​Dzisiejszej nocy w lubelskich noclegowniach było dużo więcej osób niż łóżek. W ogrzewalni u Brata Alberta trzeba było rozkładać materace. Ze względu na bardzo zimną noc i poranek, kiedy temperatura wynosiła nawet minus 18 stopni C., dzisiaj bezdomni mogli zostać na cały dzień.

Warunek jest jeden: trzeba być trzeźwym. Nie zostawimy nikogo bez pomocy - mówi Andrzej Gazda, opiekun schroniska Brata Alberta w Lublinie.

Dzisiaj nocowały tam 33 osoby. Rano było na zewnątrz 12 stopni mrozu, dlatego podjęto decyzję, że mężczyźni nie muszą opuszczać placówki w dzień.

Przez cały dzień będziemy przyjmowali osoby, potrzebujące pomocy. Przychodzą w trakcie dnia i pytają. Na pewno jej nie odmówimy - dodaje opiekun.

 

Pan Sławomir jest alkoholikiem. Sam przyznaje, że ostatnie mrozy spowodowały, że nie pije. Już piąty dzień nawet nie pomyślałem, żeby korek powąchać, żeby tu być. Zimno jest gorsze od głodu - przyznaje szczerze. Coś do jedzenia zawsze w trakcie dnia w Lublinie w różnych miejscach można otrzymać. Zamarznąć można bardzo szybko. Jak przyszedł pierwszy śnieg,spałem pijany na ławce. Obudziłem się przysypany śniegiem. Postanowiłem wytrzeźwieć. Przy kilkunastostopniowym mrozie trzeba szukać pomocy - dodaje.