Minister zdrowia Ewa Kopacz tłumaczy się z mizernych skutków działania ustawy zakazującej handlowanie tzw. dopalaczami. Rok po uchwaleniu tej nowelizacji przez Sejm aż czterokrotnie wzrosła liczba sklepów oferujących takie specyfiki w Polsce.
Minister Ewa Kopacz, w rozmowie z dziennikarzem RMF FM przyznała, że ustawa była nieskuteczna, bo nie było w niej zapisów, które pozwalałyby na natychmiastową reakcję w przypadku pojawiania się nowych substancji. Dystrybutorzy dopalaczy po wprowadzeniu uchwalonych przez posłów przepisów zaczęli handlować nowymi środkami, których nie ma na liście przygotowanej przez Głównego Inspektora Farmaceutycznego.
Według minister Kopacz nowelizacja ustawy pozwoli na zakazywanie handlu nową substancja w ciągu kilku dni.
Policja twierdzi jednak, że ma związane ręce. Producenci dopalaczy są szybsi od urzędników. Gdy jeden preparat zostaje dopisany do listy substancji zakazanych, w jego miejsce pojawia się następny. To chemiczny wyścig zbrojeń. Rzecznik policji Mariusz Sokołowski dodaje, że na to nakłada się jeszcze specyficzna zmowa sprzedawców dopalaczy i klientów, którzy twierdzą, że są to środki kolekcjonerskie.
Sokołowski dodaje, że ogromną rolę mają tu do odegrania inne instytucje państwowe, np. inspekcja handlowa. Może ona sprawdzić, czy na opakowaniach z dopalaczami są ostrzeżenia przed zażyciem.