Przeciwutleniacze - substancje cieszące się dobrą opinią ze względu na swe ochronne właściwości, mogą też szkodzić. Naukowcy z Uniwersytetu w Goeteborgu odkryli, że niektóre z nich mogą nie tylko chronić DNA komórki przed uszkodzeniem, ale i osłaniać komórki nowotworowe przed działaniem naszego układu immunologicznego. W pracy opublikowanej na łamach czasopisma "Science Translational Medicine" ujawniają, dlaczego w niektórych przypadkach substancje te mogą zwiększać ryzyko raka.
Przeciwutleniacze - substancje takie, jak: beta karoten, witaminy C, czy E neutralizują tak zwane wolne rodniki, silnie utleniające cząsteczki, które pojawiają się w komórkach w wyniku przemiany materii. Jak się dość powszechnie uważa, przeciwutleniacze zawarte w warzywach, czerwonym winie czy czekoladzie chronią w ten sposób genom komórki przed uszkodzeniem.
Niepokój naukowców wywołały jednak sporadyczne doniesienia, wskazujące, że spożywanie preparatów zawierających przeciwutleniacze może czasem zwiększać ryzyko nowotworów. Badania z 2011 pokazały na przykład, że u mężczyzn zażywających przez 5,5 roku witaminę E ryzyko raka prostaty rosło o 17 procent. Przełomowe wyniki sprzed blisko 20 lat wskazywały z kolei, że mężczyźni palący papierosy, którzy zażywali beta karoten, zwiększali ryzyko raka płuc o 18 procent. Ta druga praca powstała na podstawie badań przypadków blisko 30 tysięcy mężczyzn. Trudno było ją bagatelizować, choć do tej pory samego efektu naukowcy nie byli w stanie wyjaśnić.
Szwedzkie badania przeprowadzone na myszach wydają się tłumaczyć przynajmniej ten drugi przypadek. Wygląda na to, że przeciwutleniacze wspierają raka we wczesnym stadium właśnie dzięki temu, że chronią DNA komórek nowotworowych przed atakiem wolnych rodników. Wszystko to następuje w wyniku "wyłączenia" genu p53, który odpowiada w normalnych warunkach za zniszczenie komórek z błędnym DNA, w tym komórek nowotworowych. Jak podkreśla szef grupy z Goeteborga, Martin Bergö - dzięki temu właśnie komórki rakowe mogą przetrwać.
Pokazały to badania na myszach z rakiem płuc, którym podawano różne przeciwutleniacze, witaminę E, albo N-Acetyl Cysteine (NAC), substancję, stosowaną też u pacjentów cierpiących na przykład na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (POChP). Wyniki okazały się dramatyczne, rozmiary i poziom złośliwości guza u myszy poddawanych działaniu dowolnego z przeciwutleniaczy rosły przeciętnie trzykrotnie. Przeżywalność tych zwierząt spadała przy tym co najmniej o połowę.
Fakt, że istotnym czynnikiem jest właśnie "wyłączenie" genu p53 potwierdziły też badania prowadzone na koloniach komórek mysich i ludzkich. Szwedzcy badacze podkreślają, że badania dotyczyły tylko przypadku raka płuc i nie mogą być bezpośrednio przenoszone na stosowanie przeciwutleniaczy u osób zdrowych. Zwracają jednak uwagę, że osoby palące papierosy lub cierpiące na POChP, powinny ewentualne zażywanie takich preparatów bardzo dokładnie przemyśleć. Podkreślają też, że obawy nie dotyczą spożywania przeciwutleniaczy w naturalnej postaci, a tylko popularnych suplementów diety.
Martin Bergö zapowiada, że w dalszej kolejności jego grupa będzie badać wpływ przeciwutleniaczy na rozwój raka skóry (czerniaka) i nowotworów układu pokarmowego.