"To jest zła wiadomość dla Ukrainy i zła wiadomość dla wolnego świata" - powiedział w Radiu RMF24 politolog i publicysta "Dziennika Gazety Prawnej", dr Witold Sokała z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. W ten sposób skomentował ostatnie wypowiedzi Donalda Trumpa w kontekście rozmów na temat pokoju w Ukrainie. Gość Tomasza Terlikowskiego wyjaśnił też, jak wiele w tej sytuacji mogą zyskać Chiny.

Dr Witold Sokała skomentował wyniki pierwszych rozmów w Rijadzie, dotyczących pokoju na Ukrainie. Do udziału w nich nie zaproszono samej Ukrainy, a Donald Trump odrzucił pretensje w tej sprawie. Niezadowolenie w związku z tym wyraził również rzecznik chińskiego MSZ. Mimo to do Kijowa przybyło przedstawicielstwo USA, w postaci generała Kellogga. Jest to niewątpliwy sukces Putina. Zyskał on na razie pewnie więcej niż jeszcze całkiem niedawno mógł sobie zamarzyć. Po pierwsze supermocarstwo amerykańskie rozmawia z nim jak równy z równym, nie nazywając go przy tym bandytą i mordercą. Wychodzi tym samym z międzynarodowej izolacji - mówił politolog.

Według specjalisty, jest to sygnał dla rosyjskiej władzy i społeczeństwa, że ogromne straty i wyrzeczenia ostatnich trzech lat nie poszły na marne. To z kolei daje większą determinację, żeby dążyć do wygranej w wojnie. Nawet jeżeli, jak można było się domyślać, Rosja jest na pograniczu załamania, to dzisiaj ten punkt załamania się odsunął bardzo daleko w przyszłość - powiedział publicysta.

Na chwilę obecną rosyjscy negocjatorzy w Arabii Saudyjskiej nie sygnalizowali nawet żadnych ewentualnych ustępstw i korzystają z tych, które otrzymują od Trumpa. To jest zła wiadomość dla Ukrainy i zła wiadomość dla wolnego świata - skomentował dr Sokała.

Ze względu na przyjętą taktykę negocjacji prezydenta USA pojawiły się argumenty za jego agenturalnością wobec Rosji. Zdaniem politologa jest to zbyt przesadne oskarżenie, ale możliwe jest też inne wyjaśnienie tej postawy.

To może być zwykła niekompetencja, tzn. przekonanie bufona o własnej nieomylności. Niesiony tą falą sukcesu wyborczego po prostu nie doceniał skomplikowania świata. Prawda jest taka, że to ci rosyjscy profesjonaliści od dyplomacji i bezpieczeństwa owinęli go sobie wokół palca - mówił dr Sokała.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Ja zawsze mówię - wolę zimnych drani, bo z takim można się zawsze jakoś dogadać i właściwie zrobić deal. Natomiast z idiotą się nie da, zwłaszcza kiedy jest narcyzem. On ma swoją wizję świata i to jest dzisiaj scenariusz, który niestety nam i światu grozi - alarmował politolog.

Mimo to istnieje cień nadziei na to, że w tym szaleństwie jest metoda. Według specjalisty może być to pewna wizerunkowa, medialna i informacyjna cena, którą Stany Zjednoczone płacą za to, żeby wciągnąć Rosjan w pułapkę, w której daliby im nadzieję, by następnie radykalnie zmienić taktykę.

Przypominam - to na razie nie są negocjacje, sondowanie stanowiska stron, w tym przypadku Rosjan. Równolegle generał Kellogg buduje stanowisko partnerów europejskich, NATO i samej Ukrainy, a w oparciu o te sondaże ostateczną decyzję podejmie - podkreślił dr Sokała.

Istnieje również ryzyko, że finalną propozycją amerykańską będzie oddanie Putinowi Ukrainy i pacyfikacja Unii Europejskiej. To ma jakiś sens z punktu widzenia Trumpa. Nie ma powodów by jemu na Ukrainie zależało, ale może na bogactwach naturalnych tego kraju, na których i tak ma szansę, wspólnie z Putinem, położyć łapę - skomentował publicysta.

Czy powstanie kondominium rosyjsko-amerykańskie?

