Prezydent Donald Trump wyraźnie zaznaczył, że chce dobrych stosunków z Polską, podobnie jak prezydent Obama i wcześniejsi prezydenci. Silny sojusz między naszymi krajami będzie trwał - mówi RMF FM wiceambasador USA w Warszawie, John C. Law. Zapewnia, że mimo zmiany administracji w Waszyngtonie, podjęte na szczycie NATO w Warszawie decyzje o wzmocnieniu wschodniej flanki zostaną zrealizowane, amerykańscy żołnierze z grupy bojowej brygady pancernej pojawią się w Polsce w pierwszym tygodniu stycznia. Wiceambasador podkreśla też znaczenie współpracy w dziedzinie przedsiębiorczości, w której rozwoju ma pomóc kolejna edycja odbywającego się w Krakowie Polsko-Amerykańskiego Mostu Innowacji.
Grzegorz Jasiński RMF FM: Czy ambasada USA w Warszawie uczestniczyła w przygotowaniach rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z prezydentem elektem Donaldem Trumpem? Czy państwo byliście proszeni o pomoc?
W przypadku każdej ambasady na świecie Ministerstwa Spraw Zagranicznych kontaktują się z jej przedstawicielami w celu koordynowania szczegółów takich rozmów. Koordynacją faktycznej logistyki takich telefonów zajmuje się centrum operacyjne Departamentu Stanu, "transition team" prezydenta elekta i kancelaria prezydenta lub resort dyplomacji każdego kraju. Moja odpowiedź brzmi więc tak, pomogliśmy w nawiązaniu kontaktu.
Czyli "transition team" prezydenta Donalda Trumpa może w pełni liczyć na współpracę obecnej ekipy dyplomatycznej. To jest automatyczne...
Całkowicie. Mamy długą tradycję przeprowadzania procesu przekazania władzy, pomocy dotychczasowej administracji dla kolejnej. Przygotowane są dla niej pomieszczenia we wszystkich resortach. Wszystko jest dokładnie koordynowane. Oczywiście Barack Obama jest wciąż prezydentem i my nadal realizujemy politykę jego administracji, ale przekazanie władzy jest na bieżąco przygotowywane, by 20 stycznia nowa ekipa mogła natychmiast przystapić do pracy.
Można odnieść wrażenie, że polityka Stanów Zjednoczonych toczy się teraz nieco dwutorowo. Prezydent Obama jest w Europie z pożegnalną wizytą, wyraźnie podkreśla wolę pełnej współpracy na linii Stany Zjednoczone - Europa. Prezydent elekt Donald Trump rozmawia równocześnie z przywódcami różnych krajów świata telefonicznie. Świat wyraża tymczasem dość zrozumiały niepokój, co będzie. Czy można oczekiwać, że ekipa prezydenta elekta jeszcze przed oficjalnym przejęciem władzy podejmie jakieś oficjalne działania "uspokajające"?
Nie, prezydent Obama sprawuje urząd do południa 20 stycznia, a prezydent elekt Trump stanie się prezydentem natychmiast po złożeniu przysięgi. To oznacza oczywiście, że do tego czasu prezydent Obama ma całkowitą władzę w kwestiach polityki zagranicznej. Tak jak prezydent Obama powiedział, każdy prezydent chce zrobić wszystko dla zapewnienia sukcesu administracji, sukcesu swego następcy. Mimo oczywistych różnic opinii w czasie kampanii, mamy bardzo silną tradycję współpracy między obiema partiami. Tak samo będzie w tym roku.
Na pewno w związku z wynikiem wyborów dyplomaci amerykańscy na świecie muszą odpowiadać na wiele pytań o to, co będzie dalej. Więc i ja muszę zadać to pytanie. Co będzie dalej?
20 stycznia będzie nowy prezydent (śmiech). I to ten prezydent i jego administracja określą potem swoje priorytety i dokonają korekt polityki, tam gdzie uznają za konieczne. Będą też obszary, w których obecna polityka będzie kontynuowana. Zostało nam około 60 dni, to już nie tak długo. W międzyczasie prezydent Obama wciąż jest pełen energii i stawia przed sobą jeszcze cele, które chciałby osiągnąć. Do 20 stycznia będziemy pracować nad ich realizacją. Potem prezydent Trump określi cele swojej polityki i wszystkie rządowe agendy będą działać na rzecz ich realizacji.
Czy w związku z wynikiem wyborów, deklaracje prezydenta elekta Donalda Trumpa wypowiedziane podczas spotkania z Kongresem Polonii Amerykańskiej mają teraz dla dyplomacji amerykańskiej w Polsce szczególne, dodatkowe znaczenie?
Widziałem relację ze spotkania prezydenta Trumpa z Polonią Amerykańską, oczywiście w USA żyje wielu Amerykanów polskiego pochodzenia, jak się okazało także w stanach, które miały w tych wyborach szczególne znaczenie, choćby Pennsylwania czy Wisconsin. To między innymi tam decydowało się, kto wygra. Oczywiście nie chcę spekulować, co prezydent postanowi, gdy obejmie urząd, ale wydaje się jasne, że prezydent Trump, podobnie jak wcześniej prezydenci Obama i Bush, uzna, że Polska jest jednym z naszych najważniejszych sojuszników i powinna być objęta programem ruchu bezwizowego. Oczywiście prezydent nie może tego zrobić sam, potrzebne są zmiany ustawowe. Prezydent Trump wyraźnie zaznaczył, że chce dobrych stosunków z Polską, podobnie jak prezydent Obama i wcześniejsi prezydenci. Silny sojusz między naszymi krajami będzie trwał.
Na początku przyszłego roku do Polski i do innych krajów wschodniej flanki NATO ma trafić grupa bojowa amerykańskiej brygady pancernej. To jest olbrzymie przedsięwzięcie logistyczne. Na jakim etapie są przygotowania?
Już bardzo zaawansowanym. Od chwili, kiedy decyzje w tej sprawie zostały oficjalnie ogłoszone podczas szczytu NATO w Warszawie, Polska i Stany Zjednoczone oraz wiele innych krajów, właściwie całe NATO było bardzo zaangażowane w opracowanie planów logistycznych. Jesteśmy pewni, że wszystko przebiegnie bardzo sprawnie i w pierwszym tygodniu stycznia grupa bojowa będzie docierać do zachodniej Polski. Pod koniec marca amerykańska część batalionu (enhanced forward presence), prawdopodobnie z innymi grupami narodowymi, ale nie chcę tu za nich deklarować, pojawi się w północno-wschodniej Polsce. Trzy dni temu spotkałem się z przedstawicielami tej jednostki, w ubiegłym tygodniu z oficerami naszej grupy, rozmawialiśmy o przygotowaniach. Wszystko przebiega dobrze. Warszawski szczyt NATO okazał się jednym z najważniejszych szczytów paktu w historii. Po raz pierwszy od zakończenia zimnej wojny, Sojusz i same Stany Zjednoczone wprowadzają większe siły do Europy. Podjęliśmy zdecydowane kroki, by ustanowić tu rzeczywiste siły odstraszania na wschodniej flance NATO. Sądzę, że nie tylko Polska, ale wszystkie kraje sojuszu na tym skorzystają.
Oczywiście natychmiast po wyniku wyborów pojawiły się pytania, czy fakt, że amerykańscy żołnierze na początku roku do Polski i innych krajów wschodniej flanki przybędą, oznacza, że tu pozostaną, czy może po zmianie administracji i to może się zmienić. jaki jest w tej chwili odczucie amerykańskiej dyplomacji?
Każdy, kto obiektywnie popatrzy na współczesną historię amerykańskiej administracji zauważy, że pole porozumienia między obiema partiami, między ich przywódcami w sprawach dotyczących narodowego bezpieczeństwa jest wciąż dość szerokie. Decyzja, by amerykańską brygadę pancerną tu rozmieścić, jest realizowana i od początku stycznia ci żołnierze tu będą. Wysunięty batalion pod naszym dowództwem pojawi się na podstawie decyzji NATO. Choć można powiedzieć, że Stany Zjednoczone są dość wpływowym członkiem Paktu, pozostajemy jednym z 28, a wkrótce 29 krajów członkowskich, takie decyzje podejmuje się na zasadzie konsensusu. Wierzymy, że te dalekosiężne decyzje, do których realizacji przygotowywano się od wielu miesięcy, były bardzo dokładnie przedyskutowane i w Brukseli, i w Waszyngtonie. Zostaną zrealizowane.
Polski rząd wyraził wolę negocjacji na temat budowy systemu obrony powietrznej, rozważany jest system Patriot, wcześniej mówiono o systemie MEADS. Oczywiście po zerwaniu kontraktu na zakup Caracali pojawiły się nowe możliwości, związane z ewentualnym zakupem Black Hawków. Na ile ta współpraca i ewentualne kontrakty przyczynią się do zacieśnienia, rozszerzenia współpracy wojskowej także w dziedzinie budowy najnowocześniejszego uzbrojenia?
Po pierwsze, trzeba podkreślić, że amerykańsko-polska współpraca w dziedzinie bezpieczeństwa była dotąd niezwykle bliska i staje się jeszcze bliższa. Silnie się za tym opowiadamy. Podobnie, jak obecny, ale też poprzedni polski rząd. Choć oczywiście decyzje co do zakupu konkretnego systemu należą do polskiego rządu, my z naturalnych przyczyn mamy duże zaufanie do sprzętu produkowanego w USA. Dlatego sami z niego korzystamy, używamy choćby zestawów Patriot. Polski rząd ogłosił, że finalizuje rozmowy z zainteresowaną firmą, między innymi na temat offsetu i innych szczegółów. Jeśli chodzi o śmigłowce podobnie, decyzja należny do polskiego rządu, ale my sami oczywiście uważamy Black Hawka za nadzwyczajną maszynę. Sami ich używamy. W naturalny sposób, jeśli polskie wojsko używa amerykańskiego sprzętu, który i my sami wykorzystujemy, to pomaga zacieśniać współpracę, pomaga budować interoperacyjność. Bez względu jednak na to, jaki sprzęt która strona ma, sojusz w dziedzinie bezpieczeństwa jest bardzo silny i będziemy blisko współpracować na wszystkich polach.
W tych dniach minęło 10 lat, odkąd w Polsce pojawiły się pierwsze samoloty F-16, maszyny mają świetną opinię, nie ma do niż żadnych zastrzeżeń, natomiast opinia o offsecie związanym z tym kontraktem jest już dużo gorsza i wydaje się, że strona amerykańska też pewne uwagi podziela, zgadza się z nimi. Czy jest szansa, że przy ewentualnym nowym kontrakcie zbrojeniowym złe doświadczenia z przeszłości zostaną wykorzystane i offset zostanie zbudowany w sposób, który zapewni jego jednoznaczny sukces? W opinii obu partnerów...
W przypadku każdego, tak dużego kontraktu, pojawiają się różne opinie na temat efektywności negocjacji, precyzji planów offsetowych, na temat tego, co i jak mogło i powinno było być zrobione. My uważamy, że program F-16 dla Polski był wielkim sukcesem, dał polskim siłom zbrojnym niezwykle wszechstronny samolot. Fakt, że polska wysłała maszyny F-16 do wsparcia walki z ISIS to bardzo znaczące posuniecie. To pokazuje nie tylko, jak dobrze wyszkoleni są polscy piloci, ale i jak dużo potrafi sam samolot. 10 lat to jeszcze stosunkowo krótko, jesteśmy przekonani, że maszyny F-16 będą istotnym elementem polskiego uzbrojenia przez długi czas.
Sukces tego typu kontraktów zależy w dużej mierze od zgody transfer technologii, od tego, czy na przykład budowane w Polsce śmigłowce Black Hawk będą w Polsce wyposażane w najnowocześniejszą aparaturę, czy nie. Czy są szanse, że Stany Zjednoczone będą bardziej otwarte na transfer technologii do Polski, także tej technologii wrażliwej, najnowocześniejszej?
