W Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki przyszła na świat Arina, której mama trafiła do Łodzi, uciekając przed wojną z ukraińskiego Czernihowa. Małych pacjentów z Ukrainy przyjęły też oddziały pediatryczne Instytutu. By lepiej porozumieć się z uchodźcami zakupiono translatory.
Wśród przybywających z Ukrainy uchodźców są kobiety w ciąży, uciekające przed aktami terroru i barbarzyństwa. Jedna z nich, w zaawansowanej ciąży, trafiła do nas. W okresie okołoporodowym, udało jej się przekroczyć granicę i dotrzeć do Łodzi, gdzie w 40. tygodniu urodziła dziewczynkę. Dziecko ważyło 3350 gramów i jest zdrowe - powiedział kierownik Kliniki Położnictwa, Perinatologii i Ginekologii w ICZMP prof. Mariusz Grzesiak.
Szczęśliwa mama dziewczynki, pani Irina pochodzi z Czernihowa. Do Łodzi, gdzie mieszka i pracuje jej siostra, dotarła po trzech dniach podróży. Dzień przed narodzinami maleńkiej Ariny dzielnice mieszkaniowe 300-tysięcznego Czernihowa zostały zbombardowane półtonowymi bombami burzącymi. To pierwsza kobieta, która po ucieczce z Ukrainy urodziła dziecko w łódzkim ICZMP, choć nie jest to jedyna ciężarna uchodźczyni, jaką zaopiekowali się lekarze z tego szpitala, m.in. obecnie dokładają starań, by jak najdłużej utrzymać zagrożoną ciążę innej pacjentki.
Cieszymy się, że w tych trudnych czasach możemy pomagać, tak jak potrafimy, narodowi ukraińskiemu. Chciałbym przekazać wszystkim ciężarnym kobietom, przekraczającym naszą granicę, że na pewno spotkają się z dobrą opieką i ciepłym przyjęciem przez personel medyczny - dodał prof. Grzesiak.
W części pediatrycznej małym pacjentom z Ukrainy zwykle towarzyszą rodzice, którzy pomagają odnaleźć się w obcym otoczeniu. Smutnym wyjątkiem jest 4-letni chłopiec, ocalały z tragicznego wypadku, w którym zginęło troje obywateli Ukrainy - 29-letnia kobieta oraz dwoje dzieci w wieku 6 miesięcy i 2 lat. Dziecko odniosło poważne obrażenia, jest utrzymywane w stanie śpiączki.
Lekarze z Instytutu przewidują, że pacjentów uciekających przed wojną w Ukrainie będzie coraz więcej. Stąd pilna konieczność rozwiązania problemów z porozumieniem z osobami posługującymi się wyłącznie językiem ukraińskim. Dr Katarzyna Zych-Krekora, która jest prezesem Fundacji na Rzecz Rozwoju ICZMP, wpadła na pomysł zakupu translatorów, które już od czwartku mają być dostępne m.in. na SOR, położniczej izbie przyjęć oraz w oddziałach. Fundacja kupiła sześć sztuk, kolejne trzy mają sfinansować rotarianie.
Oczywiście mamy translatory w telefonach komórkowych, ale w przypadku zbierania wywiadu lekarskiego są one mało przydatne - zbyt wolno działają i są nieprecyzyjne, jeśli chodzi o specjalistyczne medyczne określenia. Na to nie możemy sobie pozwolić - wyjaśniła dr Krekora. Translatory, które zakupiła Fundacja, to rozwiązanie wypróbowane przez samą dr Krekorę - takiego sprzętu używała nie tylko podczas zagranicznych podróży, ale również w swojej prywatnej praktyce lekarskiej, np. przyjmując pacjentki z Wietnamu.
Podczas pandemii w gabinecie USG mogła przebywać tylko pojedyncza pacjentka, bez osoby towarzyszącej. Translator bardzo dobrze się sprawdzał, a wyzwanie było duże, bo język wietnamski nie przypomina żadnego z tych, które znam - dodała.
Dodatkową zaletą translatorów jest to, że odbytą z pacjentem rozmowę, można zapisać na karcie sim, a więc lekarz może w każdej chwili wrócić do przekazanych treści. Poza tym są uniwersalne - to ważne, bo z terenów ogarniętych wojną uciekają osoby różnej narodowości.
Kłopoty z porozumiewaniem się nie przeszkadzają, by kobiety i dzieci z Ukrainy zostały otoczone dobrą opieką. Jak zaznaczył rzecznik ICZMP Adam Czerwiński, życzliwe gesty płyną także od rodzin polskich pacjentów, m.in. udało się znaleźć mieszkanie dla rodziców dziecka leczonego w jednym z oddziałów.