Ratownicy medyczni z Warszawy złożyli w poniedziałek w prokuraturze zawiadomienie w sprawie napaści, do której doszło w nocy z soboty na niedzielę w mazowieckim Żółwinie. Grupa 20 mężczyzn zaatakowała ratowników, którzy udzielali pomocy jednemu z uczestników imprezy urodzinowej.
Do tego bulwersującego ataku doszło w nocy z soboty na niedzielę w miejscowości Żółwin (pow. pruszkowski, woj. mazowieckie).
Ok. godz. 1:40 Zespół Ratownictwa Medycznego z Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego "Meditrans" w Warszawie został zadysponowany do pobitego człowieka na imprezie. Na terenie remizy należącej do miejscowej OSP odbywała się uroczystość z okazji 40. urodzin. Strażacy lokal wynajęli prywatnym osobom.
Gdy w obecności żony poszkodowanego mężczyzny ratownicy medyczni rozpoczęli czynności ratunkowe, podszedł do nich jeden z gości bawiących się w remizie i zaczął ich szturchać. Jeden z ratowników stanowczo zareagował i zażądał od mężczyzny, by nie przeszkadzał im w udzielaniu pomocy pobitemu. Mężczyzna wrócił na salę i po chwili wybiegł z grupą 20 mężczyzn. Napastnicy zaczęli szarpać i popychać ratowników.
Jak poinformował reporter RMF FM, ratownicy w zawiadomieniu do prokuratury domagają się surowej kary dla napastników, czyli trzech lat więzienia.
To była bardzo niebezpieczna sytuacja. Ratownicy byli popychani i byli również wyzywani, a druga sprawa jest też taka, że pacjent, który miał uraz głowy, wymagał natychmiastowego przewiezienia do szpitala i to zostało opóźnione. Więc tak naprawdę ci ludzie prawdopodobnie wpłynęli też na zagrożenie zdrowia i życia tego pacjenta. W związku z tym mamy nadzieję, że prokuratura rozliczy tych sprawców - powiedział nam rzecznik stacji pogotowia Piotr Owczarski.
Policja zatrzymała na razie dwóch najbardziej agresywnych mężczyzn.
Ratownicy podkreślają też w zawiadomieniu do prokuratury, że przez to zdarzenie w nocy z soboty na niedzielę do dyspozycji był o jeden ambulans mniej, bo karetka pogotowia musiała jechać na komisariat policji.