Barcelona wygrała z Milanem 3:1 w rewanżowym spotkaniu ćwierćfinałowym piłkarskiej Ligi Mistrzów. Mediolańczycy zdołali wprawdzie zdobyć bramkę, ale nie można oprzeć się wrażeniu, że w drugiej połowie zagrali za mało odważnie. Emocji zabrakło w Monachium. Tam Bayern bez kłopotów pokonał Olimpique Marsylia 2:0, rozstrzygając losy meczu jeszcze przed przerwą.
Po meczu na San Siro piłkarze Barcelony narzekali na fatalny stan murawy, który miał utrudniać im grę. Na własnym stadionie takich kłopotów "Duma Katalonii" nie miała. Piłkarze wicelidera ligi hiszpańskiej grali jak zwykle - długo operowali piłką i nie pozwalali rywalom na zbyt wiele. W 11. minucie Messi odebrał piłkę Mexesowi, pognał w pole karne i odegrał do Xaviego. Ten odegrał znów do Argentyńczyka, którego sfaulował Antonini. "Jedenastkę" zamienił na bramkę oczywiście Messi.
Milan to jednak klasowa drużyna, która potrafi czekać nawet na jedną akcję, która może odmienić losy meczu. Udało się w 32. minucie. Ibrahimović wspaniale podał do Nocerino, ten skorzystał na błędzie Mascherano, który nie zdążył założyć spalonego. Włoch spokojnym strzałem pokonał Valdesa i w półfinale był teraz Milan. Taki stan rzeczy nie utrzymał się długo. Jeszcze przed przerwą Abbiatiego ponownie z karnego pokonał Messi. Tym razem w polu karnym przewinił Nesta. Włoch faulował podczas przepychanki przed rzutem rożnym dla Barcelony.
W drugiej połowie gospodarze dość szybko zweryfikowali plany Milanu sprawienia sensacji. Strzał Messiego został ofiarnie zablokowany przez jednego z obrońców, ale piłka trafiła pod nogi Iniesty. Hiszpan ze stoickim spokojem podwyższył na 3:1. Mediolańczycy potrzebowali teraz do awansu dwóch bramek, ale nie byli w stanie zrobić wiele, by zmienić rezultat. Blisko była za to "Barca". Minimalnie niecelnie strzelał choćby Thiago, a w ostatnich minutach bliski hat-tricka był Messi.
Fanów Barcelony może martwić jedynie kontuzja wracającego do firmy Pique. Obrońca, który w ostatnich meczach wreszcie zaczął zbierać dobre noty, sam poprosił o zmianę. Na razie nie wiadomo, czy jego uraz jest groźny. Z kolei w ekipie Milanu tylko kilkanaście minut spędził na boisku Pato. Brazylijczyk wszedł na plac gry w drugiej połowie, ale po kilku chwilach został zmieniony przez Maxi Lopeza - prawdopodobnie z powodu kłopotów z mięśniami.
Piłkarze Marsylii w pojedynku z Bayernem musieli liczyć na cud. Po porażce na własnym stadionie 0:2 trudno było oczekiwać po francuskiej ekipie udanej walki o odrobienie strat. Olimpique w 10. minucie mógł zaskoczyć Bayern, ale Morel przegrał pojedynek z Neuerem. Po chwili z gola cieszyli się gospodarze. Olić wykorzystał dokładne podanie Ribery'ego i z pięciu metrów trafił do pustej bramki. Neuer wybronił jeszcze uderzenie z dystansu M'Bii, ale później dużo więcej pracy miał Mandanda. Francuz miał sporo szczęścia i dzięki temu przez pewien czas wynik się nie zmieniał. Wreszcie, w 37. minucie ponownie trafił Olić. Tym razem podawał Alaba, ale była to niemal kopia akcji, po której Chorwat zdobył pierwszego gola.
Po wznowieniu gry mecz nie był już zbyt interesujący. Bayern grał ładnie, konstruował kolejne akcje, ale drużyna z Marsylii zdawała sobie sprawę, że o awans już nie powalczy i piłkarze Olimpique wyglądali na mocno zrezygnowanych. Zabrakło groźnych strzałów i szybkich akcji, bo zawodnicy obu zespołów zaczęli już myśleć o kolejnych wyzwaniach. Mimo nudnej drugiej połowy Bawarczyków żegnała owacja na stojąco.