Znakomity Saul "Canelo" Alvarez (53-1-2, 36 KO) przełamał Siergieja Kowaliowa (34-4-1, 29 KO) i pokonał go przed czasem zdobywając tytuł mistrza świata wagi półciężkiej federacji WBO. Tym samym sięgnął po pas mistrzowski w już czwartym limicie! Starcie to było walką wieczoru w Grand Garden Arena, w Las Vegas.
Pierwsza runda była bardzo spokojna, prowadzona przez Rosjanina lewym prostym. W drugiej challenger podkręcił już tempo. Starał się przyjąć cios rywala na blok i odpowiedzieć lewym sierpowym. Trafił też po raz pierwszy mocnym "hakiem" na korpus. Znacznie większy "Krusher" zaczął dawać się spychać i po sześciu minutach był remis 19:19.
Początek trzeciej odsłony dla Canelo, jednak w końcówce Rosjanin zaczął znajdywać luki w szczelnej dotąd gardzie przeciwnika. Tempo nieco spadło, co było na rękę Siergiejowi. Po przerwie Alvarez doszedł do głosu. Przepuszczał akcje championa i po odchyleniu wchodził mu w tempo swoją kontrą, lewym sierpem na górę bądź prawym hakiem pod lewy łokieć. Znakomity refleks rudowłosego wojownika.
W piątym starciu Kowaliow próbował coś zmienić, pójść na przełamanie, jednak szczelna garda przeciwnika nie przepuszczała niczego. Canelo uderzał rzadziej, za to celniej i bardziej wyraźnie. W szóstym Alvarez ruszył do przodu i okazało się, że to on jest silniejszy fizycznie. Zarówno w przepychankach, jak i sile uderzenia. Jego sierpy zaczęły kruszyć defensywę "Krushera", który stracił kontrolę nad dystansem. A tego nie lubi.
W siódmej rundzie Meksykanin bił tak mocno, że przebijał się nawet przez rękawice. Był też dużo szybszy. Mistrz musiał coś szybko zmienić, bo z minuty na minutę wyglądał coraz gorzej. I zmienił. Wydłużył akcje, bił może lżej, za to na większej częstotliwości i w drugiej połowie ósmej rundy zyskał nieznaczną przewagę. W dziewiątej ciosy Canelo wyglądały na dużo cięższe, lecz Kowaliow kilka razy skontrował jego zapędy ciosami prostymi z obu rąk.
Początek dziesiątego starcia dla Canelo, który zaczął przedzierać się do półdystansu. Końcówka już bardziej wyrównana. Ale to był tak naprawdę początek końca.
W jedenastej rundzie Meksykanin ruszył niczym czołg na przeciwnika. Bił na zmianę na górę i na dół. W końcu wstrząsnął Kowaliowem prawym sierpowym, poprawił lewym sierpem, a z nóg ściął jeszcze jednym prawym. Rosjanin zawisł na linach i sędzia ogłosił nokaut! Rosjaninowi na pocieszenie pozostanie wypłata w wysokości 12 milionów dolarów. Nowy mistrz otrzyma aż 35 milionów.