"Zawsze uważałem, że każdy zawodnik, który wyjeżdża za granicę, jest w pewnym sensie ambasadorem naszej polskiej piłki. Teraz przyszła kolej na Roberta Lewandowskiego i Robert też jest takim naszym ambasadorem, bo m.in. przez jego dobrą grę pojawiło się wielu młodych chłopaków z polskiej ligi w lidze niemieckiej" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Patrykiem Serwańskim trener Legii Warszawa Jan Urban, komentując fantastyczny występ polskiego napastnika Borussii Dortmund w półfinałowym meczu Ligi Mistrzów z Realem Madryt.
Patryk Serwański: Dla pewnego pokolenia kibiców pańskie trzy bramki na Santiago Bernabeu strzelone Realowi to jest coś, co wspomina się do dzisiaj, a teraz Robert Lewandowski zdobył cztery bramki, może nie na stadionie w Madrycie, ale cztery bramki w półfinale Ligi Mistrzów. Chyba przebił pański wyczyn?
Jan Urban: Niesamowita sprawa. Rzeczywiście, Robert zrobił coś nadzwyczajnego. Bardzo rzadko się zdarza taka sytuacja, żeby w półfinale Ligi Mistrzów ktoś strzelił takiej drużynie, jaką jest Real Madryt cztery bramki.
Jose Mourinho mówił, że w zasadzie wszystko wiedzieliśmy o Lewandowskim, a on im strzela trzy bramki z gry. Rzut karny to trochę co innego, ale skoro wszystko wiedzieli to tylko oznacza jedno - że w piłce nożnej nie można wszystkiego zaplanować, wszystkiego policzyć, przeliczyć, bo to nic nie znaczy.
W ogóle sam wynik to rzeczywiście bardzo duże zaskoczenie. Niesamowitym zaskoczeniem było to, że Barcelona przegrała aż 4:0 z Bayernem, ale znamy wszyscy siłę Bayernu. Natomiast było wiadomo, że Real Madryt jest w formie, gra naprawdę bardzo dobrze, a tu nagle 4:1 z Borussią. Wychodzi na to, że drużyny niemieckie w tym sezonie będą triumfowały, bo ja nie wyobrażam sobie, żeby Barcelona odrobiła straty i bardzo mały procent daję Realowi Madryt na odrobienie tych czterech bramek. Ale na pewno ten drugi półfinał będzie ciekawszy, bo Real Madryt spróbuje przynajmniej odrobić straty.
Cały czas jesteśmy trochę ubodzy, jeśli chodzi o te piłkarskie wielkie wydarzenia. Reprezentacja gra różnie. Kluby awansują do Ligi Europejskiej, Ligi Mistrzów nie ma, ale taki wieczór... Sam słyszałem u siebie na osiedlu, gdzie ludzie krzyczeli po tych bramkach Roberta, były otwarte balkony. Czy to jest coś, co podnosi na duchu kibiców?
Ja właśnie w taki sposób patrzę na te bramki Roberta, bo rzeczywiście - tak jak pan powiedział - nie mamy się czym zbytnio pochwalić, jeśli chodzi o naszą piłkę klubową, reprezentacyjną. Natomiast zawsze uważałem, że każdy zawodnik, który wyjeżdża za granicę, jest w pewnym sensie ambasadorem naszej polskiej piłki. Teraz przyszła kolej na Roberta i Robert też jest takim naszym ambasadorem, bo m.in. przez jego dobrą grę pojawiło się wielu młodych chłopaków z polskiej ligi w lidze niemieckiej.
Czy już dzisiaj możemy powiedzieć, że Robert Lewandowski to jest ktoś, kto swoją karierą może przyćmić Zbigniewa Bońka, Kazimierza Deynę - największe postacie polskiej piłki w historii?
O tym zadecydują na pewno trofea, jakie zdobędzie Robert. W ten sposób, przez taki pryzmat będziemy oceniali jego karierę, bo już dzisiaj można powiedzieć, że Robert obojętnie gdzie będzie grał, na pewno będzie strzelał dużo bramek.
Na koniec spytam w ten sposób - dużo się mówi od wielu miesięcy, że Robert Lewandowski gdzieś odejdzie Borussii, a to nie jest tak, że to jest po prostu świetny duet - ta Borussia i ten Robert Lewandowski dopiero się razem zgrywają, a w innym klubie Robert wcale nie musiałby być tak dobry?
Oczywiście, że taka sytuacja może być. Najlepszym przykładem tego jest Fernando Torres, który grał znakomicie w drużynie Liverpoolu, natomiast w Chelsea nie odnajduje się, to nie jest ten zawodnik, chociaż to ta sama liga.