​To koniec sezonu dla Agnieszki Radwańskiej. Polka odpadła z turnieju w Hongkongu przegrywając z Australijką Samanthą Stosur. Krakowianka nie może zaliczyć tego sezonu do udanych, bo straciła sporo punktów w rankingu. O krótkie podsumowanie mijającego roku pokusił się redaktor naczelny Tenisklubu Adam Romer, z którym rozmawiał Paweł Pawłowski.

Paweł Pawłowski, RMF FM: Co się dzieje z Agnieszką Radwańską? Bo ten sezon możemy nazwać albo bardzo przeciętnym albo nieudanym.

Adam Romer, Tenisklub: Jeśli miałbym odpowiedzieć w jednym zdaniu, to bym powiedział, że Agnieszka się starzeje, ale to rzeczywiście nie wypada, żeby kobietom wypominać wiek. Trzeba jednak zauważyć, że Radwańska jest jedną z bardziej doświadczonych zawodniczek. Ta kwestia wieku staje się coraz bardziej znacząca w jej aspekcie. Wchodząc w szczegóły, to wydaje mi się, że ten rok był nieudany z kilku powodów. Przede wszystkim choroby, które się Agnieszce przytrafiały. Trzeba zacząć od pierwszej infekcji wirusowej, która się zdarzyła jeszcze w okresie przygotowawczym w grudniu ubiegłego roku. To niewątpliwie zaważyło na nie do końca dobrych przygotowaniach Agnieszki. Druga rzecz - to chyba dość nieszczęśliwa zmiana rakiety na początku sezonu i perypetie z tym związane. Trzecia rzecz - trzeba pamiętać o tym, że Agnieszka miała w tym roku ważne wydarzenia pozakortowe i to też niewątpliwie odciągało jej uwagę od tego, co się działo na korcie, bo jednak ślub i wesele to są dość ważne momenty w życiu każdego człowieka. To zrozumiałe, że ona nie do końca była w pewnych momentach sezonu skoncentrowana tylko na tenisie. Te wszystkie elementy razem składając tłumaczą nam, dlaczego Agnieszka ten sezon może zaliczyć do nieudanych. Jest jeszcze jeden aspekt: Agnieszka Radwańska od równo 10 lat należy do czołówki światowej i w tej czołówce utrzymuje się bez jakiejkolwiek przerwy. Ona ostatnie 10 sezonów grała regularnie cały czas. Nigdy nie miała dłuższej przerwy, co zdarzyło się wszystkim innym zawodniczkom ze światowej czołówki. Zawsze miały przerwy związane z kontuzjami, albo z jakimś zmęczeniem psychicznym, itd. Natomiast Agnieszka Radwańska te 10 ostatnich lat cały czas grała w tenisa, więc też musiał przyjść ten moment, w którym to się wszystko odbiło. Widać u niej nie tylko zmęczenie fizyczne, ale chyba też psychiczne.

Dziś Radwańska jest 18. rakietą świata. W kolejnym rankingu spadnie, trudno jeszcze przewidzieć o ile pozycji, ale czy będzie się nadal wspinać, czy jednak będzie to już powoli schyłek kariery?

Wiemy, że jak wypadnie jej 625 punktów za ubiegłoroczny udział w finałach WTA w Singapurze, no to spadnie gdzieś w okolice 25. miejsca. To nie jest wielka różnica i nie ma to wielkiego znaczenia. Szczególnie, że wydaje mi się, ze ten nowy sezon nie będzie sezonem, gdzie ona będzie patrzyła na ranking. To nie jest dla niej ważne. Ranking jest ważny do rozstawień. Myślę, że ona powinna patrzeć na sezon pod kątem kolejnych startów. To trochę taktyka, której skuteczność pokazał Roger Federer. On nie startuje dużo. Wybiera sobie poszczególne starty i na tych startach się koncentruje, by osiągnąć jak najlepszy wynik. Myślę, że w 2018 roku będzie to robiła Agnieszka.

To będzie jej przepis na sukces? Mamy połowę października i koniec sezonu dla Radwańskiej. To wystarczający czas na odzyskanie świeżości do następnego sezonu?

Myślę, że należy jej się teraz trochę dłuży urlop niż zwykle. Ona zawsze grała w ostatnich latach turnieje Masters; zdarzały się jej też różne pokazówki, np. w Azji, więc tego prawdziwego urlopu było tydzień, może 10 dni. W tym roku powinna pozwolić sobie na dłuższy urlop, żeby odpocząć psychicznie, bardziej niż fizycznie, i ten okres przygotowawczy rozpocząć w połowie listopada. Później sukcesywnie przygotowywać się ogólnorozwojowo i fizycznie do tego nowego sezonu. To była chyba największa bolączka Radwańskiej w sezonie 2017. Mówiłem przecież o tych chorobach, które na tym wszystkim zaważyły. Myślę, że w elemencie przygotowania do sezonu, zawsze to przygotowanie ogólne było na drugim planie. Dziś już, kiedy jest na tym etapie swojej kariery, to jednak przygotowanie fizyczne powinno stać na pierwszym miejscu. Powinna o to bardzo zadbać. Szczególnie, że rywalki są od niej młodsze i silniejsze oraz chyba lepiej przygotowane fizycznie.

Chciałbym zapytać jeszcze o Magdę Linette. Ona ten sezon chyba może uznać za dość udany. Rozegrała kilka pojedynków z gwiazdami światowego tenisa, w których walczyła jak lwica. Na przykład ostatni mecz z Marią Szarapową. Więc sezon na plus?

Tak, na pewno. Dlatego, że to jest zupełnie inna dziewczyna niż Agnieszka Radwańska. Wiemy, że Magda nie jest aż taką gwiazdą. Ona bardzo powoli i długo dochodzi do tej czołówki światowej. Ta dziewczyna ma już 25 lat, ale od 4 lat pracuje z jednym trenerem i widać tę systematyczną pracę, która ją przesuwa coraz wyżej w rankingu WTA. Nie wiemy, czy już zakończyła sezon, bo jest jeszcze zgłoszona do turnieju w Luxemburgu. Nie wiadomo też, czy zagra w tych azjatyckich małych turniejach. Na pewno z tego sezonu może sobie odnotować pewność występu z groźnymi rywalkami. Bo to nie tylko ten mecz z Szarapową. Ona zagrała też bardzo dobry mecz z Muguruzą; nienajgorszy mecz z Karoliną Pliskovą, ale też bardzo dobry mecz na kortach Rolanda Garrosa ze Switoliną. Można powiedzieć, ze te mecze budują ją i pozwolą jej w przyszłym sezonie być o to oczko lepszą, niż w tym sezonie.  Spodziewam się, że ten sezon zakończy gdzieś w okolicy 80. miejsca. Dlatego cel na przyszły rok, to powinno być zakończenie rywalizacji w okolicy miejsca 50.


(ł)