"Pozwalanie Rosji na ataki na Ukrainę we współpracy m.in. z Koreą Północną, a następnie sprzedawanie Ukraińców, przystając na utratę części ich terytorium, pokazuje, że prezydent USA Donald Trump poddał się Władimirowi Putinowi w sprawie Ukrainy" - ocenił w czwartek na platformie X były doradca Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego John Bolton. "Wielokrotnie ostrzegałem, że Trump będzie faworyzował Rosję" - dodał.
Donald Trump poinformował w środę po południu we wpisie na swojej platformie społecznościowej Truth Social, że rozmawiał telefoniczne z Władimirem Putinem. "Właśnie odbyłem długą i bardzo produktywną rozmowę telefoniczną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem" - stwierdził.
Amerykański przywódca kolejno zadzwonił też do Kijowa, by porozmawiać z Wołodymyrem Zełenskim. Trump poinformował, że Putin i Zełenski wyrazili pragnienie zawarcia pokoju.
"Wielokrotnie ostrzegałem, że Trump będzie faworyzował Rosję w negocjacjach między Zełenskim a Putinem. Osiągnięcia militarne Rosji były żałosne, ale Trump usprawiedliwia decyzję Putina o inwazji (...). Szkoda dla interesów bezpieczeństwa USA będzie sięgać daleko poza Europę Środkową, co widzą nasi przeciwnicy na Bliskim Wschodzie i w regionie Indo-Pacyfiku" - napisał w czwartek na platformie X bliski współpracownik Trumpa za czasów jego pierwszej prezydentury.
"Obowiązkiem przywódców USA jest jednoznaczne stanięcie po stronie Ukrainy i sojuszników NATO, którzy trzymają się Kijowa (...). W naszym narodowym interesie leży niedopuszczenie do sukcesu niesprowokowanej agresji Kremla na Ukrainę. Wstyd dla administracji Trumpa" - dodał.
John Bolton uważany jest za tzw. jastrzębia, jeśli chodzi o podejście do polityki zagranicznej, czyli zwolennika asertywnej postawy USA i - w razie potrzeby - uciekania się do operacji wojskowych. We wrześniu 2019 r., po blisko półtorarocznej pracy na stanowisku doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego, Bolton opuścił Biały Dom. Trump mówił, że go zwolnił, natomiast Bolton deklarował, że zrezygnował sam.
Nie przebierajmy w słowach na temat tego, co to oznacza: kapitulacja interesów Ukrainy i naszych, jeszcze przed rozpoczęciem negocjacji - ocenił amerykański senator Adam Schiff, cytowany przez Politico.
Prezydent Trump zadzwonił do naszego wroga, zanim zadzwonił do naszego sojusznika - podkreślił deputowany.
Niezależność i integralność terytorialna Ukrainy (to sprawy, które) nie podlegają dyskusji w chwili rozpoczęcia rozmów pokojowych - podkreśliła Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji.
Naszym priorytetem musi być teraz wzmocnienie Ukrainy i zapewnienie jej solidnych gwarancji bezpieczeństwa - zadeklarowała.
Przewodniczący komisji spraw zagranicznych estońskiego parlamentu Marko Mihkelson, zauważył, że rozmowa Trumpa z Putinem "może przejść do historii jako czarny dzień Europy". Wezwał jednocześnie przywódców w Europie do "wzięcia własnego losu w swoje ręce".
Także były brytyjski minister spraw zagranicznych James Cleverly skrytykował strategię negocjacyjną Trumpa, mówiąc, że "rozpoczęcie negocjacji od ustalenia, z czego jedna ze stron powinna zrezygnować, nie jest dobrym posunięciem".
Politico przywołało też słowa premiera Polski Donalda Tuska, który zaapelował o "sprawiedliwy pokój" oraz o zajęcie przez Ukrainę i Europę miejsca przy stole negocjacyjnym.
Portal zauważył, że "bardziej pozytywnie" rozmowę ocenił minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto.
"Przez trzy lata żyliśmy w cieniu wojny i przez trzy lata mieliśmy nadzieję, że wojna się skończy. Dzisiaj, dzięki rozmowie telefonicznej Donalda Trumpa z Władimirem Putinem, zrobiliśmy duży krok w stronę spełnienia tej nadziei" - napisał polityk w mediach społecznościowych.