"Rosyjska agresja na Krymie kompletnie zmienia sytuację międzynarodową. Tworzy precedens. Jeżeli Rosja może sobie wysłać wojska pod pretekstem obrony swoich obywateli na Krym, to jutro być może wyśle je gdziekolwiek indziej - na przykład do Kirgistanu, który poparł nowe władze w Kijowie, albo do innych byłych republik radzieckich" - mówi w RMF FM Piotr Kościński, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. "Takie bronienie Rosjan za granicą to coś nie do przyjęcia we współczesnym świecie" - podkreśla.
Michał Zieliński, RMF FM: Na ile Zachód jest gotowy bronić tego nowego układu sił, tej nowej równowagi, która na Ukrainie powstała?
Piotr Kościński, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: Myślę, że Zachód tak naprawdę do niedawna nie był specjalnie zainteresowany Ukrainą. Sytuacja się zmieniła - nie chodzi o Ukrainę, tylko o Rosję.
A kiedy się zmieniła ta sytuacja i dlaczego?
Sytuacja się zmieniła w związku z rosyjską agresją na Krymie. Ona kompletnie zmienia sytuację międzynarodową. Tworzy precedens. Jeżeli Rosja może sobie wysłać wojska pod pretekstem obrony swoich obywateli na Krym, to jutro być może wyśle je gdziekolwiek indziej - na przykład do Kirgistanu, który poparł nowe władze w Kijowie, albo do innych byłych republik radzieckich. A może nagle Rosja uzna, że we wschodniej Estonii, na Łotwie mieszka bardzo wielu Rosjan, którzy tam są w cudzysłowie, prześladowani i gnębieni. Jeżeli Zachód zrezygnuje z obrony Ukrainy, zrezygnuje z obrony status quo w innych częściach byłego Związku Radzieckiego, to co? Zrezygnuje z Łotwy? Z Estonii? A potem? Z czego zrezygnuje i gdzie się zatrzyma? Potem już nie będzie się gdzie zatrzymać.
Brzmi groźnie. Estonia i Łotwa są w NATO. Rosyjska doktryna przewiduje możliwość użycia wojska dla obrony rosyjskich mniejszości w innych krajach. Co polskie władze powinny robić, żeby zapobiec takiemu zagrożeniu w przyszłości?
Myślę, że musimy my sami, ale przede wszystkim z innymi krajami Unii Europejskiej i NATO bardzo stanowczo mówić Rosjanom, że takie bronienie Rosjan za granicą to nie jest metoda działania dopuszczalna i przyjmowana przez kogokolwiek. To jest coś nie do przyjęcia we współczesnym świecie.