Zasoby rakietowe Rosji skurczyły się do 45 proc. w porównaniu z liczbą pocisków, jakie posiadała przed inwazją na Ukrainę - szacuje ukraiński wywiad wojskowy (HUR). Według niego trudna sytuacja dotyczy m.in. rakiet Iskander i Kalibr.

Sytuacja z rakietami w Rosji jest "trudna", ocenia ukraiński wywiad wojskowy. 

Według naszych szacunków zostało im nie więcej niż 45 proc. tych rakiet, które mieli przed rozpoczęciem wojny - powiedział przedstawiciel wywiadu Wadym Skibicki.

W szczególności trudna jest sytuacja z Iskanderami, których zostało najwyżej ok. 20 proc. w porównaniu z zasobami sprzed ataku. 

Trudna sytuacja dotyczy też pocisków Kalibr. W związku z tym, że Rosja nie posiada ich wiele, wojsko wykorzystuje Ch-22 i S-300, ale - jak dodał - te zapasy maleją.

Broń precyzyjnego rażenia, którą dysponuje rosyjskie wojsko, jest "na granicy" wyczerpania, uważa Skibicki.

Wywiad szacuje, że Rosji zostało 30-40 pocisków hiperdźwiękowych Kindżał. Przedstawiciel HUR zaznacza przy tym, że rakiety te nie trafiły do masowej produkcji. 

Wskazuje, że jest to skuteczna broń, którą wojsko rosyjskie wykorzystuje, by demonstrować swoją siłę Ukrainie i jej partnerom.

Strona ukraińska prognozuje, że rosyjska armia zacznie w większym stopniu używać innego rodzaju uzbrojenia. 

Jak zaznaczono, obecnie Rosja aktywnie stosuje systemy rakietowe Uragan i Smiercz.