Politolog przytoczył, jak historycznie Rosja i Niemcy dążyły do kondominium w Europie Środkowo-Wschodniej. Według niego z dzisiejszej perspektywy Niemcy już nie są w stanie spełniać takiej roli, mimo przewagi gospodarczej. Brakuje im zdolności politycznych i nie są już w stanie być dla Rosji takim partnerem. Natomiast mogą nim być Stany Zjednoczone Donalda Trumpa, utrzymując kondominium europejskie pod wspólną kontrolą.

To jest fatalny scenariusz dla nas, ale kto wie, czy nie postanowił w to zagrać i że celowo robi z siebie "głupka", którym Putin gra. Pozwala na ten teatr tylko po to, żeby się z Putinem dogadać i wyjąć prawdziwe korzyści dopiero w związku z rozkawałkowaniem, spacyfikowaniem nie tylko Europy Środkowo-Wschodniej, ale całej Europy i Unii Europejskiej - powiedział dr Sokała.

Realnym rywalem w przyszłej grze strategicznej USA, oprócz Chin i Indii, byłaby Unia Europejska. Według publicysty nie jest to scenariusz wykluczony, gdyż już teraz Trump jest blisko napuszczenia na siebie i skompromitowania krajów europejskich. Moim zdaniem taki scenariusz nie jest wykluczony i może się udać, zwłaszcza jeżeli my, Europejczycy, przez swoje błędy i zaniechania będziemy go w tym wspomagać - mówił specjalista.

Chiny korzystają na tym, co USA tracą

Według dr Sokały Chiny mogą nie chcieć, by potencjał amerykański się wzmocnił, gdyż w długiej perspektywie pozwoliłoby to również Rosji wyrwać się z głębokiego uzależnienia od Pekinu, spowodowanego tym konfliktem. Stopniowo Rosjanie mogliby dostać od Trumpa tutaj linę ratunkową, po której mogliby się z tej matni chińskiej, długofalowo wyplątać. Tak więc Chiny już przeciwdziałają wzrostowi potęgi amerykańskiej - zauważył politolog.

To, co Trump traci w chaosie i obrażaniu partnerów, to Chińczycy starają się zyskać, co jest bardzo wyraźne w odniesieniu do konfliktu ukraińskiego. Zdaniem eksperta było to widoczne już na konferencji monachijskiej. Komentarze prasowe koncentrowały się głównie na wypowiedziach amerykańskich, a w tle chiński minister spraw zagranicznych lał miód na serca wszystkich tych, których Trump obraził. Mówił Europie, że powinna być przy stole i że Chiny są stabilnym partnerem. To samo mówi dzisiaj Ukrainie - mówił publicysta.

Ekspert podkreślił także daleko idące deklaracje Chin o chęci stabilizacji światowej gospodarki w obliczu wojen taryfowych Trumpa. Na te propozycje przychylnie patrzy zarówno Unia Europejska, jak i Ameryka Łacińska. Mimo wszystko politolog uważa, że Europa by na tym nie zyskała.

Pojawiają się głosy za wyparciem się USA i nawiązania silnego sojuszu z Chinami, na czym im zależy. W opinii specjalisty mogą się również mocniej włączyć w wybory na Ukrainie, do których siłą rzeczy musi kiedyś dojść.

Partia otwarcie rosyjska długo nie będzie miała szans, partia proamerykańska raczej też kiepsko, a jakaś partia ukraińskich patriotów, za którą będą stały chińskie pieniądze i możliwości współpracy gospodarczej z Chinami, jak najbardziej - mówił publicysta.

Trump jaki jest, taki jest - możemy go nie kochać, ale Stany Zjednoczone nawet pod jego rządami są nam jednak strategicznie i kulturowo znacznie bliższe niż Chiny. Oni też są strasznie mili i przytulni wtedy, kiedy się starają o względy. Natomiast doświadczenie wielu krajów Globalnego Południa pokazuje, że kiedy już małżeństwo zawrą, to kończy się szybko miesiąc miodowy - podsumował dr Witold Sokała, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach, publicysta "Dziennika Gazety Prawnej".

Opracowanie: Natasza Pankratjew

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.