników miejskich do rozwożenia żywności seniorom i osobom objętym kwarantanną domową, bo - jak stwierdził prezydent Poznania - "firmy cateringowe odmawiają wykonania takie usługi z obawy przed zarażeniem". Jacek Jaśkowiak dodał, że "jeżeli nie będzie innej możliwości dostarczenia pożywienia tym osobom, to oczywiście zrobimy podobnie jak to zrobił prezydent Krakowa. Liczę w tym obszarze na wsparcie policji, ewentualnie wojsk obrony terytorialnej".
Marcin Zaborski zapytał też, na ile realny jest scenariusz zamknięcia granic Polski. Taką propozycję przedstawił dzisiaj prezydent Sosnowca. Dzisiaj, kiedy widzimy, co się dzieje we Włoszech ktoś może uznać to za nadostrożność, natomiast taki scenariusz również należy rozważyć i przygotować ewentualne rozwiązania. Na dzisiaj 70 tys. osób dziennie wjeżdża do Polski i te działania, które są podejmowane w zakresie kontroli na granicy, czy ktoś ma temperaturę czy nie, są niewystarczające - odpowiedział Jaśkowiak.
Marcin Zaborski, RMF FM: Szef Światowej Organizacji Zdrowia mówi, że w zasadzie możemy już mówić o pandemii Covid-19. Czy szpitalom w Poznaniu czegoś brakuje w związku z koronawirusem?
Jacek Jaśkowiak: Przede wszystkim mamy tylko na trzy dni zapas masek i strojów ochronnych. Mamy nadzieję, że dostaniemy - poprzez wojewodę - z agencji rezerw materiałowych, bo w innym przypadku lekarze nie będą kontynuować pracy.
To pan usłyszał od lekarzy, że oni rzeczywiście odejdą od łóżek pacjentów?
Tak, taką informację przekazali mojemu zastępcy odpowiedzialnemu za zdrowie. Oni i personel medyczny, nie tylko lekarze, również muszą dbać...
Lekarze ze szpitala zakaźnego, oddziału zakaźnego?
Tak, my zgłaszaliśmy już wcześniej, że mamy za mało sprzętu. To już jest zadanie dla państwa - dla dziennikarzy, ewentualnie polityków opozycji, żeby ustalić dlaczego te rezerwy w Agencji Rezerw Materiałowych tego typu sprzętu są na tym poziomie.
Był pan u premiera i powiedział pan to, jak rozumiem i co pan usłyszał? Będą maseczki, rękawiczki, stroje ochronne dla lekarzy w Poznaniu - między innymi?
To było zgłoszone nie tylko przeze mnie, również przez innych samorządowców, wszyscy mają ten sam problem, tylko jest kwestia, czy to są zapasy na dwa dni czy na cztery. W tym zakresie minister zdrowia, rząd dokonuje już zakupów natomiast dzisiaj sytuacja w całej Europie, właściwie na świecie jest taka, że akurat wcale nie jest łatwo to kupić, czy wyprodukować. Tak samo, jak w tej chwili brakuje respiratorów.
W Poznaniu także brakuje respiratorów?
Na dzisiaj my w szpitalu zakaźnym mamy 61 sztuk respiratorów, ale one są również do innych zabiegów potrzebne. A trzy szpitale poznańskie, które mają tego typu sprzęt, to jest raptem 200 sztuk. Biorąc pod uwagę te elementy, o których pan wspominał, że możemy mówić już w tej chwili o pandemii wirusa, w związku z tym tego sprzętu nie jest wcale za dużo. Mamy 32 łóżka, zwiększamy do 70.
Zwiększacie liczbę łóżek w związku z dmuchaniem na zimne, czy wkraczacie w nową fazę walki z koronawirusem?
Dmuchamy na zimne. Robimy to tak po poznańsku, czyli z wyprzedzeniem. Ja nie czekałem na decyzje rządu widząc co się dzieje, widząc gdzie są te ogniska rozprzestrzeniania wirusa, podjąłem wczoraj decyzję o zamknięciu szkół, żłobków i przedszkoli, czy właściwie do tego zachęcałem wszystkich dyrektorów, by taką decyzję odpowiedzialną podjęli. To są takie działania, które w tej chwili uważam za konieczne.
Ale to oznacza, że w wielu miejscach za chwilę pracownicy nie przyjdą do pracy - najzwyczajniej w świecie. Bo zostaną w domach z dziećmi. Czy miejsce spółki w Poznaniu na przykład, będą pracowały bez żadnych zakłóceń?
To jest tylko jeden problem, że część pracowników nie przyjdzie, natomiast również, w przypadku gdy mamy podejrzenie koronawirusa u któregoś z pracowników, wtedy rzeczywiście obejmujemy kwarantanną też pozostałych pracowników.
