Siły Powietrzne Ukrainy twierdzą, że rosyjski dron wleciał w polską przestrzeń powietrzną. Maszyna miała zostać później zestrzelona.
"To jest informacja medialna, której nie potwierdzają służby wojskowe polskie i ukraińskie, więc poruszamy się w przestrzeni medialnej" - skomentował szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk.
Jak przekazał rzecznik dowództwa Sił Powietrznych Jurij Ihnat w raporcie z 14 marca, wojskowe radary zarejestrowały ruch bezzałogowego statku zwiadowczego typu Forpost nad poligonem w Jaworowie, który w niedzielę został zbombardowany przez Rosjan. Dron miał przekroczyć granicę i wlecieć w przestrzeń powietrzną Polski.
Dron okupanta najpierw krążył nad poligonem w Jaworowie, najwyraźniej badając konsekwencje ataku rakietowego w obwodzie lwowskim, a następnie wleciał do Polski, wrócił do ukraińskiej przestrzeni powietrznej i został zestrzelony przez naszą obronę przeciwlotniczą. Szczątki są poszukiwane - powiedział Ihnat. Sytuacji na razie nie potwierdziły polskie służby ani NATO.
Oprócz tego Siły Powietrzne Ukrainy mają informację o upadku drona Orlan-10 w Rumunii. Taka maszyna jest na wyposażeniu rosyjskich sił zbrojnych.
Okupanci kontynuują swoje prowokacyjne działania i nie wahają się wlatywać w przestrzeń powietrzną państw członkowskich NATO - powiedział Ihnat.
Kilka dni temu bezzałogowy samolot rozpoznawczy Tu-141, produkowany w ZSRR, rozbił się w Chorwacji.