Niepokonany na zawodowych ringach Amerykanin Deontay Wilder po raz 10. obronił pas bokserskiego mistrza świata WBC kategorii ciężkiej. W Las Vegas znokautował w siódmej rundzie Kubańczyka Luisa Ortiza.
Wilder znów okazał się lepszy od Ortiza, w poprzednim roku zwyciężył w 10. rundzie, ale do momentu przerwania walki rewanżowej na punkty prowadził pretendent - 59:55, 59:55, 58:56.
W siódmej rundzie też wygrywał Kubańczyk, ale w samej końcówce wielką klasę pokazał Wilder, który trafił prawym prostym i zakończył pojedynek. Wcześniej rywalizacja nie była porywającym widowiskiem z powodu pasywnej postawy czempiona. Długo czekał na swoją szansę.
W końcu doczekałem się właściwego momentu i wyprowadziłem uderzenie - stwierdził Wilder, podkreślając, że ma "wysoki iloraz inteligencji".
Przeciwnik dodał: Próbowałem wstać... Myślę, że liczenie trwało trochę szybciej niż sądziłem.
Potrzebuję idealnych dwóch sekund, aby odnieść zwycięstwo i jestem pewny, że szybko zwyciężę w sobotę. Wiem, że jestem najlepszy na świecie - przyznał przed walką 34-letni Wilder, który w profesjonalnej karierze wygrał 42 walki, w tym 41 przed czasem. Rok temu zremisował z Anglikiem Tysonem Furym. Być może za kilka miesięcy dojdzie do rewanżu.
Z kolei 40-letni Ortiz ma na koncie 32 zwycięstwa (26 KO) i dwie porażki.
Na tej samej gali Meksykanin Leo Santa Cruz (37-1-1, 19 KO) wywalczył wakujący tytuł WBA wagi super piórkowej, pokonując na punkty 115:112, 117:110, 117:110 urodzonego w Meksyku reprezentanta Stanów Zjednoczonych Miguela Floresa (24-3, 12 KO).
Natomiast w walce o trofeum WBA w super koguciej pięściarz z USA Brandon Figueroa (20-0-1, 15 KO) zremisował z meksykańskim rywalem Julio Ceją (32-4-1, 28 KO). Pas pozostał przy Figueroi.