I to się już dzieje? W miejskich spółkach w Poznaniu?
To się już dzieje. Mąż tej pani, u której zdiagnozowano, jest też pracownikiem strategicznej spółki miejskiej. 30 osób, które razem z nim pracowały, poprosiliśmy o pozostanie w domu.
Co to znaczy "strategicznej spółki miejskiej"?
Wodociągowej. Ja nie mogę sobie pozwolić na to, żeby w takiej spółce, która ma takie znaczenie dla wszystkich mieszkańców, żeby w tej spółce nagle zabrakło pracowników.
Czy w miejskich wodociągach w Poznaniu jest kwarantanna w związku z koronawirusem?
Nie w całej spółce, natomiast z tymi osobami, z którymi miał kontakt człowiek, który zresztą też nie tylko jest pracownikiem spółki, on też jest szafarzem w podpoznańskiej miejscowości, w związku z czym udzielał komunii. Zgodził się poddać badaniom, bo jego żona już ma zdiagnozowany ten wirus. Córka tej pani, która jest nauczycielką, również ma wynik pozytywny. To jest wiadomość właściwie sprzed godziny, którą otrzymałem.
A propos Kościoła. Po rozmowach z premierem mówił pan tak: "zwracaliśmy uwagę, żeby zaapelować do Episkopatu o bardziej radykalne działania". Jakich działań pan oczekuje od Episkopatu?
Ja już wczoraj zadzwoniłem do ekonoma kurii, do księdza Waldemara Hanasa, który obiecał mi, że wieczorem będzie rozmawiał z abp. Gądeckim, że przedstawi mu powagę tej sytuacji. Dzisiaj abp Gądecki rozmawiał z moim zastępcą, który go poinformował o zagrożeniach, które wynikają z rozprzestrzeniania się wirusa poprzez np. udział w mszy św.
Ale pan oczekuje od abp. Gądeckiego, żeby wprowadził zakaz odprawiania mszy w polskich kościołach?
Nie, ja oczekuję od abp. Gądeckiego decyzji, która powstrzyma nam epidemię. Czy już teraz mówimy nawet o pandemii.
Ale co to znaczy "decyzji"? Jakich decyzji, panie prezydencie?
Takiej decyzji, by np. zachęcić wiernych. Szczególnie tych starszych, którzy są najbardziej zagrożeni, by na przykład nie uczestniczyli w mszy św. w niedzielę, tylko by np. odsłuchali jej w radio albo w telewizji.
Ale abp Gądecki już to zrobił. On w swoim komunikacie napisał, że osoby starsze i schorowane mogą pozostać w domach i stąd śledzić transmisje mszy św., które są w niedzielę w mediach dostępne.
Ja mam nadzieję, że po uzyskaniu tych informacji, bo abp Gądecki, Episkopat też nie był świadom skali zagrożenia, nie jest możliwe rozstawienie w kościele wiernych w odległości po 5 metrów od siebie. I nie jest też możliwe, żeby ci wierni nie dotykali różnego rodzaju miejsc, ławek, żeby ten wirus się nie przenosił. W tej sytuacji moja decyzja wczorajsza o zamknięciu, żeby szkoły od dzisiaj nie funkcjonowały, była dramatyczna. Natomiast ja też oczekuję tego, by wszyscy podejmowali roztropne decyzje. Bo jeżeli my zostawimy luki w tym systemie, jeżeli w tym systemie pozostaną miejsca, w których ten wirus będzie się rozprzestrzeniał, to wtedy czeka nas naprawdę wielki dramat i śmierć wielu ludzi. I w takiej sytuacji musimy podejmować te decyzje naprawdę ostrożnie, bazując na doświadczeniach, które są we Włoszech.
Czy w związku z tym, co się dzieje wokół koronawirusa, należy przełożyć wybory prezydenckie w Polsce?
To już jest decyzja parlamentarzystów, prezydenta, rządu.
Pana pytam, bo pan zamierzał kandydować w tych wyborach.
Uważam, że w tych okolicznościach te wybory powinny być przesunięte.
Przesunięte? Na jesień na przykład?
Sytuacja jest dynamiczna. Musimy zobaczyć co się będzie działo, czy nastąpi wzrost zakażeń. Ja mam informację, że u nas, w Polsce przeprowadzono 2024 testy na obecność koronawirusa, i to jest informacja, którą otrzymałem rano od swojego zastępcy. Dla porównania - w Niemczech przeprowadzano tych testów 200 tys. W związku z tym dzisiaj możemy powiedzieć, że to jest nie tyle problem, że mamy 25 osób ze zdiagnozowanym koronawirusem, tylko mamy tak naprawdę również całą rzeszę niezdiagnozowanych.