Piłkarze Śląska Wrocław przegrali z drużyną Helsingborgs IF 0:3 (0:1) w pierwszym spotkaniu 3. rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Mistrzów. Bramki dla mistrzów Szwecji zdobyli Alfred Finnbogason w 36., Christoffer Andersson w 72. i Daniel Nordmark w 85. minucie.
Początek spotkania należał do gości, którzy już w 1. minucie bliscy byli zdobycia bramki. Po krótkim podaniu z prawej strony boiska Christoffer Andersson zdecydował się na strzał piętą, ale Marian Kelemen, choć z problemami, zdołał złapać piłkę. Bramkarz Śląska jeszcze kilkukrotnie uchronił swój zespół przed stratą gola, znakomicie broniąc strzały m.in. Mattiasa Lindstroema i Alfreda Finnbogasona.
W 19. minucie meczu kibice Śląska uczcili 68. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. Na stadionie zabrzmiały syreny, rozwinięto także m.in. sektorówkę ze zdjęciem powstańca, z kolorowych kartonów ułożono datę "1944" i odśpiewano Mazurka Dąbrowskiego.
Tymczasem na boisku cofnięci na własną połowę wrocławianie swoich szans szukali w kontratakach i stałych fragmentach gry. Najbliżej pokonania Para Hanssona był Rok Elsner w 33. minucie, ale po jego strzale głową dobrze ustawiony bramkarz Helsingborgs zdołał złapać piłkę na linii bramkowej. Na gola kibice musieli czekać aż do 36. minuty spotkania. Po błędzie Mariusza Pawelca na strzał z 18 metrów zdecydował się Ardian Gashi. Piłka lekko musnęła Finnbogasona, trafiła w słupek i wpadła do siatki.
Po zmianie stron wrocławianie zaatakowali z dużo większym animuszem, ale mieli ogromne problemy z wykończeniem akcji. Szybkie rajdy skrzydłami przeprowadzane m.in. przez Waldemara Sobotę kończyły się najczęściej niecelnymi podaniami lub strzałami. Szwedzi spokojnie rozgrywali swoje akcje, wyczekując okazji do podwyższenia prowadzenia. Ta taktyka przyniosła efekt w 72. minucie meczu. Po dokładnym rozegraniu piłki znakomitym strzałem z dystansu popisał się zupełnie niepilnowany Christoffer Andersson.
Pięć minut przed końcem spotkania wynik meczu ustalił Daniel Nordmark, który wykorzystał dobre podanie Finnbogasona oraz błąd Marcina Kowalczyka i mocnym strzałem nie dał szans Kelemenowi. Wrocławianie kończyli mecz w 10. po tym, jak drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Elsner.'