„Gdy wspominam Wigilię, zawsze najpierw przychodzi mi na myśl karp, którego lubię najbardziej. Mam już przygotowane prezenty dla bliskich, ale co położę pod choinkę, to moja tajemnica” - mówi trener Justyny Kowalczyk, Aleksander Wierietielny. Szkoleniowiec nie ma jednak zbyt wiele czasu dla siebie. Zaraz po świętach jedzie do Niemiec na kolejne zawody Pucharu Świata. 29 grudnia rusza bowiem Tour de Ski.

Bardzo sobie cenię każdą minutę spędzoną z najbliższymi, ale... służba nie drużba. Przyjechałem w środę i zaraz po świętach Bożego Narodzenia wyruszam do Oberhofu. Wszystkie obowiązki związane z przygotowaniami do tych wyjątkowych dni w roku spadły na moją żonę, Barbarę. Jest już w mieszkaniu choinka, jak zwykle żywe drzewko, które z ozdobami zawsze tworzy niepowtarzalny nastrój - powiedział szkoleniowiec.

Dodał, że bardzo się cieszy z przylotu 21-letniej córki, studentki Uniwersytetu w Aberdeen. Matylda studiuje w Szkocji iberystykę i antropologię kultury. W rodzinnym domu będzie do 3 stycznia. Mamy sobie wiele do opowiadania, a czasu - jak zwykle - niewiele. Ja wyjadę wcześniej, zaraz po świętach, 27 grudnia rano. Zawody w Oberhofie rozpoczynają się 29 grudnia - skomentował Wierietielny.

Podkreślił, że okres świąt Bożego Narodzenia jest dla niego jednym z najpiękniejszych, najbardziej magicznym. Wyjątkowe znaczenie ma też kolacja. Gdy wspominam Wigilię, zawsze najpierw przychodzi mi na myśl karp, którego lubię najbardziej. Oczywiście, spróbuję również innych wspaniałości stołu. Mam już przygotowane prezenty dla bliskich, ale co położę pod choinkę, to moja tajemnica - zaznaczył.

Na jaki upominek liczy trener? "Jestem wierny mądremu porzekadłu: umiesz liczyć, licz na siebie" - odpowiedział z uśmiechem. Ale już poważnie - wiem, że jak zwykle spotka mnie przyjemna niespodzianka - dodał.