Jest śledztwo w sprawie wieczornego incydentu na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Prokuratura rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ wyjaśni, czy mężczyzna, który na obchody rocznicy rzezi wołyńskiej przyniósł pocisk artyleryjski, powinien odpowiadać karnie. Jutro ma zostać przesłuchany.

Ponad tysiąc osób ewakuowano z Krakowskiego Przedmieścia w Warszawie w poniedziałek wieczorem. Koło kościoła świętej Anny policyjni pirotechnicy unieszkodliwili pocisk przyniesiony przez 31-letniego mężczyznę na uroczystości zorganizowane w ramach obchodów rocznicy zbrodni wołyńskiej.

Ewakuowani to około 400 uczestników zgromadzenia, pozostałe osoby to przechodnie, goście restauracji i klienci sklepów - wszyscy znajdujący się w promieniu 200 metrów od groźnego przedmiotu.

Wydarzenia te tak opisywał nam jeden ze świadków: "W tłum wszedł młody mężczyzna z plecakiem. Uniósł rękę w górę. Miał w niej bombę. Ludzie się rozbiegli. Został obezwładniony przez jednego z facetów i przejęła go policja".

W mediach społecznościowych pojawił się film z tego zdarzenia. Widać na nim młodego, wysokiego mężczyznę z brodą ubranego w czerwoną kamizelkę. Unosi rękę, w której trzyma jakiś przedmiot. Następnie kładzie go na chodniku i odchodzi z podniesionymi rękoma. Po chwili ktoś powala go na ziemię.  

Na razie nie wiadomo konkretnie, co to był za rodzaj amunicji - będzie to szczegółowo zbadane przez biegłych. Jak usłyszał reporter RMF FM Krzysztof Zasada, najpewniej to pocisk z czasów II wojny światowej kalibru 88 mm. Miał dużą siłę rażenia.

Pocisk był mocno skorodowany. Jeden z policjantów stwierdził wręcz, że jeśli mężczyzna rzuciłby go na ulicę, trzeba by się liczyć z eksplozją. Co najmniej rannych mogło zostać wiele osób. Na razie to jednak podejrzenia, bo eksperci dopiero przystąpią do badań. Od ich opinii zależy czy, a jeśli tak - jakie zarzuty usłyszy 31-latek.

To mieszkaniec Mazowsza, notowany wcześniej przez policję. Prokuratura przesłucha go dopiero w środę. Jak poinformowała rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz, trwają intensywne czynności dowodowe: zabezpieczany jest monitoring oraz przesłuchiwani są świadkowie zdarzenia. Prokuratura czeka też na opinię biegłego z zakresu materiałów pirotechnicznych.

Śledztwo zostało już wszczęte. Podstawą jest artykuł Kodeksu Karnego mówiący o sprowadzeniu bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób w postaci eksplozji materiałów wybuchowych. Za ten czyn grozi 8 lat więzienia. 

Opracowanie: