Nie ma powodu, żeby wybory prezydenckie lub egzaminy maturalne nie odbyły się w planowanych terminach – powtórzył we wtorek premier Mateusz Morawiecki. Wyraził przekonanie, że po Wielkanocy będzie możliwy powrót do pracy.
Pytany na zdalnej konferencji prasowej, czy kolejne wprowadzane obostrzenia wpływają na datę wyborów prezydenckich zaplanowanych na 10 maja, Morawiecki odpowiedział: Nie, nie wpływają. Po to wdrażamy różnego typu obostrzenia, by po najbliższych paru tygodniach móc przedstawić sytuację taką, aby Polacy mogli wrócić do pracy.
Ja nie widzę powodu dzisiaj, żeby egzaminy maturalne czy wybory prezydenckie się nie odbywały. Oczywiście zachowanie dystansu, wszystkie przepisy, które będą obowiązywały, muszą być zachowane - dodał.
Chcemy, żeby po Świętach Wielkanocnych sytuacja epidemiologiczna była taka, żeby Polacy mogli wrócić do pracy. Chcemy, żeby się odbyły egzaminy maturalne, egzaminy ósmoklasisty, żeby życie wróciło do pewnej "nowej normalności" - powiedział Morawiecki.
Dodał, że "pewnie nic nie będzie identycznie jak przed koronawirusem" i do czasu, gdy będzie dostępna szczepionka, "będziemy musieli się bardzo mocno wystrzegać takich zachowań, które wcześniej były naturalne".
Wyraził przekonanie, że nowe warunki sanitarne i dezynfekcja - przemywanie poręczy, uchwytów w środkach komunikacji publicznej i budynkach, przycisków w windach i w bankomatach przyniosą efekty i po Wielkanocy, wypadającej w tym roku w połowie kwietnia, "będziemy mogli w nowych okolicznościach sanitarnych budzić się do normalnego życia zawodowego".
Premier Mateusz Morawiecki poinformował we wtorek o wprowadzeniu kolejnych obostrzeń. O wszystkich przeczytasz tutaj.
Jak wskazują politycy opozycji, przez wprowadzone obostrzenia, związane ze stanem epidemii w Polsce - jak np. zakaz zgromadzeń powyżej 2 osób - pozostali kandydaci nie mają równych szans w trwającej kampanii w starciu z ubiegającym się o reelekcję Andrzejem Dudą.
Jak przekonują, obecny prezydent - dzięki regularnemu pojawianiu w mediach, w związku z podejmowanymi działaniami na rzecz walki z koronawirusem - może swoją kampanię prowadzić bez przeszkód.
Opozycja domaga się podjęcia decyzji o przełożeniu terminu wyborów prezydenckich w Polsce. Przekonuje, że powinno to nastąpić ze względów bezpieczeństwa.
Czterech najpoważniejszych kontrkandydatów ubiegającego się o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy, powinno pilnie wystąpić wspólnie o przesunięcie terminu wyborów prezydenckich oraz o określenie warunków zawieszenia kampanii wyborczej - uważa niezależny kandydat na prezydenta Szymon Hołownia. Hołownia ocenił również, że przeprowadzenie wolnych i sprawiedliwych wyborów 10 maja "staje się niemożliwe". Do 10 kwietnia należy zgłosić 200 tys. członków Obwodowych Komisji Wyborczych - zauważył. Nie będziemy w stanie kadrowo podołać temu zadaniu - stwierdził.
Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz stwierdził natomiast, że przesłanki do wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Nikt rozsądny nie odważy się przeprowadzić wyborów w terminie, w którym może dojść do eskalacji epidemii - komentował.
Podobnego zdania jest lider PO Bory Budka, który uważa, że odwlekanie jego ogłoszenia spowodowane jest jedynie niechęcią partii rządzącej do przesunięcia terminu wyborów prezydenckich. Stan klęski żywiołowej jest oczywisty a nie jest wprowadzany wyłącznie dlatego, że z przyczyn politycznych PiS-owi zależy na przeprowadzeniu wyborów prezydenckich, narażając zdrowie i życie osób, które będą brały udział w głosowaniu - powiedział w czwartek lider PO Borys Budka.
Prezes PiS na antenie RMF FM w sobotę przekonywał, że na obecnej sytuacji traci najbardziej właśnie Andrzej Duda. Zdaniem Kaczyńskiego urzędujący prezydent stracił możliwość wykorzystywania swojego największego atutu - rozmów z obywatelami, podczas bezpośrednich spotkań. Najbardziej poszkodowany jest kandydat formacji rządzącej. Bo nikt tak nie gromadzi ludzi na spotkaniach i nikt nie ma tak znakomitego kontaktu z ludźmi, nikt nie jest tak świetnym mówcą, jak obecny prezydent - argumentował Kaczyński.
Narażenie głosujących obywateli oraz członków komisji wyborczych na poważne zagrożenie zdrowia i życia grozi odpowiedzialnością karną - ocenia rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. RPO poprosił o oficjalne stanowisko ws. organizacji wyborów szefa PKW Sylwestra Marciniaka.
W ocenie RPO - według wiedzy na dzień dzisiejszy i według racjonalnych przewidywań na przyszłość - wybory zaplanowane na 10 maja nie powinny się odbyć w takich warunkach.