Myślę, że Stany Zjednoczone są nieustannie zainteresowane tym, by nasi najbliżsi sojusznicy byli na tyle mocno, na ile to możliwe zaangażowani we wszelkie aspekty produkcji tego sprzętu. Black Hawki są w części produkowane w Polsce, pozostają tylko pytania dotyczące możliwości technologicznych, co to sposobu i tempa transferu tych technologii. Trend jest bardzo czytelny, im bliżej amerykańskie i polskie firmy zbrojeniowe współpracują, tym więcej nowej technologii trafi do Polski, bo Polska jest partnerem, któremu można zaufać.
W Krakowie odbywa się kolejna edycja Polsko-Amerykańskiego Mostu Innowacji (PAMI), to taka szkoleniowa impreza, która ma młodych polskich przedsiębiorców nauczyć, jak wymyślać i sprzedawać znakomite innowacyjne produkty. Jak pan ocenia współpracę w tej dziedzinie, dla której choćby wspomniane przez pana wizy mogą być pewna przeszkodą. Czy w tej dziedzinie, właśnie innowacji, będzie w stosunkach obu krajów lepiej, czy jeszcze lepiej?
Myślę, że tak, choć akurat nie sądzę, żeby sprawa wiz miała tu jakiś realny wpływ. Od trzech lat, od kiedy ta impreza się odbywa, oceniam ją jako jeden z najbardziej ekscytujących projektów. W zeszłym tygodniu wraz z ambasadorem Jonesem byłem w Warszawie na otwarciu Global Entrepreneurship Week, mieliśmy okazje spotkać się z Polakami, którzy mają niezwykłe pomysły i wprowadzają nowe produkty na rynek. To czego dowiedzieliśmy się z PAMI i z doświadczeń Doliny Krzemowej w USA to fakt, że wspaniale mieć niezwykły, znakomity pomysł, ale to nie wszystko. Trzeba wiedzieć, jak wprowadzić go na rynek, jak wykorzystać w tym celu biznesowy i technologiczny know-how. Polska ma bardzo wiele atutów, choćby znakomite umiejętności programistów, inżynierów, projektantów, wreszcie specjalistów od marketingu. Problem tylko w tym, by mogli zetknąć się z wizjonerami, inwestorami, innymi przedsiębiorcami z całego świata, połączyć wysiłki i stworzyć konkretne produkty. Moim zdaniem, kluczowe znaczenie ma tu podejście, trzeba się nauczyć, że w krainie przedsiębiorczości nie ma czegoś takiego, jak porażka, jest tylko doświadczenie...
W dziedzinie współpracy gospodarczej wiele zależy od porozumień handlowych. Administracja prezydenta Baracka Obamy podkreślała wolę jak najszybszego podpisania układu TTIP, możliwie do końca tego roku. Czy w związku z wynikiem wyborów te plany są nadal aktualne. Czy administracja może i ma wolę, by jeszcze próbować to porozumienie wynegocjować, czy sprawa jest już zamrożona do początku nowej administracji?
Z pewnością z punktu widzenia administracji prezydenta Obamy, jesteśmy wciąż bardzo zainteresowani postępami negocjacji w sprawie TTIP. Prezydent ma nadzieję, że uda się osiągnąć porozumienie przed końcem jego kadencji. Oczywiście ten układ potem musiałby trafić do Senatu w celu jego ratyfikacji. Czas jest tu ograniczony i to może być dla obecnej ekipy trudne. Oczywiście nie mamy porozumienia także dlatego, że nie ma jeszcze konsensusu wśród krajów Unii Europejskiej, co jest absolutnie konieczne. Zasadne jest pytanie, czy to w ogóle można jeszcze w ciągu pozostałych dwóch miesięcy osiągnąć, zarówno ze względu na różnice zdań w samej Unii Europejskiej, jak i czas konieczny na procedury w samych Stanach Zjednoczonych, nie ma jednak wątpliwości, że administracja Obamy będzie naciskać w tej sprawie, by się przekonać, czy da radę to przeprowadzić jeszcze przed oddaniem władzy.