Przed tygodniem Liverpool na własnym stadionie pokonał Villarreal 2:0 i zrobił duży krok w stronę awansu do finału Ligi Mistrzów. Teraz pora na rewanżowe starcie. Trener Villarrealu Unai Emery wie, że odrobienie strat będzie możliwe tylko, jeśli jego drużyna zagra perfekcyjnie. Pierwszy gwizdek już o godz. 21:00.
Przewaga Liverpoolu w pierwszym meczu z Villarrealem była bezdyskusyjna. "The Reds" mieli ponad 70 procent posiadania piłki. Oddali na bramkę gości aż 19 strzałów (ekipa Villarrealu tylko jeden). Mimo to na Anfield Road bramki padły w ciągu zaledwie dwóch minut. W 53. minucie samobójcze trafienie zanotował Pervis Estupinan, a nieco później wynik ustalił Sadio Mane. Wszystko to daje przed rewanżem bardzo solidną zaliczkę piłkarzom Jurgena Kloppa. Niemiecki szkoleniowiec jest jednak daleki od tego, by myśleć już o wielkim finale.
Nic się jeszcze nie wydarzyło. To jakby prowadzić 2:0 do przerwy. Wychodzisz wtedy na drugą połowę i musisz być absolutnie czujny, grać tę drugą część tak samo jak pierwszą. Nie możesz zacząć się bronić. Jeśli to zrobisz, natychmiast stracisz wszystkie korzyści - podkreślał Klopp.
Szkoleniowiec Villarrealu Unai Emery ma z kolei kłopoty kadrowe. Niepewny występu jest Danjuma, ale możliwe, że po kontuzji na boisko wróci Gerard Moreno. To jednak nie jest główne zmartwienie trenera hiszpańskiej drużyny. Podstawowe pytanie brzmi - jak pokonać Liverpool, który w całym sezonie przegrał tylko trzy spotkania we wszystkich rozgrywkach. Co więcej, zawsze była to porażka jednobramkowa, która teraz niczego Villarrealowi nie gwarantuje.
Musimy zagrać perfekcyjne spotkanie. Konieczne będzie zaprezentowanie przez nas doskonałości w różnych aspektach gry, aby odwrócić losy dwumeczu. Postaramy się zrobić to, czego nikt jeszcze nie dokonał w tym sezonie, czyli znaleźć u nich jakieś słabe punkty - mówił Unai Emery. Choć sytuacja wydaje się skrajnie niekorzystna, Hiszpan nie traci optymizmu i wierzy, że jego piłkarzy stać na zdecydowanie lepszą grę niż na wyjeździe.
Gramy przed naszymi fanami. Po drugie, musimy wygrać. Po trzecie, musimy się bronić, ale na to jest wiele sposobów. Musimy zagrać fantastyczną grę defensywną, inną niż to, co zaprezentowaliśmy w Liverpoolu. Postaramy się znaleźć coś, czego tam nie znaleźliśmy, czyli wrócić do naszej gry - tłumaczył Emery, który potrafi osiągać sukcesy i przygotowywać drużyny do kluczowych meczów. W końcu trzykrotnie wygrał Ligę Europy z FC Sevillą a przed rokiem taki sam sukces osiągnął z Villarrealem. Tym razem finał Ligi Mistrzów to jednak mogą być już dla niego za wysokie progi.
W poniedziałek w rewanżowym meczu spotkają się Real Madryt i Manchester City. W pierwszym spotkaniu piłkarzu obu ekip stworzyli świetne, emocjonujące widowisko. Padło aż siedem bramek. Drużyna z Manchesteru szybko objęła dwubramkowe prowadzenie, a ostatecznie wygrała 4:3. To daje jej minimalną przewagę przed meczem na Santiago Bernabeu.
Wielki finał Ligi Mistrzów zostanie rozegrany 28 maja na Stade de France w podparyskim Saint-Denis.