Marcin Gortat trafił do szpitala z powodu kłopotów z kolanem. Trener Washington Wizards Randy Wittman poinformował, że lekarze chcą sprawdzić, czy nie doszło do zakażenia gronkowcem.

Marcin Gortat zamieścił na Twitterze zdjęcie ze szpitala, a amerykańskie media poinformowały, że opuchniętego stawu kolanowego nie mógł zgiąć. Na razie nie ma jednoznacznej diagnozy. Nie wiadomo też, jak długo potrwa przerwa łodzianina.

Nie wiemy, czy jest to zakażenie gronkowcem. Noga mu spuchła, miał wysoką temperaturę, a to świadczy o jakiejś infekcji - relacjonował Wittman. Jej powodem mogła być niewielka rana na kolanie po ostatnim spotkaniu, gdy kilka razy "nurkował" po piłkę na parkiecie - dodał. Sam zawodnik przyznał, że najbliższe 24 godziny pokażą, co się dzieje. Mam nadzieję, że będzie lepiej. Robię wszystko, by mentalnie być gotowym na następny mecz - podkreślił.

Kłopoty Marcina Gortata zaczęły się w sobotę na Florydzie. W zwycięskim (105:99) spotkaniu z byłym swoim klubem Orlando Magic zdobył co prawda 12 punktów i miał 10 zbiórek, ale musiał zejść z parkietu z powodu urazu ucha po zderzeniu z łokciem Nikoli Vucevica. Mimo dodatkowego czasu, który wziął trener Wittman, lekarzowi ekipy nie udało zatamować krwotoku i koszykarz nie wrócił już na boisko. Raną na kolanie nikt się wówczas nie przejmował.

(MN)