Michał Probierz zadebiutuje dziś wieczorem w roli selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski. Będzie to debiut niełatwy, bo na trudnym pogodowo terenie - Wyspach Owczych. O tym, jak trudno gra się tam w październiku, wie świetnie Tomasz Przybylski, który przyjechał tam w 1999 roku. "Dzisiaj gra na Wyspach Owczych brzmi egzotycznie, a co dopiero wtedy. To było tajemnicze miejsce" - mówi w rozmowie z RMF FM.
Tomasz Przybylski w Polsce grał m.in. we Flocie Świnoujście - to właśnie z niej wyjechał na Wyspy Owcze w 1999 roku.
Wyjeżdżając z Polski chciałem spróbować czegoś nowego. Nadarzyła się okazja dzięki Piotrowi Krakowskiemu, który był tutaj trenerem i szukał zawodników. Tak się to wszystko potoczyło. Planowałem przyjechać na rok, a zostałem 24 lata - podkreśla Tomasz Przybylski, który w lidze Wysp Owczych reprezentował trzy kluby. Teraz jedną z gwiazd ligi jest Michał, syn Tomasza.
Na pewno jest bardziej rozpoznawalny. Gra w topowych klubach i występuje systematycznie w pucharach - podkreśla rozmówca Wojciecha Marczyka z redakcji sportowej RMF FM.
Piłka nożna na Wyspach Owczych mocno się zmieniła. Mieszkańcy śmieją się nawet, że powoli zaczynają mieć więcej boisk niż kościołów. Do tego zmienił się też status piłkarzy - kiedyś, podobnie jak Tomasz, musieli oni łączyć grę w piłkę z pracą. Dziś, szczególnie zawodnicy zagraniczni, którzy grają w tutejszej lidze, mają wysokie kontrakty, które pozwalają im wyżyć. Mimo to, i tak decydują się na dodatkową pracę zarobkową.
Obcokrajowcy nie muszą pracować. Jeżeli to robią, to tylko po to, żeby zabić czas. Wszystko dlatego, że treningi odbywają się wieczorami, a oni właściwie przez cały dzień nie mają nic do roboty. Można powiedzieć, że z nudów szukają zajęcia. Zarobki piłkarzy od mojego przyjazdu bardzo mocno się tutaj zmieniły - podkreśla Przybylski.
Ostatnio głośno o farerskim futbolu zrobiło się za sprawą zespołu KÍ Klaksvík, który sprawił kilka niespodzianek w eliminacjach Ligi Mistrzów i ostatecznie awansował do Ligi Konferencji. Drużyna swoje mecze w europejskich pucharach musi rozgrywać właśnie w Thorshavn na stadionie narodowym.
Dzięki temu to jest zdecydowanie najlepszy rok, jeżeli chodzi o piłkę farerską. Sukcesy KÍ Klaksvík są niepodważalne. Sam awans do europejskich pucharów to niesamowity wynik, tym bardziej jeżeli spojrzymy, że Wyspy Owcze mają 53 tys. mieszkańców - wyjaśnia Tomasz Przybylski, który - jak podkreśla - w dzisiejszym meczu będzie chyba bardziej kibicował Polsce.
Serce podpowiada, że Polska. Jednak z drugiej strony myślę sobie, czy strata punktów z Wyspami Owczymi nie sprawiłaby, że wszyscy się obudzą i zobaczą, w jak trudnym momencie znalazła się polska piłka - podkreśla.
Był gracz m.in. klubu B68 Toftir spodziewa się, że reprezentacja Wysp Owczych zagra dziś podobnie jak zespół KÍ Klaksvík w europejskich pucharach.
KÍ Klaksvík wygrywając mecze w eliminacjach europejskich pucharów grał pięcioma obrońcami i to dawało sukces. Myślę, że zastosuje to też też reprezentacja Wysp Owczych. Będzie podobnie jak w Warszawie - głęboka gra w bronie i czyhanie na kontry - przewiduje Przybylski.
Gospodarze na pewno będą chcieli wykorzystać brak największej gwiazdy reprezentacji Polski Roberta Lewandowskiego i fakt, że to pierwszy mecz nowego selekcjonera. Przemawia też za nimi pogoda - na Wyspach Owczych mocno wieje i co jakiś czas pada. Co ważne, deszcz z powodu silnego wiatru pada właściwie poziomo - czasem ciężko jest w takich warunkach normalnie spacerować, a co dopiero grać w piłkę.
To jest właśnie ten fenomen Wysp Owczych. Ta pogoda kształtuje charaktery, a wiemy jak charakter jest ważny w sporcie. Myślę, że ta pogoda wzmacnia i sprawia, że Farerzy chcą udowodnić wszystkim, że też potrafią (wygrać z wyżej notowanym rywalem) i to też będą chcieli zrobić w czwartek wieczorem - podkreśla rozmówca RMF FM.
Początek meczu Wyspy Owcze - Polska o godz. 20:45. Na Wyspach Owczych będzie wtedy godzina 19:45.