Tradycyjnie zadaniem szpiegów jest utrzymywanie tajemnic, ale gdy zbliżała się rosyjska inwazja na Ukrainę, szefowie amerykańskiego i brytyjskiego wywiadu podjęli niezwykłą decyzję, by upubliczniać wiele z informacji, które mają - pisze na swojej stronie stacja BBC News.
Pierwsze sygnały o planach Rosji pojawiły się już rok temu, bo informacje uzyskane dzięki zdjęciom satelitarnym wskazywały na gromadzenie się rosyjskich wojsk w pobliżu Ukrainy, natomiast w połowie 2021 r. służby wywiadowcze wiedziały, że niewielka grupa osób ze ścisłego przywództwa Rosji planuje inwazję na pełną skalę. Jesienią Waszyngton zdecydował, że musi coś zrobić z tym, co mówią szpiedzy. Jedna z osób zaangażowanych w dyskusje, która podobnie jak inni zastrzegła anonimowość, mówi BBC, że często padało pytanie: "Jaki jest sens wiedzieć to wszystko, jeśli nie możemy z tym czegoś zrobić?".
Jak mówią osoby zaangażowane w sprawę, tymi, którzy naciskali na upublicznianie materiałów wywiadowczych, byli dyrektor wywiadu narodowego Avril Haines i doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan, a decyzja została podjęta na najwyższym szczeblu Białego Domu przez prezydenta Joe Bidena. Kolejnym etapem było upublicznienie części informacji wywiadowczych. Eksperci ds. odtajniania, przeszkoleni, by rozumieć ryzyko, zaczęli pracować na okrągło, by ustalić, co można udostępnić.
Skrupulatność tego procesu była bezpośrednim wynikiem wniosków wyciągniętych niemal dwie dekady temu, kiedy to w sposób chaotyczny i improwizowany wykorzystano dane wywiadowcze do publicznego uzasadnienia wojny w Iraku, zwraca uwagę BBC. Po inwazji w 2003 r. reputacja szpiegów amerykańskich i brytyjskich została nadszarpnięta w związku z zarzutami, że zostali oni wciągnięci w polityczne decyzje, zwłaszcza po tym, jak okazało się, że dane wywiadowcze były błędne. Wprawdzie od tego czasu zdarzały się przypadki upubliczniania informacji wywiadowczych, np. w sprawie użycia broni chemicznej w Syrii, ale nigdy na taką skalę, jak w przypadku Ukrainy.
Wielka Brytania podzieliła się szczegółami dotyczącymi rosyjskich planów ustanowienia w Kijowie rządu marionetkowego z udziałem konkretnych osób, a Waszyngton ujawnił rosyjskie plany operacji pod fałszywą flagą, czyli sfingowania pretekstu do wojny, np. wykorzystując ciała osób rzekomo zabitych przez Ukraińców. Amerykańscy i brytyjscy szpiedzy uważają, że upublicznienie tych materiałów pozbawiło Moskwę możliwości uzasadnienia inwazji przed własnym narodem i innymi krajami jako posunięcia obronnego.
Jeden ze szpiegów mówi o dniach poprzedzających inwazję, że nigdy nie widział czegoś podobnego - jednego dnia na jego biurku leżały ściśle tajne materiały, a następnego były upubliczniane.
Jednak bezprecedensowa publikacja informacji wywiadowczych nie wystarczyła, by powstrzymać inwazję. Publiczne ujawnienie informacji nie odstraszyło Moskwy. Być może nigdy nie byłoby to możliwe, ale urzędnicy uważają, że pokrzyżowało to plany Rosji. Twierdzą, że reakcja Zachodu była szybsza i bardziej jednolita, niż mogłoby to mieć miejsce w innym przypadku. Twierdzą, że ułatwiło to innym krajom podjęcie ostrzejszych środków, niż gdyby istniał niejasny i sporny obraz tego, kto jest prawdziwym agresorem.
Jak zauważa BBC, większość danych wywiadowczych była trafna. Zgodnie z przewidywaniami doszło do pełnej inwazji z wielu kierunków, której celem było obalenie i zastąpienie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Zachodni szpiedzy trafnie przewidzieli również, że Moskwa miała błędne przekonanie o tym, z jakim przyjęciem się spotka. "Oni naprawdę wierzyli, że na ich powitanie wywieszone zostaną flagi" - mówi jeden z oficerów zachodniego wywiadu. Ale jedno przewidywanie okazało się błędne - że rosyjskie wojsko zwycięży maksymalnie w ciągu kilku tygodni.