Marcin Wasilewski stał się negatywnym bohaterem belgijskich mediów po tym jak uderzył łokciem w twarz zawodnika klubu Saint-Truidense podczas meczu ligowego Anderlechtu Bruksela. Przypominane są poprzednie grzechy "Wasyla", a także poważna kontuzja, jakiej sam doznał przez brutalny faul Axela Witsela. Kibice domagają się ukarania polskiego obrońcy.
Anderlecht wykonywał rzut wolny. Wbiegający w pole karne Wasilewski uderzył łokciem Petere Delorge'a. Piłkarz Saint-Truidense upadł na murawę z rozbitym nosem. Jak się okazało stracił przytomność. Polak nie dostał nawet żółtej kartki, bo sędzia nie widział całej sytuacji. Mimo to obrońca raczej nie uniknie kary. Mogą ją nałożyć władze ligi. Dyskwalifikacja Wasilewskiego może wynieść od 5 do 7 spotkań. Żałuję, że nie widziałem tego zagrania, ale to nie ja jestem wielkim winowajcą, tylko Wasilewski. Jeżeli prokurator mnie zapyta, to przyznam, że nie widziałem wtedy będzie mo zna ukarać Wasilewskiego - mówił Sam Loeman.
Wydawało się, że po brutalnym ataku Axela Witsela, w 2009 roku, który prawie zakończył karierę "Wasyla" (doznał otwartego złamania nogi) ten zacznie grać nieco ostrożniej. Polak przeszedł wtedy trzy skomplikowane operacje, a jego powrót do zdrowia trwał ponad 8 miesięcy. Co więcej, kiedy wreszcie wrócił do składu Anderlechtu to zagrał 10 minut przeciwko ekipie... Saint-Truidense. Wtedy fani zgotowali mu gorącą owację. Teraz jednak nasz obrońca nie może liczyć na wsparcie fanów, a także trenera Ariela Jacobsa: "To jest nie do zaakceptowania. To tylko dowód, że coś takiego nic nie daje naszej ekipie".
Mocne komentarze pojawiają się także na belgijskich portalach internetowych: "Rzeźnik z Poznania" , "Nie ma dla niego miejsca na boisku","Trzeba go ukarać finansowo, jego własna kontuzja nic go nie nauczyła " - to tylko część opinii internautów.
W tym roku Wasilewski był już krytykowany. W lutym ostro zaatakował Kevina De Bruyne - media przypominały, że atak Polaka przypominał zagranie, po którym nogę złamał wu Witsel. To był przypadek, zwykłe "nastąpnięcie". Ale przyznaję, że w telewizji wyglądało to koszmarnie. Widziałem zdjęcia, na którym jego noga wygina się w nienaturalny sposób. Rozmawialiśmy jednak z Kevinem po meczu i nie miał on do mnie pretensji. To dla mnie najważniejsze. Wiedział, że był to przypadek - komentował wtedy Wasilewski.
Polak zawsze słynął z ostrej, zdecydowanej gry. Tak było zarówno w polskiej lidze w barwach Śląska Wrocław, Wisła Płock czy Lecha Poznań jak i później w Belgii w Anderlechcie. Jeszcze w 2009 roku jeden z rywali "Wasyla" Kevin Roelandts z Zulte Waregem skarżył się na polskiego obrońcę: Boję się grać przeciwko temu człowiekowi. On biega jak traktor albo buldożer! Trzeba coś z nim zrobić!.
Obrońca Anderlechtu to pewniak w kadrze Franciszka Smudy na Euro2012. Szczególnie po kontuzji Damiena Perquisa wydaje się, że "Wasyl" będzie liderem na środku defensywy.