"Udało mi się okiełznać demona. To osiągnięcie, o którym marzyłem od lat. Taka wisienka na torcie" - mówi w RMF FM Marcin Dzieński, który jako pierwszy Polak zdobył tytuł mistrza świata we wspinaczce sportowej na czas. Złoty medal wywalczył podczas zawodów w Paryżu, na które przyjechał po wygraniu trzech Pucharów Świata i jako lider całego cyklu. Jego rekord życiowy w biegu po 15-metrowej ścianie wspinaczkowej jest słabszy od najlepszego wyniku w historii (5,60 s) o zaledwie 0,16 s. "To długość paznokcia, więc jest szansa pobić rekord świata na następnych zawodach" - zaznacza tarnowianin. W 2020 roku w Tokio wspinacze po raz pierwszy wystąpią na igrzyskach olimpijskich. Wcześniej, bo już za rok wystartują w World Games, czyli igrzyskach sportów nieolimpijskich we Wrocławiu. "To będzie największa impreza wspinaczkowa w naszym kraju i okazja, by pokazać nasz sport Polakom" - dodaje Dzieński. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Michałem Rodakiem komentuje też m.in. porównania z Usainem Boltem oraz słowa uznania od Justyny Kowalczyk.
Michał Rodak: Po tym sukcesie, w zagranicznych mediach i komentarzach na serwisach społecznościowych, wielu nazywa cię "Usainem Boltem wspinaczki". Jak ci się to podoba?
Marcin Dzieński: Bardzo pozytywne porównanie, bo Usain Bolt to po prostu chodząca legenda i bardzo mi miło.
Ja bardzo lubię takie porównania i statystyki. Ty masz do pokonania 15 metrów po pionowej ścianie i robisz to w około 6 sekund...
Tak, rekord świata w tej chwili wynosi 5,60 sekundy i do jego pobicia bardzo niewiele mi brakuje. Na Pucharach Świata, mistrzostwach świata i wszystkich tego rodzaju zmaganiach rangi międzynarodowej takie osiągnięcia można zauważyć, czyli 15 metrów poniżej 6 sekund.