Rośnie skandal wokół przyjmowania Afgańczyków we Francji. Wywołała go informacja, że wśród afgańskich uchodźców - ewakuowanych do tego kraju - znajdowało się pięciu talibów. Jeden z nich został umieszczony w areszcie tymczasowym, pozostali... mieszkają w jednym z podparyskich hoteli.
Jeden z pięciu domniemanych członków ugrupowania talibów został umieszczony w areszcie tymczasowym we Francji. Według mediów był on odpowiedzialny za uliczne kontrole koło francuskiej ambasady w Kabulu.
Wielokrotnie widziano go tam z karabinem automatycznym w rękach. MSW tłumaczy, że pomógł on m.in. pracownikom tej placówki dyplomatycznej dotrzeć na lotnisko w Kabulu - i dlatego "w nagrodę" został zabrany z rodziną do Francji.
Pozostałych czterech domniemanych talibów zostało natomiast rozpoznanych przez francuskie służby specjalne dopiero po wylądowaniu samolotu. Znajdują się oni pod obserwacją tutejszych służb. Odbywają kwarantannę w hotelu w Noisy-le-Grand pod Paryżem, ale - paradoksalnie - nie ograniczono ich swobody poruszania się. Zakazano im tylko opuszczania miejscowości, w której znajduje się hotel.
Liderzy prawicowej opozycji żądają natychmiastowego odesłania domniemanych talibów do Afganistanu.