Prawie 50 policjantów przez niecałą godzinę szukało 4-letniego chłopca, który nagle wyszedł z domu. Z relacji rodziny wynikało, że chłopiec wyszedł na zewnątrz, kiedy opiekująca się nim mama poszła na chwilę do łazienki.
Zgłoszenie o zaginięciu chłopca wpłynęło do bialskiej komendy wczoraj, po godzinie 14. Członkowie jego rodziny rozpoczęli poszukiwania, jednak - kiedy nie przyniosło to rezultatu - zaalarmowali służby.
Funkcjonariusze w trybie alarmowym rozpoczęli poszukiwania. W działaniach brało udział niemal 50 policjantów. Sprawdzaliśmy zarówno miejsce zamieszkania i najbliższą okolicę jak też miejsca, gdzie mógł przebywać maluch, który - jak ustalili policjanci - jest fanem motoryzacji - informuje Komenda Miejska Policji w Białej Podlaskiej.
Chłopca udało się znaleźć niecałą godzinę po otrzymaniu zgłoszenia.
Dzielnicowi uczestniczący w działaniach, na jednej z sąsiednich posesji zauważyli zaparkowane auto, a w nim minimalny ruch. Kiedy podeszli bliżej zauważyli zaginionego chłopca leżącego na tylnym siedzeniu zamkniętego od środka auta. Policjantom udało się otworzyć jedne z drzwi i wydostać z nagrzanego samochodu przestraszonego i zmęczonego chłopca - podaje policja.
Na miejsce wezwana załoga karetki pogotowia, a dziecko trafiło pod opiekę lekarzy.