Nawet jeśli wojewoda łódzki podejmie decyzję o rozpoczęciu procedury wygaszania mojego mandatu, to i tak ostateczne rozstrzygnięcie zapadnie "za parę albo nawet paręnaście miesięcy" w ramach procedur sądowych - tak Hanna Zdanowska skomentowała swoją sytuację po bezapelacyjnym zwycięstwie w pierwszej turze wyborów prezydenta Łodzi. Jej kandydatura, przypomnijmy, była przedmiotem ostrego sporu po tym, jak Zdanowska została prawomocnie skazana na grzywnę za poświadczenie nieprawdy w dokumentach. Dzień po wyborczym triumfie polityk zaznaczyła: "Wierzę, że sądy podejmą jedyną słuszną decyzję".

Według opublikowanego tuż po zamknięciu lokali wyborczych sondażu Ipsos dla TVP, TVN i Polsatu, Hanna Zdanowska - popierana przez Koalicję Obywatelską, a także m.in. lokalne struktury SLD, PSL i KOD-u - zdobyła w pierwszej turze aż 70,1 procent głosów. Drugi, jak wynika z sondażu, Waldemar Buda - kandydat Zjednoczonej Prawicy - uzyskał natomiast poparcie na poziomie zaledwie 24,2 procent.

Łodzianie podjęli decyzję: jeszcze raz z całego serca dziękuję wszystkim, którzy mi zaufali. Jak będzie dalej - trzeba pytać strony przeciwnej, ja rozpoczynam swoją kolejną kadencję, rozpoczynam kolejne zmiany w mieście - tak wyniki głosowania w Łodzi komentowała Zdanowska w telewizji internetowej "Tłit WP".

Na pytanie, czy warto te zapowiadane zmiany rozpoczynać, skoro jej mandat może być niebawem wygaszony, Zdanowska odparła: Poczekajmy, nie wiemy, jak zachowa się strona rządowa.

Podkreśliła, że nawet jeśli wojewoda łódzki zdecyduje się rozpocząć procedurę wygaszania jej mandatu - do czego, jej zdaniem, nie ma podstaw prawnych, to "i tak rozstrzygnięcie będzie podejmowane za parę albo nawet paręnaście miesięcy przez wszystkie procedury sądowe".

Wierzę, że sądy podejmą jedyną słuszną decyzję, bo nie ma wątpliwości, jakie w tym względzie jest prawo - zaznaczyła Zdanowska.

Wojewoda: Nie komentujemy sprawy

Wojewoda zajął stanowisko, że czeka na to, aż komisarz wyborczy formalnie poda wyniki głosowania mieszkańców miasta.

Nie komentujemy sprawy do czasu ogłoszenia oficjalnych wyników wyborów. - rzecznika wojewody łodzkiego Dagmara Zalewska.

Spór (nie tylko) prawny

Przypomnijmy, że pod koniec września Sąd Okręgowy w Łodzi uznał Hannę Zdanowską za winną poświadczenia w 2008 roku nieprawdy w dokumentach w celu uzyskania przez jej partnera kredytu i skazał ją na karę 20 tysięcy złotych grzywny.

Po tym - co istotne: prawomocnym - wyroku wokół kandydatury Hanny Zdanowskiej rozgorzał ostry spór.

Zgodnie z Kodeksem wyborczym, obecna prezydent Łodzi mogła startować w wyborach. Z drugiej strony ustawa o pracownikach samorządowych zakazuje obejmowania urzędu osobom prawomocnie skazanym. W takim wypadku wojewoda może zawnioskować o wygaszenie mandatu, a zgodę na to musi wyrazić rada miasta. Jeśli rada zgody nie wyrazi, wojewoda wygasza mandat rozporządzeniem zastępczym. Rozporządzenie to podlega zaskarżeniu do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, później zaś możliwe jest jeszcze złożenie skargi kasacyjnej do Naczelnego Sądu Administracyjnego - jego orzeczenie jest ostateczne.

W ubiegłym tygodniu wojewoda łódzki Zbigniew Rau ocenił, że Hanna Zdanowska - jako osoba prawomocnie skazana za przestępstwo karne - nie może być burmistrzem ani prezydentem miasta.

Gdyby nie fakt, że jej kadencja dobiega końca, wszcząłbym postępowanie zmierzające do wygaszenia jej mandatu - ogłosił wówczas.

Zdanowska ripostowała, że decyzja wojewody została "wywołana poleceniem partyjnym".

Profesorowie prawa, eksperci mówią wprost: mogę kandydować i - jeżeli wygram - mogę sprawować urząd prezydenta. Takie jest prawo - podkreślała.


(e)