Wysocy rangą przedstawiciele administracji USA są zawiedzeni dotychczasowymi skutkami sankcji nałożonych na rosyjską gospodarkę, choć przewidują, że najbardziej odczuwalne efekty nastąpią w przyszłym roku - podaje w CNN. Według źródeł tej telewizji, Rosja prawdopodobnie manipuluje też statystykami.
Oczekiwaliśmy, że rzeczy takie jak SWIFT i wszystkie sankcje blokujące przeciwko rosyjskim bankom totalnie zniszczą rosyjską gospodarkę i we wrześniu będziemy mieli do czynienia z dużo bardziej osłabioną gospodarczo Rosją, niż tą, z którą mamy do czynienia obecnie - powiedział CNN wysoki rangą oficjel, komentując mniejszy od oczekiwanego spadek rosyjskiego PKB.
Inni jednak wskazywali, że reżim sankcyjny od początku był nastawiony na "średni i długi termin", a jego efekty będą najbardziej odczuwalne wraz z upływem czasu. Według cytowanych przez CNN rozmówców z USA i zachodnich służb wywiadowczych, najcięższy moment dla rosyjskiej gospodarki może nastąpić pod koniec obecnego roku lub w pierwszej połowie przyszłego roku. Wtedy Rosja nie będzie w stanie dłużej wspierać firm, które wstrzymały produkcję z powodu sankcji, co wymusi falę bankructw i bezrobocia.
Źródła CNN zapewniały też, że kluczowym obszarem, gdzie sankcje odnoszą swój pożądany efekt są kontrole eksportu m.in. półprzewodników, które znacznie ograniczyły zdolności produkcyjne rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego.
Głównym czynnikiem łagodzącym zapaść rosyjskiej gospodarki są rekordowe przychody ze sprzedaży surowców energetycznych. Według Jasona Blazakisa, byłego dyrektora w Departamencie Stanu USA odpowiedzialnego za sankcje, to m.in. efekt spóźnionych sankcji na rosyjski sektor energetyczny i uzależnienia Europy od surowców.
Jak wynika z danych, które śledzą eksperci, Rosja wciąż uzyskuje spore wpływy ze sprzedaży m.in. ropy oraz gazu. Inne gałęzie gospodarki jednak mocno kuleją.
Ciosem w Rosję ma być więc wprowadzenie limitu cen rosyjskiej ropy naftowej, który według zamierzeń państw G7 ma zostać przyjęty do grudnia. Według Blazakisa, inną bronią w amerykańskim arsenale pozostaje uznanie Rosji za państwo wspierające terroryzm. To zmusiłoby jeszcze więcej zagranicznych firm do porzucenia działalności w Rosji i odstraszyło kraje trzecie od inwestycji ze względu na ryzyko sankcyjne.
Jak dotąd administracja prezydenta Joe Bidena wyklucza ten ruch, tłumacząc m.in. że może on mieć negatywne skutki w kontekście porozumienia w sprawie eksportu ukraińskiej żywności. Mimo to presję na Biały Dom w tej sprawie wywiera zarówno Kongres, jak i ukraińskie władze.