Iga Świątek nie wystąpi w turnieju finałowym Billie Jean King Cup, który w listopadzie z udziałem reprezentacji Polski odbędzie się w Glasgow - poinformowała menedżerka tenisistki Paula Wolecka.
Powodem jest kolizja terminów z WTA Finals, którego finał w Fort Worth w Teksasie planowany jest na 7 listopada.
Długo się zastanawiałam i dyskutowałam z moim teamem o tym starcie, ale niestety nie będę w stanie zagrać w Billie Jean King Cup w Glasgow. Jest mi bardzo przykro, bo gram w reprezentacji, gdy to tylko możliwe i zawsze zostawiam na korcie serce w tych meczach - powiedziała Świątek, cytowana w komunikacie jej teamu.
Liderka światowego rankingu tenisistek wskazała, że była bardzo zadowolona, iż mogła zagrać w reprezentacji w kwietniu w meczu barażowym z Rumunią i liczyła, że będzie mogła kontynuować występy w narodowych barwach.
Jestem zawiedziona, że federacje tenisowe nie doszły do porozumienia w kwestii tak podstawowej, jak kalendarz ważnych rozgrywek i dały nam zaledwie dzień na podróż i tak dużą zmianę strefy czasowej. To sytuacja niebezpieczna dla naszego zdrowia i grożąca kontuzją. Zamierzam podjąć rozmowy z WTA i ITF, aby w przyszłości nie doszło do podobnych sytuacji, które są ze szkodą nie tylko dla nas tenisistek, ale też dla fanów tenisa - dodała Polka.
Jej sztab z kolei zwrócił uwagę, że WTA Finals i Billie Jean King Cup odbywają się na różnych kontynentach, a ich terminy są bardzo bliskie, z różnicą zaledwie jednego dnia.
Zmiany stref czasowych, zwłaszcza w tej konfiguracji - z zachodu na wschód, są bardzo wymagające i wydłużają czas dojścia zawodniczki do pełnej sprawności. Zmęczenie wygenerowane przez tak krótki czas na regenerację, zwłaszcza na sam koniec najbardziej wymagającego jak dotychczas sezonu Igi, mogą doprowadzić do kontuzji. Z przykrością, ale nie widzimy możliwości, aby bezpiecznie zapewnić Idze udział w BJKC, to za duże ryzyko dla jej zdrowia po tak intensywnym sezonie i w tych okolicznościach terminowych, na które nie mamy wpływu - napisano w oświadczeniu sztabu.
Problem z terminem obu imprez już wcześniej sygnalizował Polski Związek Tenisowy, na którego wniosek międzynarodowa federacja (ITF) opóźniła o jeden dzień pierwszy mecz Polek w turnieju finałowym.
PZT zaznaczył, że termin zawodów w Teksasie został ogłoszony przez władze kobiecego tenisa dopiero 6 września, natomiast data finału Billie Jean King Cup była znana już w kwietniu. Szczególne kontrowersje budzi fakt, że finał mastersa zostanie rozegrany nie w niedzielę, jak to miało zawsze miejsce, lecz w poniedziałek - wskazywał PZT.
Zamykający sezon turniej masters odbędzie się w Fort Worth w stanie Teksas, a różnica czasu (6 godzin) oznacza, że finał zakończyć się może już po północy na zegarkach w Szkocji. Uczestniczki decydującego meczu muszą dodatkowo pokonać Atlantyk, by dostać się do Glasgow, co nastąpić może dopiero pod koniec pierwszego dnia najważniejszej drużynowej rywalizacji.
Prezes ITF David Haggerty w odpowiedzi na pismo PZT podkreślił, że zarówno kierowana przez niego organizacja, jak i WTA zdają sobie sprawę ze zbieżności terminów obu imprez, co jest ogromnym utrudnieniem dla narodowych federacji. Dlatego na wniosek Polski przesunął termin pierwszego spotkania biało-czerwonych i obiecał wsparcie, by zapewnić płynne przejście Świątek z USA do Szkocji.
W kwietniu drużyna prowadzona przez kapitana Dawida Celta wywalczyła historyczny, pierwszy awans do finałowego turnieju Billie Jean King Cup, pokonując w Radomiu Rumunię 4:0. Dwa punkty w singlu zdobyła Świątek, która w Radomskim Centrum Sportu zadebiutowała w roli liderki rankingu WTA. Pierwszego dnia mecz wygrała także Magda Linette, a wynik ustaliły w deblu Magdalena Fręch i Alicja Rosolska. W składzie drużyny znalazła się także Maja Chwalińska.
W turnieju finałowym biało-czerwone powalczą w grupie z ekipami USA i Czech, z których do półfinału awansuje tylko jedna.