"Miałem pecha, rozsypał mi się silnik. Ale taki jest sport. Teraz walczymy o to, żeby podnieść się w klasyfikacji. Jesteśmy u siebie i chcemy pokazać się kibicom z dobrej strony" - mówi dziennikarzowi RMF FM Maciejowi Jermakowowi Grzegorz Knapp, najlepszy zawodnik polskiej ekipy w pierwszym dniu finału Drużynowych Mistrzostw Świata w ice speedwayu, które odbywają się w Sanoku.
Maciej Jermakow: Widzę, że mina trochę zafrasowana. Jak pan oceni ten pierwszy dzień rywalizacji?
Grzegorz Knapp: Miałem pecha. Silnik się rozsypał, zmieniliśmy go. Zawsze coś się knoci.
Dopóki silnik był ok, szło panu fantastycznie.
No tak. Na szczęście mamy drugi silnik, ale szkoda tych dwóch biegów. Taki jest sport.
W sobotę, jeżeli sprzęt będzie w porządku, to walczycie o to, żeby podnieść się jak najwyżej w klasyfikacji?
Na pewno. Trzeba "dowozić" punkty, żeby nie zająć ostatniego miejsca. Jesteśmy u siebie i chcemy pokazać się kibicom z dobrej strony.
Jak ocenia pan organizację zawodów, przygotowanie toru?
Wszystko było w porządku, tor był dobrze przygotowany.
Publiczność też dopisała.
Tak, tutaj zawsze, co roku, przychodzi dużo ludzi.