Apollon Limassol na kolanach! Piłkarze Lecha Poznań pokonali cypryjski zespół 5:0 (1:0) w meczu 3. rundy eliminacji Ligi Europy. O awans do fazy grupowej zagrają ze zwycięzcą czwartkowego spotkania belgijskiego Royal Charleroi z Partizanem Belgrad.
Wicemistrzowie Polski w imponującym stylu pokonują kolejnych przeciwników w drodze do fazy grupowej Ligi Europy. We wcześniejszych rundach pokonali łotewską Valmierę i szwedzkie Hammarby IF Sztokholm po 3:0. W Nikozji rozgromili czwarty zespół poprzedniego sezonu i obecnego lidera ligi cypryjskiej Apollon Limassol aż 5:0.
Na Cypr podopieczni trenera Dariusza Żurawia nie lecieli w roli faworyta. To rywale zdecydowanie częściej pokazują się w na Starym Kontynencie, w ostatnich siedmiu latach wystąpili czterokrotnie w fazie grupowej Ligi Europy, a "Kolejorz" w ostatniej dekadzie zaledwie dwa razy.
W pierwszej połowie można było odnieść wrażenie, że spotkały się równorzędne zespoły. W pierwszych kilku minutach gospodarze chcieli najwyraźniej nastraszyć lechitów, ale już w 10. minucie poznaniacy byli bliscy uzyskania prowadzenia. Bramkarz Apollonu Dimitris Dimitriou uratował swój zespół od utraty gola po strzale Jakuba Kamińskiego i dobitce Mikaela Ishaka. Ta sytuacja sprawiła, że wicemistrzowie Polski poczuli się na boisku pewniej, ale nie potrafili wykreować dogodniejszych okazji.
W ostatnim kwadransie znów ekipa cypryjska zaczęła przejmować inicjatywę, jej akcje były groźniejsze. Obrona Lecha była momentami mało skoncentrowana i rywale dość łatwo dochodzili do pozycji strzeleckich. W 34. minucie Nicolas Diguiny - przy nieco biernej postawie defensywy "Kolejorza" - huknął z woleja z linii pola karnego, ale piłka poszybowała obok słupka.
Gospodarze nawet zdobyli gola po bardzo efektownej akcji, ale jeden z nich był na spalonym i lechici mogli odetchnąć. Tuż pod koniec pierwszej odsłony bramkę zdobył za to Lech. Hiszpan Dani Ramirez "podcinką" przerzucił piłkę za plecy obrońców, będący na pozycji spalonej Ishak przytomnie zatrzymał się, a wbiegający w pole karne Portugalczyk Pedro Tiba w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi.
Pierwsza akcja po zmianie stron przyniosła drużynie gości drugą bramkę. Tiba idealnie w tempo dograł do Ishaka, a Szwed już wcześniej udowodnił, że takich okazji nie zwykł marnować.
To był kluczowy moment spotkania. Z cypryjskiego zespołu wyraźne uszło powietrze i stracił on wiarę w odwrócenie losów pojedynku. Gdy Kamiński po "książkowej" kontrze i kapitalnym podaniu Dani Ramireza podwyższył wynik, emocje praktycznie się skończyły, a trener Żuraw mógł spokojnie wprowadzać na boisko zmienników.
Lech nie forsował tempa i pozwolił rywalom na przeprowadzenie kilku akcji. Szwed Larsson minimalnie przestrzelił, a uderzenie Hiszpana Diego Aguirre w ostatniej chwili zablokował Tiba.
Poznaniacy też wypracowali sobie okazje i skwapliwie je wykorzystali. Ramirez znów popisał się kapitalną asystą, z której skorzystał Czech Jan Sykora, strzelając pierwszego gola w barwach "Kolejorza". W doliczonym czasie gry najlepszy na boisku Tiba zabawił się z obrońcami gospodarzy i po efektownym dryblingu z bliska pokonał Demetriou.
Lech po raz trzeci zagra w ostatniej rundzie eliminacji Ligi Europy, której zwycięzca wystąpi w fazie grupowej. Wcześniejsze podejścia poznaniaków były udane - w 2010 roku wyeliminowali ukraińskie Dnipro Dniepropietrowsk, a pięć lat później w dwumeczu okazali się lepsi od Videotonu Szekesfehervar.