Michał Kwiatkowski, który wygrał silnie obsadzony wyścig kolarski Tirreno-Adriatico przyznał, że to jego największy sukces w wyścigu etapowym. "Kolejnym celem jest sobotni klasyk Mediolan - San Remo, który udało mi się wygrać w zeszłym roku" - podkreślił.
Jestem megaszczęśliwy, że udało mi się wygrać tak ciężką i prestiżową etapówkę. To mój największy sukces w wyścigu etapowym. Chciałem podziękować całej drużynie Sky, że dała mi wsparcie i możliwość zwycięstwa - powiedział mistrz świata z 2014 roku.
Dotychczas najlepszym wynikiem polskiego kolarza w Tirreno-Adriatico było drugie miejsce Zenona Jaskuły w 1990 roku. Kolarz grupy Diana-Colnago przegrał wówczas tylko ze słynnym Szwajcarem Tonym Romingerem.
Kwiatkowski przyznał, że początkowo to nie on był typowany przez grupę Sky do zwycięstwa. Na jednym z etapów Geraint Thomas miał problemy i przejąłem rolę lidera. Bardzo się cieszę, że udało mi się z niej dobrze wywiązać - podkreślił. Brytyjczyk ostatecznie zajął trzecie miejsce, ze stratą 32 sekund do Polaka.
Przed ostatnim etapem, jazdą na czas, Kwiatkowski miał tylko trzy sekundy przewagi nad Włochem Damiano Caruso (BMC). Przyznał, że podczas rozgrzewki byłem bardzo zdenerwowany, ponieważ padał deszcz.
Obawiałem się, że może się stać coś niedobrego, więc postanowiłem zachować jak największą ostrożność, zwłaszcza podczas pokonywania zakrętów. Czułem się dobrze i udało się - cieszył się Polak na mecie.
Kolejnym wyzwaniem będzie dla Kwiatkowskiego słynny monument Mediolan - San Remo. Cieszę się ze zwycięstwa w Tirreno-Adriatico, ale także z tego, że forma i zdrowie dopisują. Dla mnie kolejnym celem jest sobotni klasyk z Mediolanu do San Remo, który udało mi się wygrać w zeszłym roku. Przez te trzy dni odpoczynku muszę zebrać myśli i trochę ochłonąć. Muszę też wypocząć przed tymi tak ważnymi dla mnie 300 kilometrami - powiedział polski kolarz.
(mn)