"Ukraina jest gotowa pracować nad sprawnym porozumieniem w sprawie inwestycji i bezpieczeństwa" - przekazał prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski po wczorajszym spotkaniu z przedstawicielem administracji Donalda Trumpa, Keithem Kelloggiem. "Każde takie spotkanie jest ważne. Stuprocentowo, powinien być jakiś rezultat tych rozmów" - mówi reporterowi RMF FM w Kijowie jedna z mieszkanek stolicy Ukrainy.
Strzały z działek obrony przeciwlotniczej, dźwięk nadlatujących dronów i kilka wybuchów na niebie. Tak w Kijowie wyglądał wieczór - relacjonuje ze stolicy Ukrainy Mateusz Chłystun, reporter RMF FM. Alarmy przeciwlotnicze towarzyszą wizycie specjalnego wysłannika prezydenta USA - gen. Keitha Kellogga.
Amerykanin od środy przebywa w ukraińskiej stolicy. Według tutejszych polityków, gdyby gen. Kellogg zobaczył też sytuację bliżej frontu, mogłoby to zmienić nieco narrację USA w sprawie wojny - relacjonuje reporter RMF FM. Mieszkańcy Kijowa, z którymi rozmawiał, mówili m.in., że pozostaje im liczyć na siebie i na Europę. Większość ludzi ma po prostu dosyć wojny i chcą zatrzymania rozlewu krwi.
Wczorajsze spotkanie z gen. Kelloggiem prezydent Zełenski ocenił jako "dobre". Powiedział m.in., że rozmowy ze specjalnym wysłannikiem prezydenta USA Donalda Trumpa, "przywracają nadzieję" na osiągnięcie porozumienia z Waszyngtonem.
Szczegóły porozumienia są ważne. Im lepiej zostaną opracowane szczegóły, tym lepszy będzie wynik - podkreślił w czwartek wieczorem Zełenski w swoim wystąpieniu wideo.
Ukraina jest gotowa do zawarcia silnego, naprawdę użytecznego porozumienia z prezydentem Stanów Zjednoczonych w sprawie inwestycji i bezpieczeństwa. Zaproponowaliśmy najszybszy i najbardziej konstruktywny sposób osiągnięcia rezultatu. Nasz zespół jest gotowy do pracy 24/7 - oznajmił ukraiński prezydent po rozmowach z Kelloggiem.
Mieszkańcy stolicy Ukrainy na każdą próbę rozmów w sprawie zakończenia wojny patrzą z nadzieją.
Spodziewamy się najlepszego. Każde takie spotkanie jest ważne. Stuprocentowo, powinien być jakiś rezultat tych rozmów - mówił RMF FM mieszkanka Kijowa.
Za tymi odczuciami, płynącymi prosto z serca, jest też jednak pragmatyczne podejście i świadomość, że Ukraina nie może tak po prostu skapitulować.
Na pierwszym miejscu jest jednak rozum, świadomość i ocena sytuacji, a na razie to, co widzimy, to próba gry na emocjach. Żeby tylko dla swojego kraju coś osiągnąć, kosztem tych wszystkich ofiar, drugiego kraju - powiedziała pani Alina, stojąc przy memoriale składającym się z tysięcy zdjęć w ramkach i ukraińskich flag na Placu Niepodległości. Codziennie przybywa tu sporo kolejnych zdjęć bohaterów wojennych i wbitych przy nich żołto-niebieskich flag.