Wojna zastała jego żonę i córki w Kijowie niedaleko ostrzeliwanego lotniska. "Dzieci tylko słyszały wybuchy z daleka. Na szczęście nie widziały zabójstw, które teraz dzieją się w Ukrainie" - mówi w rozmowie z RMF FM Ołeksandr Szeweluchin były piłkarz Górnika Zabrze, a obecnie drugi trener GKS-u Jastrzębie. W rozmowie z Wojciechem Marczykiem, pochodzący z Kijowa były zawodnik opowiada o tym, jak jego bliscy bronią stolicy Ukrainy. Wspomina też, jak dokładnie sytuacja w Irpieniu, gdzie Rosjanie strzelają do cywilów, a gdzie wciąż pozostali jego krewni.
Ołeksandr Szeweluchin razem z rodziną musiał w lutym wyjechać do Kijowa, by załatwić sprawy urzędowe. Żona byłego gracza Górnika Zabrze wraz z córkami postanowiła zostać dłużej w rodzinnych stronach i niestety właśnie tam, niedaleko lotniska w Kijowie, zastał ich początek wojny. Na szczęście udało się im wydostać zanim walki rozgorzały na dobre, ale, jak wspomina Ołeksandr Szeweluchin, to był jeden z najtrudniejszych momentów w jego życiu.
- Byłem przeszczęśliwy, jak mogłem po ich powrocie zawieść dzieci do szkoły i przedszkola. Zrozumiałem wtedy, że to są właśnie najcenniejsze sprawy w życiu. Mając w głowie to, co dzieje się teraz w Ukrainie, jestem szczęśliwy, że dzieci tylko słyszały wybuchy z daleka. Na szczęście nie widziały zabójstw, które teraz dzieją się w Ukrainie - mówi Ołeksandr Szeweluchin.
Rodzina byłego piłkarza, a obecnie drugiego trenera GKS-u Jastrzębie przed wybuchem wojny mieszkała w Irpeniu. W mieście, w którym teraz rosyjscy żołnierze bez litości mordują cywilów. Część rodziny Szeweluchina wyjechała, niektórym się nie udało. Z niektórymi nie ma kontaktu.
- Nie mam kontaktu z siostrami ciotecznymi. Mam nadzieję, że udało im się wyjechać. Brat cioteczny pomagał, jako wolontariusz, wyprowadzać ludzi z tego miasta, ale już nie dał rady wrócić. Sam został tam też wujek. Wiem, że nie ma prądu i wody, ale mam nadzieję, że ma co jeść i przetrwa. Nie można wychodzić z domów, bo Ruscy, jak tylko kogoś zobaczą, to strzelają. Nie mają już litości. Są wściekli, że cywile pomagają ukraińskiemu wojsku - podkreśla Ołeksandr Szeweluchin.
Posłuchajcie całej rozmowy. Ołeksandr Szeweluchin mówi nie tylko o tym, jak przeżywa to, co dzieje się w jego ojczyźnie, ale też o tym, jak jego ojciec broni Kijowa.